
Zuchwałość złodziei po raz kolejny może przyprawiać o ból głowy. Tym razem nie tylko bowiem ukradli oni ciężarówkę, ale też zniszczyli ją w kolizji i podpalili, samemu zapewne nie odnotowując przy tym żadnych korzyści materialnych, ale za to na prawowitego właściciela ściągając ogromne straty.
Specjalistyczny zestaw, złożony z trzyosiowego ciągnika siodłowego MAN TGX oraz rozsuwanej naczepy do transportu ponadnormatywnego, spędzał noc z niedzieli na poniedziałek na terenie budowy elektrowni wiatrowej. Konkretnie były to okolice wioski Ahrenviölfeld na północy Niemiec, otoczone wyłącznie polnymi drogami.
Pod nieobecność kierowcy, około godziny 1 nocy, złodzieje mieli włamać się do kabiny ciągnika i odjechać z terenu budowy. Pokonali przy tym kilka kilometrów po gruntowych drogach, a następnie próbowali wjechać na drogę powiatową nr 79. Na skrzyżowaniu ciągnik siodłowy wpadł jednak do rowu, co prowadziło do unieruchomienia całego zestawu. Tam też ciężarówka została więc podpalona, podczas gdy złodzieje oddalili się z miejsca zdarzenia.
Kabina ciągnika doszczętnie spłonęła, co niestety nie pomoże w ustaleniu tożsamości sprawców. Dlatego też policja skupia się na szukaniu świadków, którzy mogą dostarczyć jakiegokolwiek przydatnego tropu. Funkcjonariusze wstępnie oszacowali straty na „sześciocyfrową kwotę w euro”, a rzeczywiste koszty poniesione przez przewoźnika mogą być jeszcze wyższe. Nawet jeśli bowiem otrzyma on odszkodowanie i zamówi nowy pojazd, czas oczekiwana na taką mniej popularną konfigurację może być liczony miesiącami.