Trzyosiowy „dinozaur” pod 240-tonowe zestawy – Kenworth K220 na gabarytach

Zdjęcia: Hallam & Bayswater Truck Centres

Ciągnik w układzie 6×4, który otrzymał dopuszczenie do pracy w 240-tonowych zestawach, to już brzmi jak zapowiedź wyjątkowo ciekawego tematu. W końcu parametry tego typu zwykle pojawiają się w ciągnikach czteroosiowych, i to pod warunkiem bardzo specjalistycznego przygotowania. A gdy dodamy jeszcze do tego bardzo klasyczne nadwozie, czyniące prezentowany samochód prawdziwym „dinozaurem” branży transportowej, powstaje idealny temat do opisania na piątkowe popołudnie.

Być może kojarzycie artykuł sprzed tygodnia, w którym prezentowałem Wam zabytkowego Kenwortha K100, sprowadzonego do Polski praktycznie bez przebiegu. Tamten model, wprowadzony do produkcji jeszcze na początku lat 60-tych, był prawdziwą legendą amerykańskiego transportu. Gdy natomiast jego amerykańska kariera już się zakończyła, co nastąpiło w 2004 roku, Kenworth postanowił dalej produkować serię K na rynku australijskim. Tak powstawały jej kolejne, lokalne modernizacje, aż w końcu w 2022 roku pokazano najnowszą odmianę o oznaczeniu K220. Połączyła ona w sobie klasyczny projekt kabiny, dostępność z amerykańskimi podzespołami napędowymi i nowocześniejszych elementów znanych z DAF-ów, jako że DAF i Kenworth należą do tego samego koncernu.

 

Model K220 przeznaczony jest dla tych klientów, którzy nie chcą rezygnować z prostych i wytrzymałych rozwiązań technicznych, a jednocześnie zależy im na skonfigurowaniu pojazdu w maksymalnie australijski sposób. To natomiast prowadzi nas do szczególnego egzemplarza, który trafił w ostatnich tygodniach do firmy Membrey’s Transport and Crane Hire, specjalizującej się w transporcie ponadnormatywnym. Od strony wizualnej pojazd ten można nazwać prawdziwym dziełem australijskiej sztuki użytkowej, podczas gdy od strony technicznej oferuje właśnie dopuszczenie do 240-tonowych zestawów.

Wystarczy krótkie spojrzenie na ramę lub piasty, by rozumieć jak wynik ten został osiągnięty. Z konfiguratora wybierano po prostu najmocniejsze podzespoły, na czele z dwiema osiami napędowymi Meritor na zwolnicach, czy zawieszeniem tylnym na resorach wspomaganych sześcioma drążkami. Źródło napędu stanowi 15-litrowy, 600-konny silnik marki Cummins z osprzętem Euro 5, nadal legalnym w Australii, a za przekazanie napędu odpowiada, manualna i niezsynchronizowana przekładnia Eaton Fuller RoadRanger. Kierowca dysponuje przy tym 16 biegami do jazdy oraz 2 biegami pełzającymi do ruszania.

 

Wszystko to zostało połączone z typowo australijskimi dodatkami, takimi jak przednia osłona przed dziką zwierzyną, wykonana ze stali nierdzewnej, czy dwa kominy układu dolotowego, wyprowadzone wysoko ponad kabinę, by znaleźć się powyżej pyłu wzbijanego na gruntowych drogach. Ten ostatni element przyda się tym bardziej, że prezentowany Kenworth ma docierać w miejsca oddalone od cywilizacji, jak na przykład farmy wiatrowe. Dowiezie tam zarówno same elementy turbin, jak i ciężkie żurawie.

Na koniec kilka słów należy się kabinie, będącej największym wariantem z modelu K220, o długości 2,8 metra.  W australijskich warunkach takie nadwozie można już nazwać sporym luksusem, wszak większość tamtejszych kierowców dostaje do dyspozycji kabiny 2,3-metrowe, pozostawiające dodatkowe pół metra na naczepy (w przeciwieństwie do Amerykanów, Australijczycy zaliczają ciągnik do normy długości zestawu). Co natomiast te dodatkowe 50 centymetrów daje w praktyce? Jak widać na zdjęciach, pozwoliło to ustawić przed łóżkiem pionowe szafki, mieszczące pełnowymiarową kuchenkę mikrofalową i aż 50-litrową lodówkę.