Przenoszenie transportu dalekobieżnego na tory, jedynie końcowe dystanse pokonując ciężarówkami, często przedstawiane jest jako przyszłość logistyki. Jak jednak pokazuje praktyka, taki transport intermodalny może być zaskakująco łatwo podatny na kryzys.
Organizacja UIRR, zrzeszająca właśnie przewoźników z branży intermodalnej, poinformowała o wyjątkowo słabych wynikach z pierwszego kwartału 2023 roku. Skala europejskiego transportu drogowo-kolejowego zmniejszyła się w tym czasie o 13,96 procenta (w stosunku do danych sprzed roku). Co więcej, był to już drugi tego typu spadek z rzędu, jako że czwarty kwartał 2022 roku zakończył się pogorszeniem wyników o 6,46 procenta.
Po raz ostatni tak wyraźny spadek UIRR odnotowało w drugim kwartale 2020 roku, gdy wybuchła pandemia i dokonano tak zwanego „zamrożenia gospodarki”, dosłownie zamykając europejskie fabryki. Co natomiast stoi za trudną sytuacją z ostatnich miesięcy? Tym razem zakłady produkcyjne jak najbardziej działają, ale za to problemem okazało się przeciążenie sieci kolejowych, niedobór pojazdów szynowych, wzmożone opóźnienia na trasach, wysokie ceny prądu dla sieci trakcyjnej, a także kolejowe strajki we Francji oraz w Niemczech. Poza tym UIRR przyznaje, że odczuło wzmożoną konkurencję ze strony przewoźników drogowych, za sprawą spadających cen oleju napędowego.
By powstrzymać dalsze spadki, UIRR sugeruje podjęcie korków na szczeblu unijnym. Musiałoby to być przede wszystkim podwyższenie podatków od oleju napędowego, a także zwiększenie inwestycji w sieć kolejową w ramach programu Ten-T, a także narzucenie ułatwień formalnych dla transportu kolejowego.
Ciężarówka ze zdjęcia: Autopilot wyręczył zwykłego kierowcę na terminalu kontenerowym w Hamburgu