Niemal wszystkie kraje bardzo wysoko rozwinięte mówią dzisiaj o niedoborze kierowców ciężarówek. Tymczasem słynny amerykański dziennik „The Wall Street Journal” opublikował tekst, w którym przepowiada spadek zatrudnienia.
Zdaniem „The Wall Street Journal”, w ciągu najbliższych 25 lat nawet 294 tys. długodystansowych kierowców ciężarówek straci zatrudnienie w związku z automatyzacją. Wyliczenia te dotyczą samych Stanów Zjednoczonych, gdzie obecne zatrudnienie kierowców wynosi ponad 2 miliony osób.
Autorem powyższych wyliczeń jest specjalista z Uniwersytetu w Pensylwanii. Oparł on je na obecnym rozwoju technologii, promującym ciężarówki z autopilotami. Pojazdy te miałyby poruszać się bez kierowców, by ograniczyć koszty zatrudnienia i uniezależnić się od norm czasu pracy.
Co jednak ważne, 294 tys. osób z dzisiejszych 2 milionów to ledwie kilkanaście procent. Skąd więc wzięła się ta liczba? Otóż przewidziano, że znakomitej większości kierowców ciężarówek nie da się zastąpić robotami, nawet po kolejnych 25 latach rozwoju technologii. Ma to wynikać ze specyfiki zadań wykonywanych przez kierowców.
W zagrożeniu są kierowcy jeżdżący w transporcie długodystansowym. Bardzo rzadko zjeżdżają oni do terenu zabudowanego, zwykle poruszają się po drogach szybkiego ruchu. Często zdarza się też, że nie uczestniczą w za- i rozładunkach. Dlatego też zastąpienie ich autopilotami będzie jak najbardziej możliwe, zwłaszcza za 25 lat.
Trudno jednak będzie zastąpić kierowców pojazdów komunalnych, czy też dystrybucyjnych. Zwykle kursują oni bowiem w gęstym ruchu, a specyfika ich pracy wymaga ludzkiej interakcji oraz ludzkiej oceny sytuacji. Trudno się też spodziewać, by autopilot zastąpił człowieka w ciężarówkach noszących specjalistyczne zabudowy. Ktoś musi bowiem tę zabudowę obsłużyć, jakkolwiek skomputeryzowana by ona nie była.