Test „megaciężarówki” w firmie Elmex – jak go zorganizowano, na czym polegał i co na to kierowca?

elmex_zestaw_25_metrow

Powyższe zdjęcie, nadesłane przez Czytelnika Pawła, na pewno pamiętacie. Fotografia wzbudziła bowiem gigantyczne zainteresowanie, postawiła mnóstwo pytań, a nawet nie zabrakło kontrowersji. Dlatego też dzisiejszy poranek spędziłem właśnie w swarzędzkiej firmie Elmex, gdzie dyrektor generalny Adam Gałka oraz kierowca Robert Chrzanowski wszystko dokładnie mi wytłumaczyli.

Na czym to polegało?

Na wstępie wyjaśnię kilka kwestii technicznych. Widoczny na powyższym zdjęciu pojazd to Scania R450, która na co dzień jeździ z tandemową przyczepą, wykonując transport międzynarodowy. W pierwszych dwóch tygodniach sierpnia dokonano jednak pewnej zmiany, za ciężarówką ustawiając wózek dolly marki Krone oraz pełnowymiarową naczepę. Sam wózek został tutaj użyczony od producenta, na zasadzie testów i był zarejestrowany w Niemczech. Naczepa była natomiast jednym z pojazdów Elmexu. Łączna długość wyniosła tutaj 24 metry, czyli o około 5 metrów więcej niż w przypadku zestawu ze zwykłą przyczepą. Masa własna sięgnęła zaś 24 ton.

Sprawa druga to rozwiązanie kwestii prawnych. Nie od dziś bowiem wiadomo, że ciężarówka nie może być w Polsce dłuższa niż 18,75 metra, a jeden zestaw nie może składać się z więcej niż dwóch pojazdów (poza ciągnikami rolniczymi). Aby więc opisywany zestaw wyjechał na polskie drogi, konieczne było zastosowanie zezwolenia na przejazd pojazdu ponadnormatywnego. I tak też postąpiono w tym przypadku, organizując zezwolenie na przejazdu zestawu dłuższego niż 23 metry, wyposażonego w skrętne osie. Co natomiast z zasadą, że ponadnormatywna ciężarówka nie może wieźć ładunku podzielnego? Tutaj odpowiedź jest bardzo prosta – testowy zestaw nie złamał przepisów, gdyż przez całe dwa tygodnie jeździł po prostu na pusto.

Właśnie, napisałem tutaj „testowy zestaw”, i to nie bez powodu. Faktem bowiem jest, że Elmex zorganizował opisywane przedsięwzięcie w formie testu, przy bardzo bliskiej współpracy ze stałym klientem. Założenie było tutaj następujące – między 31 lipca a 11 sierpnia 24-metrowa Scania miała odwiedzić magazyny rozmieszczone w kilku miastach, sprawdzając, czy pokonanie całej trasy oraz podjechanie pod rampę będzie możliwe. Długi zestaw zjechał przy tym naprawdę spory kawałek kraju, będąc na przykład w Legnicy i Toruniu. I co ważne, poruszał się przy tym nie tylko po autostradach A1 i A2, ale także po drogach krajowych nr 3, 5, 15, 92 oraz 94.

elmex_test_gigaliner_2

Doświadczenia kierowcy

Kiedy ciężarówka docierała do danego punktu docelowego, zadaniem kierowcy było ustawienie się w typowym miejscu rozładunkowym, tyłem do rampy. Jednocześnie cały proces był obserwowany, aby ocenić przystosowanie danego obiektu do ruchu 24-metrowej ciężarówki. Ponadto na trasach nie zabrakło rond, wysepek, czy też parkingów, na których wykonywano 45-minutowe przerwy. Jak więc wszystko to wypadło w praktyce? Na to pytanie może odpowiedzieć właśnie Robert Chrzanowski ze Swarzędza, który jeździł opisywaną Scanią przez całe dwa tygodnie. Dodam tutaj, że Robert ma 33 lata, od niecałych 12 lat pracuje w Elmexie i prowadzi na co dzień zestaw z tandemem, mający 18,75 metra długości. Zapytałem go także o doświadczenie w jeździe z przyczepą na obrotnicy – tutaj okazało się, że Robert prowadził kiedyś taki zestaw z wymiennymi nadwoziami, lecz jedynie przez kilka tygodni, zaraz na początku swojej kariery.

Przyjedźmy jednak do sedna. Jak bowiem twierdzi Robert, prowadzenie 24-metrowej ciężarówki po polskich drogach okazało się znacznie  łatwiejsze, niż początkowo się tego spodziewał. Ronda, wysepki, skrzyżowania, zakręty, czy nawet wyprzedzanie traktorów – wbrew pozorom nie stwarzało to większego problemu. Za sprawą wózka ze skrętnym dyszlem i skrętnymi kołami, naczepa świetnie podążała za samochodem, co zresztą widać na dołączonych do tekstu filmikach. Jedyne, na co naprawdę trzeba było uważać, to przejazd bez bardzo wąskie miejsca, jak „remontowany” most na drodze krajowej nr 5, tuż przed Wrocławiem. W takich miejscach wózek dolly wyjeżdżał bowiem delikatnie na bok względem ciężarówki. Z drugiej jednak strony, na przykład między słupkami na nowo wybudowanej obwodnicy Inowrocławia, czy też obok licznych wysepek na drodze krajowej nr 15, 24-metrowa ciężarówka mieściła się już problemu.

Jakieś ciekawe anegdoty z trasy? Pierwszą i najważniejszą z nich było oczywiście zatrzymanie przez ITD. Robert został wypatrzony przez przejeżdżający patrol „krokodyli”, zaraz po pokonaniu jednego z rond pod Lesznem. Funkcjonariusze od razu włączyli więc światła ostrzegawcze i przystąpili do działania. Sprawdzono przy tym zezwolenie, zweryfikowano czy samochód na pewno jest pusty i… ciężarówka mogła jechać dalej. Druga ciekawostka dotyczy zachowania jednego z kierowców samochodów osobowych. Na typowej „krajówce” zaczął on wyprzedzać Roberta i wyjechał na lewy pas, a kiedy zdał sobie sprawę, jak długa jest ta ciężarówka, nagle zahamował i wrócił za nią. Ciekawostka trzecia pochodzi z autostrad A1 oraz A2, gdzie pracownicy punktów poboru nie bardzo wiedzieli co powiedzieć. Co jednak najważniejsze, nie liczyli opisywanego pojazdu jako „gabarytu”, lecz kasowali niższą stawkę, jak za typowy zestaw.

Co natomiast było najważniejszą częścią tekstu, to wspomniane podjazdy po rampy, czy nawet ustawianie się na parkingach. Tutaj szczególnie istotne było miejsce na przygotowanie zestawu, prostując go przed rozpoczęciem cofania. Tylko w tej sytuacji można było bowiem zblokować system skręcania dyszla w wózku dolly, mając dzięki dwa punkty łamania zamiast trzech. W praktyce prawie wszystkie place przed rampami były wystarczająco duże, pozwalając podjechać pod rampę w ledwie kilka minut. Tylko jedna z lokalizacji okazała się problematyczna, jako że placu przed rampami po prostu brakowało. Tam Robert musiał się trochę napocić, poświęcając na podjazd około 30 minut. A co z parkingami? Tutaj test pokazał jedno – dłuższe ciężarówki musiałyby jeździć na stałych, dobrze zaplanowanych trasach, aby kierowca mógł odbyć przerwę albo w domu, albo na wyznaczonym miejscu pod magazynem. O ile bowiem na 45 minut dało się jeszcze jakoś stanąć, to postój na 11 godzin byłby już problemem.

Co będzie dalej?

No właśnie, co będzie dalej? Czy opisany powyżej test doprowadzi do zmiany przepisów? Czy ciężarówki o długości 24, a może nawet 25 metrów trafią na polskie drogi w większych ilościach? I co najważniejsze, czy będzie można wozić nimi ładunki? Klient firmy Elmex, na życzenie którego zorganizowano test, zamierza walczyć o zmianę przepisów, wykorzystując do tego m.in. swój dział prawny. Czy mu się uda? Dowiemy się zapewne w swoim czasie.

Dodatkowe zdjęcia:

elmex_test_gigaliner_3 elmex_test_gigaliner_1 elmex_test_gigaliner_4