Tesla została oskarżona o oszustwo w czasie premiery ciężarowego modelu Semi. Padało także stwierdzenie, że obietnice szefa Tesli, słynnego Elona Muska, to „gówno prawda”. A wszystko to stwierdził jeden z pracowników firmy Nikola Motor Company, zamieszczając swoją reakcję na firmowym Twitterze.
Według informacji podanych w czasie premiery, załadowana Tesla z naczepą przejedzie na jednym ładowaniu 500 mil, a więc 800 kilometrów. Tymczasem na Twitterze Nikola Motor Company pojawiły się wyliczenia, według których Tesla osiągnie ten wynik tylko w idealnych warunkach – przy braku jakichkolwiek wzniesień, absolutnie idealnej pogodzie oraz wyłączonej klimatyzacji. W rzeczywistych warunkach, z włączoną klimatyzacją i w zwykłym ruchu, zasięg powinien za to wynieść od 125 do 200 mil, a więc od 200 do 320 kilometrów. Pracownik firmy Nikola podkreśla też, że rzeczywisty zasięg 800 kilometrów wymagałby baterii o pojemności 1100-1550 kWh. Ważyłyby one od 5 do 7 ton, czyniąc ciągnik Tesli bezsensownie ciężkim.
Co ciekawe, ledwie cała afera się rozpętała, a Nikola Motor Company usunęło omawiane wpisy, prawdopodobnie z uwagi na zbyt ostry język. Ostała się jedynie informacja, że powyższe wyliczenia oparto na badaniach wartych miliony dolarów i będących następstwem licznych testów. Niemniej w amerykańskich media krążą zrzuty ekranu, pokazujące wszystkie trzy wpisy z zarzutami. Możecie zobaczyć to poniżej.
O elektrycznych ciężarówkach Tesli przeczytacie tutaj.
O wodorowo-elektrycznych ciężarówkach Nikoli przeczytacie tutaj.
I wspomniany zrzut ekranu: