Ten przewoźnik przejechał już 1,5 mln km na prądzie – kamień milowy w dystrybucji

Elektryczne ciężarówki dla większości przewoźników pozostają zupełnie nieznanym tematem. Jest już jednak w Europie przedsiębiorstwo, którego flota przejechała na prądzie półtora miliona kilometrów. Przebieg ten udało się pokonać w okresie 2014-2022, przy użyciu ciężarówek kilku różnych marek.

Holenderska firma Simon Loos, bo to o niej tutaj mowa, pierwsze cztery „elektryki” odebrała w 2014 roku. Wówczas były to jeszcze pojazdy po niefabrycznej modyfikacji, wykonanej w firmie Ginaf na bazie Mercedesów Atego. Samochody te trafiły do typowo miejskiej dystrybucji, wożąc ładunki piwa po centrum Amsterdamu. Gdy natomiast pierwsze wyniki eksploatacji okazały się obiecujące, Simon Loos zamówił u Ginafa kolejne siedem przerobionych Mercedesów, odbierając je w 2015 roku.

Kolejne „elektryki” były już pojazdami fabrycznymi, dostarczonymi przez marki DAF oraz Mercedes-Benz. Od 2019 roku firma testowała dwa egzemplarze ciągników siodłowych DAF CF Electric, natomiast rok później dołączyły to tego dwa testowe Mercedesy eActrosy. Co więcej, te przekonały firmę tak bardzo, że siedem egzemplarzy postanowiono zamówić na stałe. Trafiły one do pracy w marketowej dystrybucji, obsługując sklepy w trzech holenderskich prowincjach. W międzyczasie zainwestowano też w źródło taniego i ekologicznego prądu, instalując na centrum dystrybucyjnym firmy aż 7 tys. paneli fotowoltaicznych.

I tak, w maju bieżącego roku, elektryczne ciężarówki z oznaczeniami Simon Loos osiągnęły łącznie półtora miliona kilometrów przebiegu. W dalekobieżnym transporcie może nie robi to większego wrażenia, ale dla samej elektromobilności to naprawdę duży „kamień milowy”.  Nie da się też ukryć, że bardzo dużą rolę odegrali przy tym klienci firmy, jak sieci marketów Lidl i Albert Heijn, a także browar Heineken. Zakup około 20 elektrycznych ciężarówek to ogromny wydatek, który trudno byłoby zorganizować bez odpowiednio wysokich stawek, argumentowych korzyściami marketingowymi.