Zdjęcie ma charakter całkowicie przykładowy.
Chcąc wystawić karę za złamanie przepisów, nie wystarczy subiektywna ocena sytuacji, dokonana przez policjanta, lecz potrzebny jest jednoznaczny dowód – taki wniosek wypływa z duńskiego procesu, który zakończył się w Sądzie Rejonowym w Odense.
Jak podaje lokalny dziennik „Fyens Stiftstidende”, sprawa dotyczyła 61-letniego kierowcy ciężarówki, który został zatrzymany przez policję pod zarzutem korzystania w czasie jazdy z telefonu. Mężczyzna miał otrzymać za to finansową karę, standardowo wynoszącą 2000 koron (około 1150 złotych). Ponadto sprawa mogła w przyszłości zaważyć na jego prawie jazdy, gdyż za trzy bardzo poważne wykroczenia – a za takie uznawane jest w Danii korzystanie z telefonu – całkowicie odbiera się uprawnienia.
Podczas kontroli drogowej 61-latek odmówił przyjęcia kary, twierdząc, że nie korzystał z telefonu. Wyjaśnił też, że urządzenie miało znajdować się w schowku ciężarówki, natomiast kierowca przykładał dłoń do twarzy tylko dlatego, że spożywał w czasie jazdy posiłek. Coś takiego nie jest w Danii zabronione, oczywiście pod warunkiem, że nie prowadzi do nadmiernego rozproszenia kierowcy oraz nie wymaga oderwania obu dłoni od kierownicy.
W związku z odmową przyjęcia mandatu, sprawa trafiła do sądu. Kierowca utrzymał tam swoją linię obrony, mówiąc o jedzeniu posiłku i zaprzeczając korzystaniu z telefonu. Jeśli natomiast chodzi o argumenty drugiej strony, to policja przyznała, że nie posiada żadnego materiału dowodowego, który uwieczniłby kierowcę z telefonem w dłoni. Ponadto uczestniczący w kontroli policjant zeznał, że nie pamięta dokładnie przebiegu zatrzymania. Trudno się temu dziwić, wszak mowa o sprawie z października 2023 roku.
W związku z brakiem dowodów, duński sąd uniewinnił kierowcę ciężarówki, zwalniając go nie tylko w kary, ale też z kosztów sądowych. Koszty te zostały pokryte przez skarb państwa.
Z polskiego punktu widzenia sprawa jest tym bardziej ciekawa, że w naszym kraju już od dwóch lat słyszymy o karach nakładanych na kierowców ciężarówek w oparciu o subiektywną ocenę sytuacji przez policjantów, bez dowodów na jednoznaczne złamanie prawa. Mam tutaj oczywiście na myśli mandaty za łamanie ciężarowego zakazu wyprzedzania, obowiązującego w sytuacji, gdy pojazd wyprzedzany nie jedzie z prędkością znacznie poniżej 80 km/h. Kary te wystawia się bez używania jakichkolwiek urządzeń mierzących prędkość, a same służby otwarcie przyznają, że wszystko może tutaj zależeć od opinii funkcjonariusza. Szerzej opisywałem to tutaj, tutaj oraz tutaj.
Jednocześnie przypomnę, że nie wszystkie kraje podchodzą do jedzenia posiłków w taki sam sposób, jak Duńczycy. Regularnie mówi się bowiem o brytyjskich kontrolach, prowadzonych przez policjantów w nieoznakowanych ciągnikach siodłowych. Wystawiają oni mandaty także za jedzenie lub nawet picie napojów podczas jazdy, określając to nieskupianiem się na jeździe. Przykłady znajdziecie tutaj i tutaj.