Omawiane ogłoszenie znajdziecie tutaj.
Volvo F12 wyjątkowo szybko zniknęło z polskich ogłoszeń. Coraz częściej na sprzedaż nie ma ani jednego egzemplarza, podczas gdy konkurenci z tego samego okresu nadal bywają względnie łatwo dostępni. W dużej mierze wynika to z faktu, że F12 było u nas samochodem typowo długodystansowym, spotykanym głównie jako ciągnik siodłowy. Cykl życia takich pojazdów jest wyraźniej krótszy niż w podwoziach, a jednocześnie częściej wywozi się je poza Europę. Co natomiast oznacza to dla miłośników? Jeśli już gdzieś pojawia się F12, warto się tą ofertą zainteresować.
I tak dochodzimy do ogłoszenia, które w miniony weekend pojawiło się na „Otomoto”. Ktoś sprzedaje w Gostyniu Volvo F12, wyposażone w poszukiwaną kabinę typu Globetrotter. Samochód pochodzi z samego końca produkcji, a sprzedająca określa go sprawnym, wskazując przy okazji na silnik po remoncie.
Patrząc na zdjęciach, trudno nie zauważyć korozji kabiny. Następnie można przesunąć wzrok na cenę, myśląc „o matko, aż tak dużo!?”. Samochód wyceniono bowiem na 42 tys. złotych, co może wydawać się wysoką kwotą za niezbyt pięknego 28-latka. Gdy jednak porównamy to z ogłoszeniami na Zachodzie, gdzie o F12 generalnie łatwiej, gostyńska oferta przestaje wydawać się droga. W Niderlandach za kiepsko wyglądające egzemplarze z początku lat 90-tych trzeba częśto zapłacić o połowę więcej. Nawet ubogie F10 z płaskim dachem potrafią trzymać podobną cenę. Gdy natomiast ktoś chciał prawdziwą „perełkę”, odrestaurowaną lub zachowaną w oryginale, musi przygotować na ten zakup… od 30 do 50 tys. euro!
Można się więc okazać, że F12 z Gostynia to jedna z ostatnich niedrogich ofert na ten model. Pozostaje tylko pytanie, czy uda się po nie kolekcjoner klasyków, czy też eksporter starego sprzętu do Afryki. A gdyby ktoś potrzebował inspiracji, to serdecznie polecam artykuł ze stycznia: Volvo F12 385 VIP jako hobbystyczny pojazd na weekend – Sesja Miesiąca 01/21
