Tanie auta użytkowe z innych kontynentów – ten test zderzeniowy daje do myślenia

Różnego rodzaju normy, a także listy obowiązkowego wyposażenia miały bardzo duży wpływ na europejskie samochody użytkowe. Naprawdę proste i bardzo tanie pojazdy oglądamy więc już głównie pozaunijnych lub w ogóle pozaeuropejskich rejestracjach.

Czy to słuszne? Wiele osób chętnie wróciłoby do prostszej motoryzacji. Łatwo sobie na przykład wyobrazić, że taki Mercedes-Benz Sprinter Classic (powyżej) – cały czas produkowany i sprzedawany w Rosji – znalazłby w Unii Europejskiej wielu zwolenników. Jest jednak druga strona medalu i w ostatnich dniach uświadomiła ją organizacja Euro NCAP, odpowiedzialna za przeprowadzanie testów zderzeniowych.

W teście uczestniczyły dwa niewielkie samochody użytkowe. Pierwszym z nich był używany, pięcioletni egzemplarz europejskiego Nissana Navary. Z drugiej strony stanął zaś fabrycznie nowy Nissan NP300, czyli tani i prosty pickup oferowany na rynku afrykańskim. Bazuje on na Nissanach, które oferowano w Europie między 1997 a 2005 rokiem. W podstawowej wersji kosztuje zaś około 50 tys. złotych (dane z RPA).

Wynik? Choć samochody miały porównywalną wielkość oraz masę, ich kierowcy znaleźli się w skrajnie różnej sytuacji. Ten z Nissana NP300 prawdopodobnie zginąłby na miejscu. Jego przestarzała konstrukcja pozwoliła bowiem na zmiażdżenie przedniej części kabiny. Za to kierowca nowocześniejszej, europejskiej Navary prawdopodobnie doznałby tylko potłuczeń, wysiadając z kabiny o nienaruszonej strukturze.

Oto film z przeprowadzonego testu: