Jak tylko Francja i Belgia wprowadziły zakazy odbywania 45-godzinnych przerw w kabinach, od razu pojawiły się komentarze, że kierowcy będę musieli wozić ze sobą namioty lub ewentualnie rozkwitnie handel „lewymi” paragonami z hoteli. Tym większe zainteresowanie wzbudził więc we mnie hotel zbudowany na bazie naczepy, który od jakiegoś czasu jeździ po holenderskich drogach.
Kiedy europejską branżę transportową dopadł kryzys i ceny naczep poszybowały w dół, Niels Kroeks z miejscowości Amersfoort dostrzegł w tym idealną szansę na biznes. Za grosze odkupił naczepę furgonową do transportu lotniczych palet z papierosami i przerobił jej wnętrze na jeżdżący hotel z czterema pokojami mieszczącymi po sześć piętrowych łóżek. Powstał w ten sposób pojazd, w który wyspać mogą się aż dwadzieścia cztery osoby.
Pan Kroeks swoją naczepę wynajmuje, podstawiając ją przede wszystkim na różnego rodzaju imprezy, jak na przykład festiwale muzyczne, targi i wydarzenia sportowe. Czasami w naczepie śpią także robotnicy pracujący przez kilka dni z dala od cywilizacji, a najnowszym z klientów jest jeden z kościołów, który planuje ogromny zjazd.
Naczepa nie jest wyposażona w żadne urządzenia sanitarne i skierowana jest do klientów potrzebujących możliwie taniego noclegu dla dużej ilości osób. Wypożyczenie jej to koszt jedynie 299 euro na noc, co daje jakieś 50 zł na osobę. To natomiast oznacza, że postawienie takiej naczepy na weekend na parkingu dla samochodów ciężarowych gdzieś w sercu Francji mogłoby się okazać doskonałym interesem. Oto kierowcy mieliby paragon z hotelu, więc przewoźnicy mogliby spać spokojnie bez obaw o mandat wynoszący 30 tys. euro, a jednocześnie cieszyliby się z minimalnego rachunku. Co więcej, ustawienie takiego hotelu na parkingu nie byłoby większym problemem, a zaplecze sanitarne zapewniłaby stacja benzynowa. Tylko czekać aż Dinotrans wymyśli coś takiego dla swoich kierowców rodem z Filipin. W ich przypadku zrobią pewnie jednak wersję mieszczącą aż czterdzieści osiem łóżek, taniej wyjdzie…
