Taką ciężarówką prawdopodobnie jeździłbyś na innym kontynencie – Japonia

Wszystkie teksty z tej serii znajdują się pod tym linkiem.

Z racji bycia krajem wyspiarskim, a także sąsiadowania z Chinami oraz Rosją, Japonia nie wygląda na mapie na kraj szczególnie duży. W rzeczywistości jego powierzchnia porównywalna jest jednak z Niemcami, z jednego końca kraju na drugi jest ponad 2,5 tys. kilometrów, a liczba ludności zajmuje 10. miejsce na świecie. To zaś wystarczyło, by na japońskim rynku rozwinęły się własne marki ciężarówek, z całym szeregiem charakterystycznych rozwiązań. Producentów jest przy tym czterech, pod nazwami Isuzu, Fuso, Hino oraz UD Trucks. Z tego Fuso należy do koncernu Daimlera, dzieląc właścicieli z Mercedesem i Freightlinerem. Hino jest marką koncernu Toyota, a UD Trucks to obecnie własność koncernu Volvo, choć wkrótce ma zostać sprzedane do Isuzu.

Trudno powiedzieć, by któraś z czterech marek wyraźnie zdominowała rynek ciężkich ciągników. Gdy jednak przeglądałem japońskie ogłoszenia, zauważyłem pewną przewagę Isuzu oraz Fuso. Można więc założyć, że Waszym czteroletnim ciągnikiem, wyznaczonym do pracy u japońskiego przewoźnika, prawdopodobnie byłoby Isuzu Giga, albo Fuso Super Great. Jak już wspomniałem, mogłyby to być pojazdy z zupełnie różnych koncernów, choć ich ogólna charakterystyka byłaby bardzo podobna.

Przykładowe Isuzu Giga 2016 z ogłoszenia:

Czy to w Isuzu Giga, czy też w Fuso Super Great, najprawdopodobniej mielibyście napęd 4×2, bardzo krótki rozstaw osi oraz niewielką sypialnię. Z europejskiego punktu widzenia wygląda to raczej na kabinę dzienną z lekko podwyższonym dachem, choć w japońskich warunkach właśnie tak wyglądają największe kabiny sypialne. Ich łóżka są wąskie, tunele silnika zajmują bardzo dużo przestrzeni, a wyprostowanie się wewnątrz wymaga sporej gimnastyki. Nie da się też nie zauważyć, że ogólny wygląd tych wnętrz oraz ich zagospodarowanie to rzeczy typowe dla ciężarówek do ruchu lokalnego. Uwagę zwracają też nietypowe, choć w rzeczywistości całkiem praktyczne lusterka. Wszystkie trzy lustra od strony pasażera mielibyście umieszczone na jednym wysięgniku, przed kabiną. A gdyby akurat zrobiło się wąsko, moglibyście złożyć te lusterka przy użyciu silniczków elektrycznych, bez wysiadania z kabiny.

Napęd? Czteroletnie Isuzu Giga najprawdopodobniej będzie miało silnik o pojemności aż 15,6 litra, rzędowy, sześciocylindrowy, rozwijający 420 KM. Za to niewielka będzie ilość dostępnych przełożeń. Większość egzemplarzy ma skrzynię manualną, zaledwie 7-biegową, bez jakichkolwiek zakresów oraz „połówek” i ze wszystkimi przełożeniami na pojedynczym wykresie. Jest to tym bardziej ciekawe, że Japonia to przecież kraj górzysty, więc częsta zmiana biegów może być szczególnie potrzebna.

Przykładowe Fuso Super Great 2016 z ogłoszenia:

W przypadku Fuso Super Great też zazwyczaj spotyka się wersje 420-konne, choć w tym przypadku są to silniki 12,8-litrowe. Jest to dokładnie 12,809 litra, dokładnie tak samo, jak z europejskich Mercedesach oraz amerykańskich Freightlinerach. Jak więc widać, współpraca w ramach koncernu Daimler dotarła także i tutaj. Za to skrzynie biegów Fuso Super Great to rzecz znowu typowa dla Japonii – podobnie jak u konkurenta, mamy tutaj zaledwie 7 biegów na pojedynczym wykresie, bez „połówek”.

A na koniec jeszcze kilka cech wspólnych. Japońskie ciężarówki nie wyglądają na szczególnie komfortowe, ale Wy przynajmniej nie musielibyście pokonywać nimi zbyt dużych przebiegów. Większość czterolatków ma poniżej 400 tys. kilometrów, a więc nie robiła nawet 100 tys. rocznie. Dobrą wiadomością jest też fakt, że Wasz japoński ciągnik niemal na pewno miałby na pokładzie retarder, przydatny we wspomnianych górach. Jego silnik spełniałby japońską normę J09, co oznaczałoby konieczność dolewania AdBlue.

Z zewnątrz najprawdopodobniej pojawiłoby się trochę typowo japońskiego tuningu, szerzej omawianego przeze mnie w tym artykule. W dużym skrócie można go opisać jednym słowem, mianowicie: chrom. Chrom, wszędzie chrom i jeszcze więcej chromu. W jednym z ogłoszeń trafiłem nawet na Isuzu, którego kierowca założył imitujące chrom… pokrowce na fotele. No i jeszcze jedna sprawa – w Japonii raczej nie ma zbyt wiele miejsca, więc tutaj jeździłoby się tylko z jedną naczepą.