Wiemy już jak producenci ciężarówek postrzegają przyszłość ciężarowych napędów. Sądząc po następującym artykule, wszystko ma być na baterie lub ewentualnie na wodór: Elektryczne ciężarówki wprost zalały targi w Hanowerze – przegląd od stoiska do stoiska. Teraz przyjrzymy się natomiast kolejnemu tematowi, mianowicie temu jak producenci postrzegają przyszłość miejsca pracy kierowców ciężarówek. Również i w tym temacie na targach w Hanowerze nie zabrakło nowości, a wiele z nich może wręcz wzbudzać spore kontrowersje.
Dwie firmy były zgodne co do tego, że przyszłym miejscem pracy kierowców nie będą kabiny. Zamiast tego praca ma bazować na systemach zdalnego sterowania, a kierowcy zasiądą po prostu w biurach. Dzięki temu po całym dniu pracy kierowca miałby spać w domu, a ilość niewygód związanych z tym zawodem zostałaby znacznie ograniczona. Choć akurat to może okazać się czystą teorią, jako że ja dostrzegam tutaj pewne zagrożenie. Otóż otworzy to drogę do zatrudniania kierowców w najbiedniejszych krajach świata, tworząc tam całej centra taniego prowadzenia i niejako zabijając ten zawód w Europie.
Czarne scenariusze odłóżmy jednak na bok, a tymczasem przejdziemy do konkretów, oglądając pierwsze stanowisko. Przygotowała je firma Ford Trucks i połączyła z seryjnym ciągnikiem siodłowym typu F-Max, doposażonym w systemem kamer oraz układ zdalnego sterowania. Sam F-Max znajdował się w Turcji, na placu przy swojej fabryce, a jego prowadzenie odbywało się z Hanoweru, przy użyciu elementów wyjętych z prawdziwej ciężarówki. Łączność zapewniał przy tym internet ILT, powszechnie stosowany w codziennym użytku. Z tego też powodu zauważalne było pewne opóźnienie, zwłaszcza przy ruchach kierownicą. Gdy jednak do powszechnego użytku wejdzie sieć internetowa 5G, problem opóźnienia ma całkowicie zniknąć. Tak przynajmniej stwierdzili przedstawiciele Ford Trucks. Poza tym cały system nadal był prototypem, więc prędkość ograniczono na razie do 17 km/h.
Podobny system przedstawiła także szwedzka firma Einride, która już kilka lat temu zasłynęła z ciężarówki o nazwie T-Pod. To 26-tonowa solówka, technicznie bazująca na DAF-ie CF, ale pozbawiona przy tym jakiejkolwiek kabiny. Z przodu pojazdu znajduje się jedynie obudowa z systemami sterującymi, a na niej umieszczono rozbudowany zestaw kamer i radarów. Dzięki temu ciężarówka posiada nie tylko system zdalnego sterowania, ale także i autopilota. Ten ostatni ma być jedynie nadzorowany przez kierowcę siedzącego w biurze, a Einride przygotowało wręcz dla tego zadania specjalne stanowisko. Znacznie odbiega ono od wyposażenia kabiny ciężarówki, gdyż zdaniem Szwedów, zachowanie takiego podobieństwa nie było już potrzebne. Zamiast tego zastosowano niewielkie pokrętło do nadawania kierunku ruchu i przełącznik o zakresie przód-tył, do hamowania lub przyspieszania. Jest też zestaw specjalnych klawiszy funkcyjnych, na przykład do wydawania zezwolenia na wjazd na skrzyżowanie. Einride od razu podkreśla, że obsługą tego wszystkiego mają zajmować się tylko osoby z doświadczeniem w prowadzeniu konwencjonalnych ciężarówek.
Zupełnie inną drogą poszła firma Bosch. Ta zaprezentowała na targach wizję kabiny kierowcy, gdzie kierowca będzie miał stale przebywać w trasie, ale nie będzie miał typowych narzędzi do prowadzenia. Jego zadaniem będzie wyłącznie nadzór nad systemami pojazdu, przeglądając parametry ich pracy na wyświetlaczach. Kierowca będzie też zarządzał zleceniami transportowymi i w razie potrzeby obsłuży czynności załadunkowe. Skoro zaś nie przewidziano dla niego żadnej kierownicy, fotela nie ustawiono nawet przed szybą, lecz jest on ustawiony pod kątem. Choć, z drugiej strony, kierowca nie będzie mógł w czasie takiej jazdy zasnąć, by w razie sytuacji awaryjnej zainicjować na przykład awaryjne zatrzymanie. Dlatego też nad tabletami umieszczono czujnik śledzący gałki oczne kierującego i rozpoznający ich zamykanie. A wszystko może odnosić się do badania, które Bosch ogłosił już dwa lata temu: System zapobiegania nudzie dla kierowców ciężarówek – Bosch oficjalnie prowadzi prace
Znacznie bliżej rzeczywistości znalazł się projekt marki Iveco. To ciężarówka gotowa do wręcz natychmiastowej pracy, zbudowana w oparciu o model S-Way i mająca w najbliższym czasie rozpocząć testy na terenie Austrii, Niemiec, Włoch oraz Szwajcarii, na drogach publicznych. Inaczej jednak niż w pojazdach widywanych na co dzień, kierowca nie będzie musiał przy tym trzymać kierownicy, gdyż wyręczy go autopilot amerykańskiej marki Plus. Będzie to autopilot czwartego stopnia, a więc zdolny do automatycznego poruszania się po drogach każdej kategorii, w tym między innymi po autostradach. Jego osprzęt został już nawet specjalnie zgrany z sylwetką Iveco S-Way, z radarami i kamerami ukrytymi w osłonie przeciwsłonecznej oraz w specjalnych obudowach zastępujących lusterka. Kierowca będzie natomiast w kabinie tylko po to, by przejąć pełne sterowanie w sytuacji problematycznej lub awaryjnej. Na koniec też dodam, że autopiloty Plus pracują już w seryjnej, chińskiej ciężarówce FAW J7+, a działanie tego systemu w praktyce okazano na filmie z autostradowy. Więcej na ten temat: Pierwsza seryjna ciężarówka z pełnym autopilotem na przedpremierowym nagraniu
A nawet jeśli te wszystkie plany z autopilotami lub zdalnym sterowaniem nie wypalą, jednej rzeczy można być pewnych – ekranów w ciężarówkach na pewno nie zabraknie. Dotykowe wyświetlacze można by bowiem liczyć na targach całymi setkami. Co więcej, jeśli wypalą elektryczne plany z poprzedniego artykułu, zmienić może się też cały sposób umiejscawiania kabin i ustalania pozycji kierowców. Elektryczny napęd pozwoli bowiem sprowadzić szoferki tuż nad ziemię, jako że silniki mają być montowane przy osiach, a nie pod szoferkami. To też umożliwi montowanie foteli kierowcy na samym środku, uzyskując przy okazji świetną widoczność. Takie plany ma już nie tylko firma Tesla, z ciężarowym modelem Semi, ale też obecna na targach w Hanowerze, szwedzka marka Volta, przygotowująca się do produkcji elektrycznych ciężarówek dystrybucyjnych. W Volcie siedzi się właśnie na środku, bardzo nisko i w otoczeniu ekranów.
Na koniec mam też taką małą dygresję. Jak widać, rozwojowi lub wręcz kompletnej przemianie miejsc pracy kierowców poświęca się naprawdę mnóstwo miejsca. Nie ma też wątpliwości, że trafiają na to niemałe środki. Za to nie trafiłem na targach na żaden prototyp, który przedstawiałby jakieś nowe, rewolucyjne rozwiązania w zakresie komfortu życia w kabinach. Ten temat najwyraźniej więc umarł, nie wzbudzając większego zainteresowania producentów.