Przy okazji trwających targów IAA Transportation w Hanowerze, niemiecka firma transportowa Fehrenkötter pokazała jak wyglądało minione siedem dekad w rozwoju samochodów ciężarowych. Tuż obok hal wystawowych przewoźnik ustawił bowiem trzy historyczne zestawy, stanowiące bardzo ciekawy przedmiot do porównania z nowymi modelami.
Zacznę od informacji, że obecnie flota firmy Fehrenkötter jest zdominowana przez Mercedesy Actrosy piątej generacji, z zabudowami do przewozu pojazdów. Najnowsze egzemplarze konfigurowane są z maksymalnie podwyższonymi kabinami typu GigaSpace, wnętrzami o układzie SoloStar Concept oraz 12,8-litrowymi silnikami o mocy dochodzącej do 510 KM. Poniżej możecie zobaczyć zdjęcie jednego z takich firmowych Actrosów, a także całkowicie przykładową, producencką fotografię kabiny GigaSpace z układem SoloStar Concept.
Jednym z samochodów z historycznej, targowej wystawy był praprzodek Actrosa, czyli Mercedes-Benz NG. Ten konkretny egzemplarz pochodził z rocznika 1979, a więc z pierwszej serii tego modelu, reprezentując wariant o oznaczeniu bocznym 1419. Cyfry te wskazują na lekki, zaledwie 14-tonowy ciągnik, wyposażony w wolnossący, 9,6-litrowy silnik V6 o mocy 192 KM, a także w 8-biegową przekładnię. Taka konfiguracja już w czasach nowości uchodziła za dosyć słabą i zgodnie z ówczesnymi przepisami, regulującymi w Niemczech minimalny współczynnik mocy na tonę, mogła obsługiwać co najwyżej 32-tonowe zestawy. To też tłumaczy obecność zaledwie czterech osi w zestawie. Niemniej i takie konfiguracje widywano na trasach dalekobieżnych, w związku z czym NG otrzymało kabinę z dwoma łóżkami.
Tuż obok stała ciężarówka starsza, ale za to znacznie mocniejsza, mogąca obsługiwać także pięcioosiowe zestawy o masie całkowitej 38 ton. Mowa tutaj o Büssingu BS16 z 1970 roku, wyposażonym w turbodoładowany, leżący, silnik o mocy 310 KM, wówczas będący jedną z najpotężniejszych jednostek dostępnych na rynku. Niezwykle istotne jest przy tym słowo „leżący”, jako że ten 12,3-litrowy silnik nie był montowany pod kabiną, lecz zawieszano go w środkowej części podwozia, pod zabudową oraz pod podłużnicami ramy. Układ ten typowy był dla Büssinga, a następnie też dla wybranych modeli MAN-a (co niedawno wyjaśniałem tutaj), natomiast jego ogromną zaletą była możliwość wyeliminowania tunelu z wnętrza kabiny. Dlatego prezentowany na targach pojazd mógł zaoferować aż trzy miejsca siedzące, przestrzeń do poruszania się po wnętrzu oraz dwie stale wydzielone koje do spania.
Trzeci zestaw z historycznej wystawy okazał się konstrukcją 71-letnią, pochodzącą z rocznika 1953. Po raz kolejny był to Büssing, model o oznaczeniu 8000, a silnik tym razem nie znajdował się ani pod ramą, ani też pod kabiną, lecz z przodu pojazdu, pod bardzo długą maską. Mowa tutaj o 13-litrowej, wolnossącej jednostce rozwijającej moc 180 KM, która w tym ciężkim, pięcioosiowym zestawie pozwalała osiągnąć przelotową prędkość 65 km/h. Co też ciekawe, pojazd ten pochodził sprzed epoki współczesnych kierunkowskazów, mając na bokach tak zwane sygnały semaforowe (wysuwające się na boki), ale za to był już oficjalnie oferowany z kabiną sypialną. Ta ostatnia była zawieszana z tyłu szoferki, nad oparciami foteli, niczym w dzisiejszych, lekkich autolawetach. Prezentowany egzemplarz jak najbardziej taką sypialnię posiadał, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, z racji ukrycia jej pod plandeką, wewnątrz zabudowy.