Tag: wypadek

Kierowca leżącego na boku Mercedesa prawdopodobnie nie zauważył Volkswagena, który jechał drogą z pierwszeństwem przejazdu.

Co najważniejsze, kierowca czerwonego Volva FM przeżył ten wypadek i ranny został wydobyty z pogiętej kabiny przez strażaków.

Wszystko zaczęło się jeszcze na autostradzie A7, gdzie między Francuzem a Polakiem doszło do typowego, drogowego nieporozumienia.

Pozornie zwykły rozładunek skończył się tragicznie dla 40-letniego kierowcy ciężarówki. Miało to miejsce w Warce, na terenie betoniarni.

40-letni kierowca Peugeota Boxera jechał przez miejscowość Dębowica, nieopodal Łukowa, a tablet prawdopodobnie leżał na jego kolanach.

Kierowca Actros nie zdołał uniknąć zderzenia, choć ewidentnie próbował i w efekcie 55-letni kierowca Volkswagena zginął niestety na miejscu.

Ciągnik siodłowy zawisł co najmniej kilkanaście metrów nad ziemią, trzymając się naczepy przy pomocy siodła i kompletnie wykręconej ramy.

Praktycznie cała kabina Renault została nie tylko bardzo mocno zmiażdżona, ale także wbiła się do wnętrza poprzedzającej naczepy.

Krajami o statystycznie najniższej śmiertelności uczestników wypadków drogowych były: Szwecja, Holandia, Wielka Brytania i Dania.

Ważąca jakieś 1,5 tony Alfa zdołała solidnie przestawić na drodze znacznie cięższego od niej MAN-a, zaś elementy jej nadwozia były wszędzie.

Jak tłumaczyli obrońcy, najprawdopodobniej wszystkiemu winne były problemy zdrowotne oraz leczenie, któremu poddawano kierowcę.

To właśnie on w maju 2014 roku najechał białym Renault Premium na stojące w korku auta osobowe, bez jakiegokolwiek hamowania.

18-letni Mohammed ukrył się w zewnętrznej części pojazdu i dlatego zginął w pozornie niegroźnej kolizji. Tymczasem w Calais zawinił strajk.

Jak się okazało w przyczepie jechały trzy kucyki, które nie zostały odpowiednio zabezpieczone i dzięki temu zdołały wyważyć boczne drzwi.

Ewidentnie nie jest to zwykłe K100, jako że widać przesuniętą za drzwi przednią oś oraz zderzak przywodzący na myśl pojazdy budowlane.

Oba zdarzenia miały miejsce tego samego dnia na autostradzie A1. Jeden z kierowców miał chyba mnóstwo szczęścia, drugi trafił do szpitala.

Rodzi się pytanie, czyli ten Sprinter o typowo towarowym wyglądzie był przystosowany do w pełni bezpiecznego przewozu aż 13 osób.

W efekcie ratowniczy Sprinter stracił większość swojego przodu, zaś prawa strona ciężarowej Scanii zmiażdżyła się na wspomnianym słupie.

Kabina Scanii została nie tylko zmiażdżona, ale także połamana przez górny podest „lohry”. Kierowca w ciężkim stanie trafił do szpitala.

MAN M2000 to naprawdę wytrzymała konstrukcja. Niemniej żuraw marki Plafinger okazał się przy uderzeniu w wiadukt jeszcze mocniejszy.

21 marca na drodze krajowej nr 3 w okolicach Raculi doszło do wypadku, w którym uczestniczył ciągnik z naczepą do przewozu zwierząt.

Tuż nad tym uszkodzonym zbiornikiem, z którego wyciekała ropa, znajdowała się naczepa z tlenem, czyli substancją „podtrzymującą palenie”.

Było to następstwo niegroźnej stłuczki, do której doszło w okolicach Arnhem i w której udział brał samochód ciężarowy oraz osobówka.

Tok myślenia urzędników jest następujący – skoro kierowcy powodują ogromną ilość wypadków, to powinni dołożyć się do ratowania ofiar.

Pasażera auta osobowego została bardzo ciężko ranna, a i kierowca ciężarówki musiał pojechać do szpitala. Za to nic nie stało się jego psu.

Mężczyzna twierdził, że nie pamięta jak dostał się do Polski i nie wie dlaczego ciężarówka leży w rowie. Wypowiedzi 35-latka były niespójne.