Szwedzkie przepisy dotyczące kabotażu pod lupą Komisji Europejskiej, z uwagi na kilka zastrzeżeń

szwedzki_radiowoz

W grudniu ubiegłego roku informowałem, że Szwedzi postanowili zaostrzyć swoje przepisy dotyczące kabotażu, chcąc w ten sposób lepiej zwalczać nieuczciwą konkurencję ze strony przewoźników z biedniejszych krajów. Zgodnie z nowymi procedurami, opisywanymi TUTAJ, wykonywanie nielegalnego transportu to dzisiaj kara dla kierowcy wynosząca 40 tys. koron, czyli około 20 tys. złotych, a do tego w przepisach można znaleźć kilka zdań bardzo kontrowersyjnych. A przynajmniej za takie uważa je organizacja Swedish International Freight Association, która poprosiła Komisję Europejską o bliższe przyjrzenie się wszystkim tym zapisom.

Jak podaje Polska Izba Spedycji i Logistyki, Komisja Europejska ma wątpliwości dotyczące trzech kwestii. Pierwsza sprawa jest oczywista, mianowicie mowa tutaj o wysokości kar. Druga sprawa to sprzeczność różnych szwedzkich przepisów, w związku z którą nie wiadomo kto powinien udowadniać fakt niewykonywania kabotażu – zatrzymany na drodze kierowca, czy sam przewoźnik w swojej siedzibie. Trzecia sprawa to zaś rozumienie samego kabotażu przez szwedzką policję, która ma zwyczaj zaliczać międzynarodowe trasy wjazdowe do Szwecji już jako kabotaż, zamiast rozpoczynać liczenie do trzech dopiero na pierwszej trasie krajowej.

We wszystkich trzech kwestiach Szwecja musi przekonać teraz Komisję Europejską, że jej przepisy są w pełni legalne. Ma na to czas do połowy sierpnia.