Rok temu Szwedzi zapowiadali skuteczniejszą walkę z nieuczciwymi przewoźnikami. Miało to być związane z wydłużeniem maksymalnego okresu blokowania z kół o dodatkowe 12 godzin. Jak się jednak okazuje, dla części przewoźników nadal jest to przeszkoda do pokonania.
Przypomnijmy, że szwedzkie przepisy są bardzo nietypowe. Zgodnie z nimi, policja może nałożyć blokadę na koło ciężarówki, by skłonić w ten sposób przewoźnika do opłacenia kary. Niezależnie jednak od tego, czy przewoźnik faktycznie zapłaci, po upływie określonego czasu blokada musi zostać zdjęta. Jeszcze niedawno okres ten wynosił 24 godziny, natomiast na nowych zasadach wydłużono go do 36 godzin.
Wydłużenie to odbyło się na prośbę samych policjantów, którzy zdawali sobie sprawę z bezsensu całej sytuacji. Wielokrotnie zdejmowali oni blokady po 24 godzinach, kara nadal nie była przy tym opłacona, a zaraz potem ciężarówka znikała z parkingu, udając się poza granice kraju. Szybko okazało się więc, że przewoźnicy są w stanie pogodzić się z 24-godzinną blokadą pojazdu, byle tylko nie musieć wpłacać wielotysięcznej kaucji.
Czy jednak wydłużenie przymusowego postoju do 36 godzin może coś zmienić? Odpowiedzią na to pytanie jest historia polskiej ciężarówki, opisana w poniedziałek przez szwedzki magazyn „Proffs”.
Zestaw ten został zatrzymany 27 lutego przez policję drogową z Karlskrony. Funkcjonariusze sprawdzili ten pojazd między innymi pod kątem kabotażu, stwierdzając brak listów przewozowych potwierdzających dotychczasową pracę. Co więc typowe dla takich sytuacji, przewoźnikowi zarzucono złamanie zasad kabotażu i zażądano zaliczki na poczet kary.
Zaliczka tam miała wynosić 40 tys. koron, czyli około 16 tys. złotych. By natomiast dopilnować jej opłacenia, funkcjonariusze założyli blokadę na koło, zgodnie z systemem opisanym powyżej. Mimo to przewoźnik nie zdecydował się na uiszczenie wpłaty, a ciężarówka stała z blokadą przez pełne 36 godzin. Po upływie tego czasu policjanci musieli więc zdjąć blokadę.
Teoretycznie nie znaczyło to, że kierowca może odjechać. Wręcz przeciwnie, pomimo zdjęcia blokady, nadal obowiązywał go zakaz oddalenia się z parkingu, do momentu opłacenia zaliczki. Jak jednak wyglądało to w praktyce, zapewne już się domyślacie. Wkrótce po ciężarówce nie było żadnego śladu, a mimo to zaliczka nadal pozostawała nieopłacona. W tej sytuacji Szwedzi będą musieli ściągać ją zdalnie, a to nie będzie już sprawą łatwą.
Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.