„Le Monde”, czyli największy francuski dziennik informacyjny, opublikowało dzisiaj reportaż „korespondenta specjalnego” z parkingu w Hazeldonk w Holandii. Mowa jest tam o jednym z głównych problemów współczesnej branży transportowej, a więc o zatrudnianiu azjatyckich kierowców na nielegalnych warunkach, których nie zaakceptowaliby kierowcy unijni.
Ten dłuższy reportaż ma na celu uświadomienie francuskiemu społeczeństwu, w jakich warunkach odbywa się wiele transportów zlecanych przez zachodnioeuropejskie koncerny. Za przykład służy między innymi trzech Kirgizów oraz jeden Tadżyk, którzy wykonują pracę u powszechnie znanego przewoźnika z Litwy. Pełen odpoczynek tygodniowy odbywają oni właśnie w Hazeldonk, a dwóch z nich przyznaje się do przebywania na „przerzutach” przez sześć miesięcy, nieustannie mieszkając w tym czasie w kabinie.
Przebywanie przez pół roku w ciężarówce to proceder szkodliwy dla rynku pracy kierowców w całej Europie. Utrudnia to też konkurencję uczciwym przewoźnikom, stosującym się do zasad Pakietu Mobilności, a więc zapewniającym regularne zjazdy do domów lub na bazę. Za to z punktu widzenia środkowoazjatyckich kierowców sprawa okazuje się wyglądać zupełnie inaczej…
Dla wymienionej powyżej czwórki, praca u litewskiego przewoźnika jest szansą na bardzo znaczącą poprawę sytuacji finansowej. Jak bowiem wyliczyli oni w rozmowie z „Le Monde”, dniówka na poziomie 70 euro zapewnia im trzykrotnie wyższe zarobki niż w kraju pochodzenia. Nawet więc w obliczu braku płatnego urlopu, dosłownego mieszkania w ciężarówce oraz wysokich kosztów powrotu samolotem do domu, opłacanego oczywiście z własnej kieszeni, półroczne „przerzuty” wydają im się atrakcyjną ofertą. Dlatego też każdy z kierowców poprosił „Le Monde” o zachowanie pełnej anonimowości, nie chcąc narażać się na utratę pracy.