Świetnie zachowane, 22-letnie Iveco PowerStar: 550 koni, Fullerka i mała kabina

Zdjęcia pochodzą z omawianego ogłoszenia

Omawiane ogłoszenie znajdziecie pod tym linkiem.

Przyglądając się ofertom sprzedaży ciężarowych „youngtimerów”, dzisiaj zajrzymy aż na daleki, australijski rynek. W tamtejszych ogłoszeniach pojawiła się bowiem ciężarówka, która z europejskiego punktu widzenia może wydawać się wyjątkowo ciekawym zjawiskiem.

Wśród cech charakterystycznych tego pojazdu można wskazać długą maskę z chromowaną atrapą chłodnicy, wąską szoferkę z płaskim dachem, skręcane felgi typu trillex, okrągłe zbiorniki paliwa, niezsynchronizowaną skrzynię biegów i potężny silnik marki Cummins. Wszystko to od razu mogłoby zapowiadać ciągnik typowo amerykański, takich marek jak Peterbilt lub Kenworth. W tym przypadku mowa jednak o Iveco, za kierownicą którego w pełni znajomo poczuliby się kierowcy dawnych EuroTechów i EuroStarów.

Samochód ze zdjęć to Iveco PowerStar 6700, rocznik 2003, reprezentujące pierwszą generację tego modelu. Pojazdy te wykorzystywano w słynnych „pociągach drogowych”, w zależności od konfiguracji mogących ważyć nawet 140 ton. Wiele PowerStarów pokonywało też olbrzymie przebiegi, typowe dla australijskiego użytku, przekraczając milion kilometrów już po kilku latach. Dlatego naprawdę niewiele egzemplarzy pierwszej generacji zdołało przetrwać do dzisiaj, a egzemplarzy w ładnym stanie naprawdę ze świecą szukać.

Pojazd z omawianego ogłoszenia jest wyjątkiem. Sprzedający żąda za niego naprawdę sporo, bo aż 45 tys. dolarów australijskich, czyli równowartość około 110 tys. złotych. Za takie pieniądze można kupić w Australii o dziesięć lat nowszego PowerStara drugiej generacji. W zamian za tę wysoką kwotę mamy jednak otrzymać pojazd w stanie określanym jako doskonały, z długą listą wymienionych podzespołów i remontem silnika wykonanym zaledwie 180 tys. kilometrów temu. Zdjęcia tylko potwierdzają treść ogłoszenia, gdyż jak na 22-letni ciągnik pod „pociągi drogowe”, dodatkowo mający hydraulikę do wywrotu, Iveco wygląda wprost zaskakująco dobrze. To natomiast daje wyjątkową okazję, by przyjrzeć się takiemu PowerStarowi w oryginale, lepiej poznając jego egzotyczny charakter.

Zaczniemy od rzeczy najbardziej znajomej, czyli szoferki. Kto siedział kiedyś w Iveco EuroTech, oferowanym w Europie w latach 1992-2003, od razu rozpozna znajome wnętrze, z tak samo zagospodarowanym miejscem pracy kierowcy. Jest jednak pewna olbrzymia różnica względem EuroTecha, mianowicie brak tunelu silnika. Zamiast tego podłoga jest całkowicie płaska, a z jej środkowej części wystaje olbrzymi drążek zmiany biegów. Obsługuje on niezsynchronizowaną przekładnię amerykańskiej marki Eaton Fuller, oficjalnie nazywaną 18-biegową, a w rzeczywistości oferującą 16 biegów do jazdy oraz 2 biegi pełzające.

Ta niezsynchronizowana skrzynia łączy się z 15-litrowym silnikiem amerykańskiej marki Cummins, dostarczonym tutaj w aż 550-konnej wersji. Jednostka ta umieszczona jest pod olbrzymią, kanciastą maską, tworząc bardzo klasyczny układ nadwozia. Amerykańską myśl techniczną reprezentują także osie, pochodzące od marki Meritor. W przypadku omawianego egzemplarza stworzyło to konfigurację dopuszczoną do pracy w 90-tonowych zestawach, co w praktyce, w australijskich realiach, może oznaczać ciąganie do trzech naczep.

Skąd tak egzotyczna konfiguracja znalazła się w ofercie Iveco? To następstwo bardzo długiej historii. Włosi sprzedawali ciężarówki w Australii jeszcze pod logo Fiata, zanim Iveco w ogóle pojawiło się na rynku. Następnie, już w latach 90-tych, Iveco wykupiło australijski oddział amerykańskiej marki International. To tylko rozszerzyło ekspansję na australijskim rynku, ułatwiając mieszanie włoskich ciężarówek z typowo amerykańskimi rozwiązaniami. Stąd też wzięła się specyfika modelu PowerStar, w wielu konfiguracjach naprawdę bardzo daleka od Europy.  Oferta przewidywała na przykład wersje, w których przednia część kabiny pochodziła z europejskiego EuroTecha lub w późniejszych egzemplarzach ze Stralisa, ale za to sypialnia miała już rozmiar typowy dla ciągników zza oceanu. Były też warianty, które nawet wizualnie nie przypominały żadnego europejskiego Iveco. Szerzej tę włosko-australijską historię opisywałem w tym artykule, a o największym z PowerStarów, odmianie 7800 produkowanej do 2018 roku, możecie przeczytać pod tym linkiem. Nie można też zapominać o europejskim kuzynie PowerStara, czyli Stratorze. To jednak była niefabryczna przeróbka, produkowana przez holenderskiego dealera marki Iveco, firmę CFG, jako bazę wykorzystując po prostu Stralisy.

Wracając natomiast na chwilę do omawianego ogłoszenia, co mogło sprawić, że ktoś wybrał w 2003 roku właśnie Iveco PowerStar 6700 zamiast udać się do dealera Kenwortha lub Macka, jak robiła to owym czasie znakomita większość australijskich klientów? Jak dowiedziałem się z dawnych publikacji na ten temat, PowerStar był przede wszystkim znacznie tańszy od konkurencji z amerykańskimi znaczkami. Jednocześnie bazował na tych samych podzespołach napędowych, więc oferował tak naprawdę te same parametry. Nadwozie Iveco było też całkiem aerodynamiczne, oczywiście jak na lokalne realia, przez co Iveco uchodziło za ekonomiczną ofertę, zdolną obsłużyć około 100-tonowy „pociąg drogowy” bez przekraczania 60-65 l/100 km. Poza tym europejskie miejsce pracy określano bardziej komfortowym od amerykańskiego i zachwalono za duży zakres przeszklenia.

PowerStar 6700 na prezentacji sprzed lat:

Europejskie Iveco EuroTech:

Druga generacja PowerStara, do 2005 roku, z kabiną Stralisa:

Topowa wersja PowerStar 7800, produkowana do 2018 roku: