Autor tekstu: Krystian Pyszczek
Ogromne pożary szalejące na górnych kondygnacjach budynków są po dziś dzień jednym z najtrudniejszych wzywań dla strażaków. Tego typu sytuacje, oprócz odpowiednich armatek wodnych o dużej donośności wymagają także zastosowania niezwykle wydajnych pomp. Niedawno pokazywałem już niezwykle ciekawy przykład takiej konstrukcji, w postaci pomp do betonu, które fabrycznie przerabiane są do celów gaśniczych (artykuł tutaj). Gdybym jednak miał wskazać najbardziej imponujący sprzęt tego typu, to byłby nim bohater dzisiejszego artykułu, czyli nowojorski Mack Super Pumper.
Strażacka „pompa do betonu” marki Schwing:
Przez lata jedną z najskuteczniejszych broni do walki z ogniem w arsenale nowojorskiej straży pożarnej (FDNY: Fire Department of the City of New York) były specjalne łodzie gaśnicze, które nie dość, że dysponowały potężnymi armatkami wodnymi, to jeszcze miały praktycznie nieograniczone źródło środka gaśniczego w postaci zbiorników wodnych po których się poruszały. Takie jednostki nawodne miały jednak swoje ograniczenia, a najważniejszą z nich był oczywiście brak możliwości dotarcia do większości dzielnic miasta.
Był to poważny problem gdyż, nowojorska aglomeracja w latach 60-tych zaczęła się gwałtownie rozwijać, coraz bardziej odsuwając się od nabrzeża. Niczym grzyby po deszczu wyrastały nowe drapacze chmur, które dodatkowo umieszczono bardzo blisko siebie. W takich realiach dostępne wówczas wozy strażackie nie do końca spełniały swoja rolę. Przede wszystkim brakowało armatek wodnych o dużym zasięgu, a pompy nie oferowały odpowiedniej wydajności zdolnej do skutecznego gaszenia wieżowców. Dlatego też pojawienie się ognia w ówczesnym Nowym Jorku stanowiło zjawisko szalenie niebezpieczne
Doskonale uświadomiła to tak zwana „Czarna Sobota”, czyli gigantyczny pożar z 20 kwietna 1963 roku, który w okręgu Staten Island zniszczył około 100 domów oraz wywołał straty o wartości blisko 20 milionów dzisiejszych dolarów. Było to wydarzenie na tyle tragiczne, iż władze miasta zleciły opracowanie zupełnie nowego systemu gaśniczego z potężną pompą oraz armatką wodną. Wyzwanie to przyjął William Francis Gibbs, człowiek, który zaprojektował również największą łódź strażacką używaną przez nowojorską straż. Tym razem jednak cały system miał znaleźć się na cięzarówce, dlatego też nawiązano współpracę z firmą Mack, która przez lata był jednym z głównych dostawców pojazdów gaśniczych w Stanach Zjednoczonych.
Wszystkie trzy typy pojazdów:
Owocem tych prac był zaprezentowany w 1964 roku Super Pumper (Super Pompa), który był prawdopodobnie największym i najbardziej imponującym systemem gaśniczym w historii pożarnictwa. Składał się on aż z pięciu ciężarówek, wśród których znalazły się dwa ciągniki siodłowe, jeden z pompą, drugi z armatką wodną, oraz trzy wozy wspomagające dysponujące mniejszymi armatkami wodnymi. Zbudowanie całości kosztowało rząd Nowego Jorku 875 tys. ówczesnych dolarów, czyli około 7 milionów w przeliczeniu na dzisiejszą wartość. I trudno się dziwić wysokimi kosztami, gdyż Super Pumper był naprawdę imponującym arcydziełem inżynierii.
Super Pumper:
Zacznijmy od podstawowego elementu czyli bardzo wydajnej pompy umieszczonej na specjalnie do tego zbudowanej naczepie. Zbudowanie takiego sprzętu postawiło przed konstruktorami wiele przeszkód, z czego najważniejsze były dwie: brak węży zdolnych do wytrzymania wysokiego ciśnienia, oraz konieczność pozyskania naprawdę dużego oraz mocnego silnika.
Pierwszy z problemów rozwiązano dzięki uprzejmości Marynarki Wojennej USA, która już w czasie II wojny światowej opracowała technologię lekkich węży zdolnych do wytrzymania ciśnienia rzędu 1000 PSI (69 bara). Było to wartością 4-5 większą niż w przypadku standardowego wozu strażackiego z omawianego okresu. Co natomiast z silnikiem? Tutaj skorzystano z prawdziwego potwora brytyjskiej konstrukcji, dwusuwowego, 18-cylindrowego diesla Napier Deltic. Jednostka ta opracowana została jeszcze w czasie II wojny światowej jako napęd dla lekkich łodzi patrolowych, a w późniejszych latach montowano ją przede wszystkim w lokomotywach. Napier-Deltic to nawet dziś prawdziwy pokaz kunsztu inżynierów, gdyż jednostka ta miała aż 88,3 litra pojemności oraz 36 tłoków i trzy wały korbowe!
18 cylindrów i 36 tłoków to nie jest żadna pomyłka, a wyjaśnienie kryje się w nietypowej budowie jednostki. Choć to silnik widlasty, układ cylindrów jest z pewnością bardzo unikatowy. Cylindry bowiem podzielone są na trzy bloki w układzie trójkąta, a na każdym wierzchołku trójkąta zlokalizowany jest wał korbowy. W każdym cylindrze natomiast poruszają się dwa przeciwległe tłoki. Podczas pracy jeden z tłoków odsłaniał w cylindrze otwory wlotowe, natomiast drugi wylotowe.
Zasada działania:
I to właśnie ta jednostka posłużyła jako napęd nowojorskiej pompy, wypełniając niemal całą strażacką naczepę. Sama pompa również wyglądała bardzo imponująco gdyż był to sześciostopniowy gigant firmy DeLaval umieszczony z tyłu pojazdu. Dzięki napędowi o mocy 2400 KM sprzęt ten mógł pompować nawet 8800 galonów, czyli 33 300 litrów wody w ciągu minuty, a maksymalne ciśnienie wynosiło 700 PSI czyli ponad 48 barów. Dla porównania ówczesny wóz strażacki z pompą mógł przepompować co najwyżej 1000 galonów (3785 litów) na minutę, a więc dziewięciokrotnie mniej.
Sam motor umieszczono w szklanej obudowie znajdującej się na naczepie, a jego głośna praca sprawiała, iż strażacy obsługujący Super Pumpera musieli koniecznie zakładać ochronniki słuchu. Problemem było także wysokie spalanie: w ciągu godziny pracy brytyjski potwór pochłaniał 137 galonów, czyli 519 litrów paliwa. Dlatego też w zestawie umieszczono dwa zbiorniki o łącznej pojemności 400 galonów (1514 litrów).
Do ciągnięcia tej ważącej prawie 31 ton naczepy wykorzystano Macka F715FS. Mack serii F był trzecią generacją caboverów marki spod znaku bulldoga, którą produkowana w latach 1962–1981. Co ciekawe model ten był bardzo popularny także w Europie, gdzie istniały montownie amerykańskiej marki (najpierw w Holandii, a następnie Francji). Stanowił przy tym popularny wybór w trudnych trasach na Bliski Wschód, głównie za sprawą charakterystycznej dla tego producenta wytrzymałości. Do napędu nowojorskiego F715ST wykorzystano autorski motor END864 o mocy 255 KM, który połączono z typowo miejskimi przełożeniami. Prędkość maksymalna wynosiła więc tylko 42 MPH (68 km/h), ale z takimi gabarytami i maską, na ulicach Nowego Jorku, i tak nie były potrzebne wyższe wartości.
Co też ciekawe, ciężarówka została wyposażona w specjalny generator, zasilający sprężarkę powietrza. Ta zasilała rozrusznik pneumatyczny, który uruchamiał umieszczonego na naczepie giganta. Można sobie tylko wyobrażać jak ogromny generowało to hałas. Więcej o pneumatycznych rozrusznikach opowiadał w ubiegłym roku Filip, wraz z przykładowymi filmami: Ciężarówki jęczały i odpalały na powietrze – czym były pneumatyczne rozruszniki
Z Super Pumperem współpracował drugi ciągnik siodłowy z naczepą, zwany Super Tender i składający się z armatki wodnej o dosyć osobliwej nazwie Big Bertha (Duża Berta). Sama armatka miała jeszcze większe możliwości, bo w ciągu minuty mogła wyrzucać z siebie nawet 10 tys. galonów (ponad 37 800 litrów) wody w ciągu minuty. Ważniejszy jednak był zasięg strumienia który wynosił aż 183 metry co umożliwiało gaszenie nawet wysokich partii budynków. Dodatkowo naczepa Super Tendera posiadała 610 metrów wspomnianych węży. Także w tym przypadku wykorzystano ciągnik siodłowy Mack F715FS.
Super Tender z armatką wodną:
Ostatnim elementem całego systemu były trzy mniejsze wozy strażackie zwane Satelite (w wolnym tłumaczeniu: satelitarne). Ponownie były one produkcji Macka, choć w tym przypadku mówiliśmy o standardowych, typowo strażackich modelach z 1965 roku. Zainstalowano w nich armatki wodne zdolne do wyrzucania 4000 galonów (15 140 litrów) wody w ciągu jednej minuty oraz system węży o łącznej długości 610 metrów. „Satelity”, podobnie jak Supertender, nie posiadały własnych pomp. Zamiast tego pobierały wodę od Super Pumpera, który z kolei podłączał się do sieci hydrantów lub pompował ciecz wprost ze zbiornika wodnego. Biorąc pod uwagę ogromne możliwości pompy, długie, wytrzymałe węże oraz fakt, iż cały system składał się aż z pięciu pojazdów, żaden pożar od tej pory nie był straszny nowojorskim strażakom. Dodatkowym atutem było także to, iż dla Super Pumpera wybudowano zupełnie nową remizę, bardzo starannie dobierając jej lokalizację.
Ten niezwykły zestaw służył przez 17 lat, a konkretnie od 1965 do 1982 roku. Przez ten okres Super Pumper wyjeżdżał do akcji 2200 razy, podczas których udowodnił swoją wartość. Na przykład podczas pożaru tartaku na Brooklynie w 1965 roku pobrał łącznie 7 milionów galonów (26, 5 miliona litrów), a w czasie pożaru na Bronksie strażacy ułożyli łącznie 7000 stóp (ponad 2,1 kilometra) węża, aby dostać się do odpowiedniego źródła wody. Zdarzało się również iż w czasie awarii miejskiej sieci wodociagowej Super Pumper prawie całkowicie ją zastępował! Co więcej choć w swojej ojczyźnie brytyjski silnik Napier Deltic nie uchodził za wzór niezawodności, w rękach amerykańskich strażaków nigdy nie doświadczył poważniejszej awarii.
Dlaczego więc Super Pumper został ostatecznie wycofany? Powody były dwa. Przede wszystkim w latach 80-tych władze Nowego Jorku musiały zmierzyć się z problemami finansowymi, które uniemożliwiły dalsze utrzymywanie tak kosztownego i bądź co bądź skomplikowanego systemu. Dodatkowo technika poszła do przodu, na rynku pojawiły się bardziej wydajne pompy, które nie potrzebowały już napędu w postaci ogromnego diesla przeniesionego wprost z lokomotywy. W efekcie powstał nowy system zwany Maxi-Water, który wykorzystywał bardziej standardowe wozy strażackie (również produkcji Macka) z pompami zdolnymi dostarczyć 2000 galonów (7570 litrów) środka gaśniczego w ciągu minuty. Nie zmienia to jednak faktu, iż Super Pumper to dziś prawdziwa legenda o której pisano nawet książki. I co najlepsze zarówno zestaw z pompą jak i ten z armatką przetrwały do dziś. Pierwszy z nich obecnie znajduje się w muzeum w Bay City w stanie Michigan gdzie cieszy się sporym zainteresowaniem odwiedzających.
Super Pumper na historycznym pokazie: