Stracił licencję na transport, bo był agresywny wobec inspektora – efekt kontroli na terenie firmy

Po kontroli ciężarówek na terenie firmy, pochodzący z Polski przedsiębiorca stracił brytyjską licencję na przewozy. Ponadto mężczyzna przez dwa lata nie będzie mógł prowadzić żadnej działalności dotyczącej ruchu drogowego. Wszytko zaś dlatego, że w czasie kontroli puściły mu nerwy.

Cała sprawa dotyczy przedsiębiorstwa z branży budowlanej, zajmującego się głównie rusztowaniami, lecz dysponującego przy tym własnymi ciężarówkami. Dlatego też we wrześniu 2018 roku na terenie firmy pojawił się funkcjonariusz DVSA, mający sprawdzić dbałość firmy o stan techniczny pojazdów.

Jak można przeczytać w oficjalnym raporcie, kontrola wykazała liczne nieprawidłowości. Na jaw wyszedł między innymi wysoki, 30-procentowy współczynnik uchybień przy obowiązkowych przeglądach technicznych. Firma nie prowadziła też obowiązkowych testów układu hamulcowego, a także kilkukrotnie nie dotrzymała terminów kontroli.

Głównym problemem był jednak sposób, w jaki właściciel firmy zareagował na powyższe zarzuty. Według raportu, przedsiębiorca zaczął zachowywać się w agresywny sposób, krzyczał, przykładał swój palec do twarzy inspektora, a w końcu też wydmuchał mu twarz dym. Sam inspektor stwierdził też w raporcie, że poczuł zagrożenie dla swojego życia, wpadł w panikę, zaczął się trząść, a dla uspokojenia musiał wziąć dzień wolny. Przyznał też, że przez lata pracy w DVSA nie spotkał się z taką sytuacją.

Krótko po kontroli właściciel firmy miał stawić się w biurze DVSA, by omówić kwestię swojego zachowania. Obiecał wówczas, że prześle oficjalny list z przeprosinami. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Jak później się okazało, nie bez powodu. Przygotowanie listu miał odradzić mu prawnik, by nie przyznawać się w ten sposób do winy.

Warto też wspomnieć o samej rozprawie, przy okazji której wyznaczono wspomniane na wstępie kary. Proces ten miał typowy charakter „słowo przeciwko słowu”, jako że dowody bazowały na samych zeznaniach. Wersja wydarzeń inspektora wyraźnie się przy tym różniła od wersji samego przedsiębiorcy. Ostateczną rację przyznano zaś inspektorowi, z uwagi na jego wiarygodną opinię i wiele lat potwierdzonej, profesjonalnej służby.