Sprzedaż Tesli Semi na kolejnym europejskim rynku. A produkcji nadal nie widać…

Minęło już cztery i pół roku od kiedy Tesla Semi miała swoją oficjalną premierę. Od tamtego czasu firma stale opóźnia rozpoczęcie produkcji i dostawy do przewoźników nadal się nie rozpoczęły. A mimo to właśnie uruchomiono sprzedaż na kolejnym rynku.

Dotychczas zamówienia zbierano w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Holandii oraz w krajach skandynawskich. Teraz zaś do liczy dołącza Wielka Brytania, gdzie chętni przewoźnicy mogą już składać internetowe rezerwacje. Trzeba też przy tym uwzględnić obowiązkowe przedpłaty, wynoszące po 15 tys. funtów za każdy rezerwowany egzemplarz. W przeliczeniu to około 18 tys. euro lub ponad 80 tys. złotych.

Ostateczna cena pojazdu, z całkowicie bazowym wyposażeniem, ma wynosić niecałe 150 tys. funtów, czyli 210 tys. euro lub blisko milion złotych). Jeśli natomiast chodzi o zasięg na jednym ładowaniu, to zapowiada się tutaj 500 mil, czyli 800 kilometrów. Obie te informacje mogą robić naprawdę spore wrażenie, wszak cena jest zaskakująco niska, a zasięg wprost zadziwiająco wysoki. Dla przykładu, szwajcarskie Futuricum z zasięgiem 500 kilometrów ma być wydatkiem niemal trzykrotnie droższym: Ciągnik siodłowy za ponad 600 tys. euro – jak po 7 latach wypadnie na tle diesla?

Inna sprawa, że wybór Tesli to nadal „kupowanie kota w worku”. Nawet przy składaniu zamówienia nie poznamy szacowanej daty dostawy, jako że nadal nie wiadomo kiedy Tesla rozpocznie produkcję. Nieznana pozostaje też większość parametrów technicznych, poza wspomnianym już zasięgiem, maksymalnym DMC zestawu (36 ton) oraz czasem przyspieszenia do 100 km/h (20 sekund, choć w Europie i tak tej prędkości nie osiągniemy).