Sprinter z lawetą jechał z Łotwy do Mołdawii, a w Polsce zaliczył nawet 12 tys. złotych kary

Mercedes-Benz Sprinter z przyczepą miał dojechać z Łotwy aż do Mołdawii. Jego przejazd zakończył się jednak już w Polsce, wraz z kontrolą Inspekcji Transportu Drogowego na popularnej „dziewiętnastce”.

Zdaniem funkcjonariuszy ITD, właściciel Sprintera ewidentnie wykonał przewóz o charakterze zarobkowym. Z racji ciągnięcia przyczepy powinien on więc dysponować tachografem i posiadać licencję na przewóz. A że żadnej z tych rzeczy nie posiadał, może otrzymać nawet 12 tys. złotych kary. To mniej więcej tyle, ile wart jest jest cały taki Mercedes Sprinter.

Komunikat WITD Rzeszów:

Są jeszcze desperaci na tym świecie, którzy nie zważając na nic próbują wbrew wszystkiemu i wszystkim udowodnić, że szeroko rozumiane regulacje odnoszące się do transportu ich nie dotyczą. A wszystko to w sytuacji, kiedy ewidentnie mamy do czynienia z zarobkowym przewozem rzeczy, pojazdem o DMC powyżej 3,5 t co gorsza w opłakanym stanie technicznym, poruszającym się w ruchu międzynarodowym bez spełnienia szeregu obowiązujących wymogów.

Refleksja i być może pewne przemyślenia w tej kwestii z pewnością musiały pojawić się u litewskiego kierowcy, który zatrzymany został do kontroli w miejscowości Jawornik przy DK nr 19 w dniu 06 czerwca. Imieniny miesiąca nieokazały się szczęśliwym dniem dla kontrolowanego, który z Łotwy do Mołdawii próbował przetransportować między innymi rozbity samochód osobowy umieszczony na lawecie sprzężonej z białym dostawczakiem. Inspektorzy szybko przedstawili kierowcy długą listę zaniedbań, których się dopuścił.

Przewóz ten grubo wykraczający poza wartość 3,5 t dopuszczalnej masy całkowitej obwarowany był koniecznością posiadania licencji i tachografu za pomocą którego kierowca winien rejestrować swój czas pracy. Okazało się, iż praktycznie nie dysponuje on żadną dokumentacją i wymaganym wyposażeniem. Jakby tego było mało stan techniczny skrzyniowego Mercedesa był fatalny, począwszy od nadmiernie zużytych opon aż po istotne uszkodzenia elementów konstrukcyjnych pojazdu.

Wobec takiego stanu rzeczy inspektorzy nie mieli innego wyjścia jak zakazać dalszej jazdy, zatrzymując dowód rejestracyjny pojazdu oraz uruchomić procedury związane z odholowaniem sfatygowanego zestawu na parking strzeżony. Natomiast wobec przewoźnika zostało wszczęte postępowanie administracyjne zagrożone w tej sytuacji maksymalną przewidzianą polskim prawem karą w wysokości 12000 zł.