Spowodował wypadek pod wpływem kokainy, a mimo to nie przestał jeździć ciężarówką do Szwecji

szwedzki_radiowoz

Skandynawię obiega kolejna historia pod tytułem „bezczynność wymiaru sprawiedliwości wobec zagranicznych kierowców ciężarówek”. Tym razem nie chodzi jednak o żadnego przybysza ze wschodu, który postanowił kupić sobie prawo jazdy, lecz o kierowcę holenderskiego, który łączy jazdę z zażywaniem kokainy.

Całą historia ma swój początek w maju 2016 roku, kiedy w Helsingborgu doszło do bardzo groźnego wypadku. Holenderski DAF wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, uderzając w lewy bok niewielkiego auta osobowego. Kierująca nim kobieta przeżyła zdarzenie, ale trafiła do szpitala z bardzo rozległymi obrażeniami, wymagając później długiej rehabilitacji. Jednocześnie szybko wyjaśniło się dlaczego Holender w tak rażący sposób złamał przepisy. Po pierwsze, w momencie wypadku był on pod wpływem kokainy. Po drugie zaś, czas jego pracy przekraczał wszelkie normy – najpierw przez 16 godzin mężczyzna jechał po kontynencie, a następnie, po zjechaniu z promu, od razu ruszył on w trasę przez Szwecję.

Tuż po wypadku Holender został zatrzymany przez policję. Prokuratura nie chciała jednak pozostawiać go w areszcie, wychodząc z założenia, że ewentualne zlokalizowanie kierowcy z terenu Unii Europejskiej nie będzie żadnym problemem. I na tym też zaczyna się ciąg sytuacji bardzo trudnych do wytłumaczenia. Okazuje się bowiem, że Szwedzi nie zdołali ukarać holenderskiego kierowcy, podczas gdy on sam nie przestał jeździć do Skandynawii ciężarówką, podobnie jak nie przestał zażywać kokainę.

Jak wyszło to na jaw? W zaskakująco prosty sposób, o którym poinformował na początku tygodnia szwedzki magazyn „Proffs”. Okazało się, że Holendra wypatrzył w styczniu tego roku patrol policji, zatrzymując go do kontroli. Z racji poprzednich zarzutów, mężczyzna został zatrzymany, a przy okazji wykonano mu kolejny test na obecność kokainy w organizmie. I podobnie jak przed rokiem, wyniki wykazały zażywanie tego narkotyku. Jednocześnie nadal nic nie wskazuje na to, żeby miała go w Szwecji spotkać odpowiedzialność. Po raz kolejny został on bowiem wypuszczony na wolność.