Spłonęło 7 ciężarówek na gaz ziemny – przewoźnik opisał jak zachowało się CNG

Zapewne nadal są kierowcy, którzy czują pewne obawy przed gazowym napędem. Szczególny strach może wzbudzać tutaj CNG, jako paliwo przewożone pod bardzo wysokim ciśnieniem. W Kanadzie pojawiła się jednak historia, która może działać uspokajająco.

W minioną niedzielę, na bazie kanadyjskiej firmy C.A.T. Transport, wybuchł poważny pożar. Ogień objął łącznie dwanaście zaparkowanych ciężarówek, z czego siedem spłonęło doszczętnie, a pięć doznało uszkodzeń. Co też ważne, wszystkie siedem spalonych ciągników było zasilanych sprężonym gazem ziemnym (CNG). Sprawdza wzbudziła więc duże zainteresowanie, a firma wydała oficjalny komunikat, w którym przedstawia swoje doświadczenia z płonącymi gazowcami.

Jak twierdzi przewoźnik, gazowe paliwo wręcz sprzyjało opanowaniu pożaru. Przede wszystkim dlatego, że CNG jest lżejsze od powietrza i niemal natychmiast ulotniło się do atmosfery. Firma podkreśla też, że cała gazowa instalacja zachowała się poprawnie i ciśnienie zmniejszyło się bez doprowadzania do eksplozji. Obecność gazu nie wywołała żadnych dodatkowych uszkodzeń, a ponadto, w przeciwieństwie do pożaru ciężarówek z silnikami diesla, nie było obaw przed potencjalnym wyciekiem paliwa.

Czy natomiast przyczyna pożaru mogła mieć związek z obecnością gazu? Na ten temat nadal trwa dochodzenie i nie podano oficjalnej odpowiedzi. Faktem jednak jest, że ciężarówki z C.A.T. Transport są pewną formą „wynalazków” i  naprawdę wiele mogło się w nich wydarzyć. Nie tylko są to bowiem gazowce, ale też część egzemplarzy otrzymała dodatkowy napęd elektryczny.

W ostatnich latach kanadyjski przewoźnik zamawiał Freightlinery Cascadia, już fabrycznie wyposażone w silniki na CNG. Mowa tutaj o 12-litrowych silnikach dostarczanych przez popularną markę Cummins. By jednak sprzęt był jeszcze bardziej ekologiczny, firma zdecydowała się także na niefabryczną instalację hybrydową. Do silników na gaz dołożono także małe silniki elektryczne, umieszczane bezpośrednio w jednej z tylnych osi. Posiadają one własną baterię o pojemności 8 kWh, rozwijają moc 120 KM i mają wspomagać silnik spalinowy w czasie ruszania lub podczas pokonywania wzniesień.