Słynny „Duel” skończył 50 lat – kinowy hit o pojedynku ciężarówki z autem osobowym

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Wielu z nas tu obecnych, w tym autor poniższego tekstu, wychowywało się na klasycznych filmach w którą główną rolę odgrywały ciężarówki. Produkcje takie jak „Mistrz kierownicy ucieka”, „Konwój” czy „Czarny Pies” od lat rozpalają wyobraźnię, a czasem nawet są powodami dla których niektórzy podejmują się zawodu kierowcy zawodowego. O ile jednak większość filmów pokazuje ciężarówki jako majestatyczne maszyny, a ich kierowców jako bohaterów, nie brakuje również produkcji całkowicie zmieniających ten obraz. Jednym z takich hitów jest „Pojedynek na szosie”, w oryginale znany jako „Duel”. Obraz ten miał premierę dokładnie 50 lat, jednocześnie będąc reżyserskim debiutem słynnego Stevena Spielberga.

Fabuła „Pojedynku” jest bardzo prosta. David Mann (w tej roli Dennis Weaver) wraca z podróży biznesowej swoim Plymouthem Valiantem przez pustynię Mojave. W pewnym momencie na swojej drodze napotyka starą, zardzewiałą cysternę, którą postanawia wyprzedzić. Jak się okazuje ta pozornie nieistotna decyzja będzie miała ogromny wpływ na dalsze losy bohatera, gdyż kierowca ciężarówki odbiera to jako swoistą zniewagę i rusza w pościg za Davidem. Wydawać by się mogło, iż ten prosty w założeniach  scenariusz nie zwiastuje ambitnego kina. A jednak: „Pojedynek” okazał się być prawdziwym sukcesem który nie tylko otworzył Spielbergowi wrota kariery, ale też trwale zapisał się w historii kinematografii.

Skąd w ogóle pomysł na taki film? Fabuła omawianej produkcji zrodziła się z autentycznej opowieści twórcy scenariusza, Richarda Mathesona. Dnia 22 listopada 1963 roku (warto wspomnieć, iż dokładnie wtedy zamordowano prezydenta Johna F. Kennedy’ego) podczas powrotu do domu z meczu golfa, Matheson i jego przyjaciel śledzeni byli przez kierowcę ciężarówki, która prawie staranowała ich samochód. Jako że poszkodowany był pisarzem i scenarzystą horrorów, postanowił wykorzystać ten incydent do własnych celów. Początkowo próbował zainteresować całą historią reżyserów seriali telewizyjnych, jednak z powodu braku chętnych ostatecznie zdecydował się na spisanie wszystkiego w formie opowiadania. Samo opowiadanie zostało przekazane Spielbergowi przez jego sekretarkę, która powiedziała mu również iż tworzy się z niego Film Tygodnia dla ABC i zasugerowała, aby złożył podanie o stanowisko reżysera. Początkowa, telewizyjna wersja filmu miała 74 minuty, jednak Spielberg postanowił stworzyć także 90-minutową wersję kinową (wzbogaconą m.in. o scenę z autobusem szkolnym czy przejazdem kolejowym), która zadebiutowała na dużym ekranie 13 listopada 1971 roku.

Oryginalny zwiastun „Pojedynku na szosie”

Większość filmu została nakręcona w okolicach Canyon Country, Agua Dulce oraz Acton w Kalifornii. To tereny bezkresnej pustyni, gdzie rzadko napotykało się inne samochody, a jedynymi ostojami cywilizacji są niewielkie przydrożne kawiarnie i stacje benzynowe. Trzeba przyznać, iż utknięcie z rządnym krwi psychopatą w takim osamotnionym miejscu już samo w sobie jest przerażające.

Jednak bez dwóch zdań najbardziej przerażającym bohaterem całego filmu jest sama ciężarówka. Steven Spielberg długo szukał odpowiedniego pojazdu, aż w końcu zdecydował się na klasycznego Peterbilta 281. Na początek parę słów o historii samego 281. Model ten zadebiutował w roku 1954 i wraz z bliźniaczym 351 szybko stał się podstawowym ciągnikiem do transportu dalekobieżnego oferowanym przez amerykańską markę. Główną różnicą pomiędzy 281 i 351 był napęd: pierwszy z nich posiadał tylko jedną oś napędzaną, natomiast 351 sprzedawano w tylko konfiguracji 6×4. Oznaczało to, iż z zewnątrz ciężarówki te były praktycznie takie same. Charakterystyczną cecha Peterbilów 281/351 była stosunkowo wąska maska, przez co po dziś dzień określa się je mianem „needle nose” (czyli z nosem w kształcie igły). Przez lata maszyny te stały się cenionym narzędziem pracy amerykańskich kierowców. Dopiero w 1967 roku zastąpione zostały przez tak zwane Peterbilty z „kwadratową maską” (ang. Peterbilt Square Hood Trucks) czyli modele 359, 379 oraz obecnie wytwarzaną generację oznaczoną jako 389. Mimo to produkcję 281/351 zakończono dopiero w połowie lat 70-tych.

W oryginalnej, 74-minutowej wersji filmu wykorzystano tylko jeden egzemplarz 281 z 1955 roku, z dołożoną trzecia osią. Ciężarówka wyposażona została w rzędowego 6-cylindrowego Caterpillara 1674 o pojemności 10,5 litra. Pojazd został całkowicie zniszczony w końcowym fragmencie, toteż podczas produkcji wersji kinowej do dodatkowych scen wykorzystano dwie sztuki modelu 351 z silnikami Cummins NTC 350. Ciężarówki te różniły się kilkoma szczegółami: przede wszystkim były nieco mniej zniszczone i posiadały logo producenta na bokach maski. Co ciekawe jeden z tych egzemplarzy przetrwał do dnia dzisiejszego i znajduje się obecnie w rękach kolekcjonera.

Zachowany Peterbilt

Wybór modelu 281 do filmu nie był przypadkowy. Jak twierdził sam reżyser, długa wysunięta maska oraz stosunkowo niewielkie okrągłe reflektory sprawiały, iż wygląd Peterbilta nadawał mu aparycję złowieszczej twarzy. Aby jeszcze bardziej przerazić widza wybrano egzemplarz mający swoje lata świetności za sobą: cały pordzewiały, z licznymi ubytkami i produkujący ogromne ilości czarnego dymu. Podobnie wyglądała naczepa, będąca równie wiekową cysterną produkcji Freuhaufa. Dodatkowo ekipa filmowa, podczas całego okresu kręcenia nieustannie brudziła ciężarówkę kurzem oraz olejem dla lepszego efektu

Za kulisami

Co do samego kierowcy to Spielberg zastosował w swojej produkcji genialny zabieg: przez cały czas trwania filmu ani razu nie widać jego twarzy. W ten sposób głównym bohaterem staje sama ciężarówka, która sprawia wrażenie istoty żywej, obdarzonej nadnaturalnymi cechami. Podkreślone to jest zwłaszcza w ostatniej scenie gdy spadający z urwiska Peterbilt po raz ostatni uruchamia swój klakson, którego przeraźliwy dźwięk przypomina nieco skowyt zranionego, pokonanego zwierzęcia.

Jeśli chodzi natomiast o samochód którym porusza się David Mann to mamy tutaj do czynienia z Plymouthem Valiantem, a konkretnie z trzecią generacją tego modelu. Co ciekawe pomimo nadwozia mierzącego prawie 4,8 metra, rozstawu osi 2,7 metra oraz 6 miejsc siedzących, auto to w USA należało do klasy samochodów kompaktowych! W pierwszej wersji filmu użyto dwóch egzemplarzy z 1970 roku: pierwszy z nich posiadał 5,2 litrowe V8 (przypominam nadal, że mowa tu o aucie kompaktowym), natomiast pod maska drugiego pracował 3,7-litrowa rzędowa szóstka. Przy produkcji wersji kinowej zakupiono dodatkowy egzemplarz z 1971 roku, również z 3,7-litrowym motorem. Swoją drogą w polskiej wersji językowej słowo „radiator hose” („wąż chłodnicy”) błędnie tłumaczone jest jako „pasek klinowy”. Dla osób które jeszcze nie oglądały tego filmu zdradzę tylko, iż jest to dosyć istotny szczegół.

Gonitwa za niewielkim, zwinnym Plymouthem wymagała od kierowcy filmowego Peterbilta sporych umiejętności. Dlatego też Steven Spielberg do roli kaskadera zasiadającego w kabinie ciężarówki wybrał prawdziwego fachowca, a mianowicie Carey’ego Loftina (zdjęcie poniżej) uznawanego za najbardziej zasłużonego w swoim fachu. Loftin urodził się w Blountstown na Florydzie i dorastał w Alabamie, a następnie w Mississippi. Już w wieku 10 lat nauczył się jeździć motocyklem, a karierę kaskadera rozpoczął w latach 30-tych. Przez następne lata swojego życia brał udział w wielu legendarnych produkcjach filmowych: to właśnie ten człowiek prowadził m.in. zielonego Mustanga z „Bullita”, opętanego Plymoutha z słynnego horroru „Christine”, ciężarówki z „Maximum Overdrive” czy Peterbilta 379 znanego z „Czarnego Psa”. Niestety „Czarny Pies” był także ostatnim kaskaderskim popisem Loftina: Amerykanin zmarł krótko po produkcji tego filmu.

Jak więc widać „Pojedynek na szosie” jest czymś więcej niż filmem. Jest prawdziwym zbiorem ciekawych opowieści oraz niesamowitych postaci zarówno ze świata kinematografii jak i motoryzacji. I trzeba przyznać, iż pomimo 50-lat na karku nadal świetnie się go ogląda. W późniejszych latach powstały także inne produkcje częściowo inspirowane tym tytułem i przedstawiające ciężarówki i ich kierowców w roli antagonistów. „Maximum Overdrive” z 1986 roku opowiada o ciężarówkach które zostały opętane przez kosmiczną siłę i próbują zabijać ludzi (reżyserem tego filmu był słynny autor powieści grozy Stephen King. Swoja drogą sam przyznał po latach iż podczas produkcji cały czas był pod wpływem narkotyków co z resztą da się odczuć oglądając to dzieło 😉). „Prześladowca” (tytuł oryginalny „Joy Ride”) z 2001 roku traktuje o kierowcy który za kierownicą swojego Peterbilta 359 próbuje zemścić się na nastolatkach za niewybredny żart dokonany przy pomocy CB Radia. W 2015 roku zadebiutował natomiast „Horror na szosie” („Wrecker”) który kopiuje pomysł Spielberga. Zamiast Peterbilta z cysterną mamy holownik Western Star, a zamiast Davida Manna i jego Plymoutha: dwie młode kobiety i Forda Mustanga. Na ten film nie warto jednak tracić czasu: to niskobudżetowa produkcja nieudolnie próbująca powtórzyć sukces genialnego pierwowzoru.

Cały film dostępny na YouTube, z polskim lektorem: