Skandynawski zestaw na trasach do Afryki – w 26 dni do Mauretanii i z powrotem

Zdjęcia i informacje: DKJ Transport oraz ITS Danmark A/S

Duńskie rejestracje na ciągniku, holenderskie tablice na naczepie, a do tego układ 6×2 z długą ramą i osią wleczoną na bliźniakach – zestaw pasujący do tego opisu od razu może wzbudzać skojarzenia z transportem do północnej Skandynawii. I faktycznie, przedsiębiorstwa ITS Danmark oraz DKJ Transport, regularnie zajmują się przewozami wiodącymi za koło podbiegunowe. Co jednak ciekawe, te same przedsiębiorstwa zaczęły się ostatnio specjalizować w przewozach wiodących do Afryki Zachodniej, wymagającymi pokonania nawet kilku tysięcy kilometrów w typowo pustynnym krajobrazie.

Jesienią ubiegłego roku dwa ciągniki z ITS Danmark, Scania S650 oraz Volvo FH 500, wykonały przewozy do Mauretanii, a więc kraju leżącego między Saharą Zachodnią, Senegalem oraz Mali. Dwóch duńskich kierowców dojechało aż do miasta Nawakszut, położonego ponad 2,5 tys. kilometrów na południe od marokańskiego portu w Tangerze. Warto też podkreślić, że wspomniana Sahara Zachodnia pozostaje terytorium o nieuregulowanym statusie, przez część świata uznawanym za niezależny kraj, przez innych za integralną część Maroka. Granica saharyjsko-mauretańska uznawana jest natomiast za jedną z najgorszych granic na świecie, przewidując 3-kilometrowy pas ziemi niczyjej, prowadzący dosłownie przez pustynię. Szerzej pisałem o tym kilka lat temu, w następującym tekście: Ciężarówki na jednej z najgorszych granic świata – mauretańskie Renault i Pegaso

Nawakszut na mapie:

Pomimo tego potencjalnie niebezpiecznego charakteru, jesienna trasa zakończyła się bez żadnego problemu i na początku bieżącego roku wykonano już kolejną. Tym razem w drogę wyruszył tylko jeden ciągnik z ITS Danmark, wspomniana Scania S650 z duńskim kierowcą, ciągnąc za sobą naczepę kurtynową z DKJ Transport. To ostatnie przedsiębiorstwo pochwaliło się wczoraj kilkoma zdjęciami, dodając do tego informację, że całe kółko do Mauretanii liczyło 11 tys. kilometrów i udało się je wykonać w ciągu 26 dni. Ładunek miał mieć pilny i bardzo cenny charakter, dlatego nie zdecydowano się na wysyłanie go statkiem, co zapewne trwałoby od 10 do 12 tygodni i wiązałoby się z dodatkowym ryzykiem. Co też ciekawe, udało się nawet zorganizować ładunek powrotny, zwiększając opłacalność całej operacji.

DKJ Transport już zapowiada kolejne przewozy w tym samym kierunku, przy współpracy z tym samym partnerem. Wszystko wskazuje więc na to, że biało-niebieska Scania znowu będzie przemierzała saharyjską pustynię. Ba, samochód ten otrzymał już nawet odpowiednie oznaczenia, z dużym napisem „Europe – Africa” na przedniej szybie, tabliczką z przezwiskiem kierowcy w alfabecie arabskim, a także małymi wielbłądami na narożnikach nadwozia. Spotkanie czegoś takiego na drodze to olbrzymia ciekawostka, zwłaszcza jeśli będzie to akurat spotkanie na skandynawskim odcinku trasy.