Skąd wzięły się nazwy ciężarówek, takie jak Volvo „Przedniokontrolne Wysokie”

Dotychczas największym Samochodem Dla Ludu był model Konstelacja, ale teraz do oferty dołączył większy model Meteor (powyżej) – gdyby zawsze trzymać się tłumaczeń, tak można by napisać o wczorajszej premierze nowego Volkswagena. A przy okazji naprowadziło mnie to na pewną myśl. Mianowicie, jak na samochody ciężarowe, brazylijskie Volkswageny mają naprawdę ciekawe nazwy. Zwykle w tym temacie dominują zwykłe skróty i to właśnie o nich chciałbym Wam teraz odpowiedzieć. Będzie to bowiem artykuł, w którym przyjrzymy się nazwom samochodów ciężarowych.

Zaczniemy od najpopularniejszej marki w Polsce, czyli niderlandzkiego DAF-a. Tak naprawdę, gdy mówimy „oto nowy DAF”, mamy na myśli „oto nowy produkt Fabryki Przyczep Van Doorne’a”. DAF to bowiem skrót właśnie od tych słów, a konkretnie od „Van Doorne’s Aanhangwagen Fabriek” w języku niderlandzkim. Początkowe „van” zostało przy tym pominięte, jako że to niewiele znaczący prefiks, powszechnie występujący przed niderlandzkimi nazwiskami.

Najpopularniejszym DAF-em jest obecnie model XF. To „X” można tutaj rozpatrywać w kwestii wielkości, wszak w języku angielskim litera „X” jest skrótem od „ekstra”. Stąd na przykład XL lub XXL na ubraniowych metkach. A potencjalny klient od razu wie, że XF będzie większy i cięższy od kompaktowego CF-a lub lekkiego LF-a. Skąd natomiast wzięła się litera F? To bardzo dobre pytanie, wszak „F” generalnie bardzo często występowało w ciężarowym nazewnictwie.

Gdy kupujesz Volvo FH, kupujesz tak naprawdę Volvo „Przedniokontrolne Wysokie”. Litera F od lat jest bowiem oznaczeniem dla pojazdów, które mają układ z silnikiem pod kabiną. Po angielsku taki układ nazywa się „forward control”, a więc „przedniokontrolny”, jako że urządzenia do kontroli pojazdu – w tym kierownica i deska rozdzielcza – znajdują się całkowicie z przodu. Druga opcja to „normal control”, a więc układ klasyczny, „normalnokontrolny”, w którym kabina znajduje się za silnikiem.

Przed laty, gdy Volvo miało w ofercie dwa różne typu nadwozi, literą N oznaczano wersje „normalnokontrolne”. Były to na przykład N12 lub NH12 (powyżej). Litera F trafiała zaś na pojazdy „przedniokontrolne”, jak F12 lub FH12. I choć dzisiaj po gamie „N” nie ma już w Europie śladu, litera „F” nadal jest stosowna. Dalej mamy zaś najzwyklejsze oznaczenie rozmiaru, z H dla wersji wysokiej, M dla średniej oraz FL dla niskiej. Odpowiednio FH, FM oraz FL. No i nisko-średnie FE, które po prostu jakoś trzeba było oznaczyć. Skąd natomiast wzięła się sama nazwa Volvo? Jak wiele innych motoryzacyjnych nazw, ma się to odwoływać do języka łacińskiego. Konkretnie chodzi o czasownik „volvere”, oznaczający „toczyć”. Dlatego, jeśli nadal nie masz pseudonimu dla swojego FH-acza, możesz nazwać go na „toczydłem” lub bardziej pieszczotliwie „toczkiem”.

Teraz przechodzimy do ciężarówek marki „Fabryka Maszyn-Augsburg Norymberga”. Mamy tutaj na myśli MAN-a, którego nazwa to niemiecki skrót od „Maschinenfabrik Augsburg-Nürnberg”. Swoją drogą, żadne z wymienionych miast nie jest już siedzibą tej firmy, wszak centrala znajduje się w Monachium. Niemniej początki były właśnie w Augsburg i Norymberdze, a w nazwie jak najbardziej się to zachowało. Jeśli natomiast patrzysz akurat na MAN-a TGX, to patrzysz na samochód o nazwie „Fabryka Maszyn-Augsburg Norymberga Ciężarówkologia Ekstra”.

Kiedyś sprawa była prosta i MAN też stosował literę „F”, omawianą już powyżej. Od ostatnich dwóch dekad mamy jednak zupełnie inne nazewnictwo, które odwołuje się do akcji marketingowej z 2000 roku. MAN zaprezentował wówczas model TGA, który faktycznie był pojazdem bardzo nowoczesnym .MAN dumny był z dużej ilości zaawansowanych technologii i dlatego stworzył dla nich słowo „Trucknology”. To połączenie angielskich „truck” i „technology”, czyli odpowiednio „ciężarówka” i „technologia”. Co więcej, hasło to trafiło nie tylko do reklam, ale też na oznaczenia modeli. Nową serię nazwano bowiem MAN Trucknology Generation (MAN Generacja Ciężarówkologii), w skrócie MAN TG. Przy największym model początkowo dodano też „A”, jako że pojawił się on jako pierwszy. A po modernizacji TGA zostało zastąpione TGX, by być bardziej ekstra.

W tym całym gąszczu skrótów jeszcze niedawno wyróżniała się marka Iveco. Pamiętacie na przykład serię EuroStar i EuroTech? Jej nazwy powstały nie tylko dlatego, że samochody te oferowano głównie w Europie. Miały one także związek z wydarzeniem historycznym, któremu towarzyszyła ich premiera. W 1992 roku, gdy EuroStar i EuroTech oficjalnie debiutowały, w Europie powstała organizacja państw o nazwie Unia Europejska. Dla transportu miała to być zupełnie nowa szansa, dzięki otwartym rynkom. A kto kupił sobie „Europejską Gwiazdę” (EuroStar) lub „Europejską Technologię” (EuroTech), miał w założeniu idealnie się w tym odnaleźć.

Z dzisiejszymi S-Wayami oraz X-Wayami tak ciekawie już nie jest. Za to ich poprzednik, czyli seria Stralis, też ciekawie się wyróżniał. Samochód ten miał bardzo opływowy kształt dachu, a nazwa doskonale do tego pasowała. „Strale” to po włosku „strzała”, a więc opływowy Stralis miał być właśnie jak strzała. Za to sama nazwa Iveco to już typowy skrót, chyba najnudniejszy w całej branży. Pochodzi on od Industrial Vehicles Corporation, czyli po angielsku „Korporacja Pojazdów Użytkowych”. Na nic ciekawszego raczej nie było tu miejsca, jako że to nazwa stosunkowo nowa i powstała już w dużej korporacji. Miało to miejsce w latach 70-tych, gdy koncern Fiat postanowił połączyć wszystkie swoje ciężarowe marki w jedną wielką firmę.

Podobnie jak w przypadku Iveco, jeszcze niedawno ciekawe nazwy miało Renault. Zanim Francuzi poszli w litery i cyfry, lubili mówić o swoich samochodach z użyciem superlatyw lub nazw bardzo opisowych. Autem dostawczym stało się Renault „Mistrz” (po angielsku Master), średnią ciężarówką Renault „Nagroda” (po łacinie Praemium), a największą ciężarówką Renault „Wielki” (po łacinie Magnum). Do tego dochodziło też Renault „Zarządca” (po angielsku Manager”), Renault „Posłaniec” (po angielsku Messenger), a także Renault „Maskotka” (po francusku Mascotte).

Opisowe nazwy zaczęły się od serii AE. Te dwie litery oznaczały skróty od francuskich słów Aerodynamique oraz Economic, a więc zapowiadały aerodynamikę i ekonomię. Ponadto dla najmocniejszych, 500-konnych wersji V8 przygotowano przydomek Magnum, a więc wspomniane, łacińskie „wielki”. Miał on podkreślić moc większego silnika i dawać klientom poczucie wyjątkowości. Szybko się jednak okazało, że ludzie na wszystkie wersje AE zaczęli mówić właśnie Magnum. Renault postanowiło się więć dopasować i przydomek Magnum przyjęto też dla słabszych wariantów. A skąd samo Renault? To po prostu nazwisko założycieli tej firmy. Choć też tak nie do końca, jako że ciężarowe Renault Trucks wywodzi się z marki Berliet, założonej przez pana Berlieta. Dopiero w latach 70-tych Berliet został przejęty przez Renault, decyzją francuskiego rządu.

Gdybyśmy byli w szkole, ktoś już zapewne podniósłby rękę i powiedział „Scania pochodzi od szwedzkiego regionu Skania”. I faktycznie tak jest, choć sprawa nieco się skomplikowała. Skania to jest jedna ze szwedzkich krain, obejmując południe kraju, wraz z miastem Malmö. Natomiast siedziba firmy Scania znajduje się w miejscowości Södertälje, w regionie Sztokholm, znacznie bardziej na północ. Jak więc do tego doszło? Scania powstała w Skanii, w samym Malmö, natomiast w Södertälje powstała firma Vabis. Vabis to wręcz skrót od „Vagnfabriksaktiebolaget i Södertälje”, czyli „Fabryka Wagonów w Södertälje”. Już w 1911 roku obie firmy się połączyły, do lat 70-tych występując jako Scania-Vabis. Za ich wspólną siedzibę wybrano Södertälje, opuszczając tym samym region Skania. A pod koniec lat 60-tych z nazwy „Vabis” zrezygnowano i tak oto mamy samą Scanię.

O nazewnictwie poszczególnych modeli niewiele można tutaj powiedzieć. Już od dziesiątek lat Scania stosuje symbolikę tak prostą, jak to tylko możliwe. Kiedyś cyfry wyznaczały pojemność silnika, generację i mocy, a teraz uproszczenie jest jeszcze większe, podając same cyfry. Jedynie z nazwą Torpedo sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Nazwa ta tradycyjnie stosowana jest dla ciężarówek „normalnokontrolnych”, z silnikiem przed kabiną, nie tylko w marce Scania. Sama Scania też nigdy nie zarejestrowała nazwy „Torpedo”, a jednie stosowała sam skrót „T”. Za sto lat wcześniej, gdy właściwie wszystkie ciężarówki miały taki układ, „Torpedo” oznaczało coś zupełnie innego. Było to określenie dla bardzo popularnego typu nadwozi aut osobowych. Chodziło tutaj o kabriolety ze składanymi przednimi szybami. Po zdjęciu dachu oraz położeniu szyby takie nadwozie robiło się całkowicie płaskie oraz bardzo niskie. Przypominało tym kształem właśnie torpedę i stąd takie nazewnictwo.

A na koniec została najbardziej kobieca nazwa w całym tym towarzystwie. Jeśli bowiem jeździsz Mercedesem Actrosem, właściwie powinieneś mówić „jeżdżę nową Mercedes-Benz Actros”. W końcu Mercedes to hiszpańskie imię żeńskie, które nosiła córka pierwszego dealera koncernu Daimler na świecie. Była to Mercédès Jellinek, córka Austriaka Emil Jellinek, który rozpoczął rozmowy handlowe z Daimlerem już w 1895 roku. Od razu też wyjaśnię, dlatego imię było hiszpańskie, a nie na niemieckie. I tym samym dlaczego dzisiaj mamy markę Mercedes-Benz, a nie na przykład Brigit-Benz, Helgę-Benz lub Renate-Benz. Otóż żona Emila Jellineka i matka samej Mercedes nie była Niemką. Austriak poślubił urodzoną w Algierii Francusko-Sefardyjkę. Sefardyjczycy to przy tym lud żydowski, pochodzący z obszaru Hiszpanii oraz Portugalii i mówiący językiem judeohiszpańskim.

Na koniec muszę się też do czegoś przyznać. Udało mi się znaleźć czym jest język judeohiszpański i skąd pochodzą wszystkie skróty wymienione powyżej. Ale nie mam żadnego pojęcia skąd pochodzą nazwy Actros, Axor, Arocs, Antos, czy Atego. Wiem tylko tyle, że Mercedes-Benz ewidentnie postawił na literę „A”. Poza modelami europejskimi, wymienionymi powyżej, mamy też bowiem brazylijskie ciężarówki Acello lub Atron. Śladów ich nazw szukałem w rozmaitych językach, w tym przede wszystkim w łacinie. Niczego jednoznacznego jednak nie znalazłem. Być może Niemcom chodziło po prostu odpowiednie dźwięki, a ich inspiracją były takie słowa jak „axon” (po łacinie „oś”) lub „actus” (po łacinie „punktualny”).  A kiedyś było tak prosto, z Mercedes reprezentowaną przez modele „Ciężka Klasa” (SK, czyli skrót od niemieckiego „Schwere Klasse”) lub „Nowa Generacja” (NG, czyli skrót od niemieckiego „Neue Generation”).