Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowywanej we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Staramy się tu prezentować samochody ciężarowe od jak najciekawszej strony, wyszukując egzemplarzy z interesującą historią lub po wyróżniających się modyfikacjach. Zwieńczeniem projektu są doroczne kalendarze ścienne, a wszystkie dotychczasowe sesje możecie przejrzeć tutaj. Jeśli natomiast macie swoją kandydaturę pojazdu do opisania, zachęcamy do przekazania jej mailowo, pod adresem [email protected].
Ciągnik, któremu przejrzymy się dzisiejszym artykule, należy do wytwórni grzybni Spyra z Ćwiklic pod Pszczyną (woj. śląskie). To już brzmi jak spora ciekawostka, więc zaczniemy oczywiście od wyjaśnienia czym jest rzeczona grzybnia. Mówiąc w ogromnym skrócie, to „materiał siewny” do uprawy grzybów, w przypadku firmy Spyra głównie pieczarek, powstający w laboratoryjnych, ściśle kontrolowanych warunkach. Grzybnię dostarcza się do wytwórni podłoża do produkcji pieczarek, tam wysiewana jest do spasteryzowanego podłoża, a przerośnięte grzybnią podłoże trafia do producentów pieczarek. W efekcie, w oparciu o jeden całopojazdowy ładunek grzybni, można uzyskać nawet 100 całopojazdowych ładunków grzybów. A że pieczarka może być nazwana naszym dobrem narodowym, wszak Polska jest w tej branży największym eksporterem na świecie, produkcja grzybni jest dzisiaj naprawdę prężnie działającym biznesem, wymagającym nowoczesnego sprzętu.
Państwo Spyra działają w tej branży od czterech pokoleń. Wilhelm Spyra jeszcze w latach 70-tych ubiegłego wieku postanowił zająć się uprawą pieczarek. Następnie działalność przejął jego syn, Piotr Spyra, wraz żoną Marcelą, poza uprawą gotowych pieczarek zakładając też laboratorium grzybni. Trzecim pokoleniem okazał się Szymon Spyra, wraz z żoną Dominiką, w 2013 roku dokładając do przedsiębiorstwa zupełnie nową fabrykę. Dzisiaj w firmę zaczynają się natomiast angażować dzieci Szymona i Dominiki, mianowicie Anna, Rozalia, Brunon, Bernard i Wilhelm. Z tego synowie wykazują szczególnie duże zainteresowanie kwestiami transportowymi. O ile bowiem w latach 80-tych firmie wystarczały auta dostawcze z chłodniami, a następnie radzono sobie z użyciem solówek, to dzisiaj pod fabryką musi parkować już pięć zestawów z naczepami. I to zestawów naprawdę nie byle jakich!
Do końca ubiegłego roku flota składała się z czterech ciągników marki Volvo Trucks: dwóch reprezentujących model FH 500 I-Save oraz dwóch pochodzących z nowszej serii Volvo FH Aero 500 I-Save. Każdy z tych ciągników otrzymał naczepy chłodnicze marki Lamberet z agregatami chłodniczymi Thermo King nowej generacji, typu Advancer A400. Oba starsze FH, te bez pakietu Aero, zostały też poddane tuningowi w tak zwanym „oldschoolowym” stylu. Z tego pierwszy egzemplarz otrzymał modyfikacje zewnętrzne, a drugi został zmieniony także w środku, między innymi z użyciem niebieskiego, duńskiego pluszu. Za to piąty zestaw w firmie to prawdziwy rodzynek, reprezentujący inną markę, obsługujący także inny typ naczep, a do tego mający nietypową jak na nasz kraj historię. Mowa tutaj właśnie o biało-czerwonej Scanii 560S Super, która została uwieczniona na dzisiejszej sesji zdjęciowej.
Dlaczego tym razem wybór padł na Scanię? To odpowiedź na preferencje Bernarda Spyry, miłośnika ciężarówek spod znaku gryfa. Warto też zauważyć wybór ciekawej wersji silnikowej, wszak „560-tka” to najmocniejsza rzędowa, sześciocylindrowa jednostka marki Scania, pod względem osiągów mająca zbliżać się do „V-ósemek”. Poza tym odebrany w grudniu 2024 roku ciągnik otrzymał już zmodernizowane wnętrze, z deską rozdzielczą opartą na dwóch tabletach, w tym wyświetlaczu multimedialnym w większym, 12,9-calowym wariancie. Do tego szeroko korzystano z innych fabrycznych opcji, decydując się między innymi na skórzane fotele, ekspres do kawy, kuchenkę mikrofalową, instalację do telewizora, obrotowy fotel pasażera oraz kurtynę powietrzną chroniącą głowę kierowcy. I na tym jednak dodatki się nie skończyły, gdyż miesiąc po odbiorze, w styczniu 2025 roku, ciężarówka udała się w szczególną podróż do Belgii.
Dokładnym celem tej podróży było SCT Truck Design z miejscowości Wingene, czyli chyba najbardziej znany warsztat tuningowy działający w Belgii. Jak tłumaczą państwo Spyra, tamtejszy styl modyfikacji wyjątkowo przypadł im do gustu, zwłaszcza w kwestii dbałości o detale. Stąd też pomysł, by fabrycznie nowa Scania udała się tam na dwumiesięczną, kompleksową kurację. Wyglądało to tak, że właściciele ciągnika przedstawili swoje oczekiwania i nakreślili ogólny charakter projektu, a Charlotte oraz Tom z SCT Truck Design mieli nadać temu ostateczny kształt. Nie obyło się też bez późniejszych, wielokrotnych konsultacji. Kilkugodzinnym procesem było samo tylko wybieranie odcienia czerwonego lakieru, który pokrył różnego rodzaju detale, włącznie z na przykład… tylną częścią wkładów lusterek. Wszystko zwieńczyły dodatki renomowanych marek, jak na przykład brytyjskie oświetlenie Lazer i norweskie orurowanie Hypro.
Z odmienionym wyglądem Scania powróciła do Polski i rozpoczęła pracę z dwoma rodzajami naczep. Pierwszą z nich ponownie jest chłodnia marki Lamberet z agregatem Thermo King Advancer A400, służąca do przewozu gotowej grzybni. Drugi pojazd to natomiast wywrotka marki Stas, wykorzystywana w transporcie ziaren żyta, będących jednym z surowców na podstawie których wytwarzana jest grzybnia. Obie naczepy zostały idealnie dopasowane do ciągnika, co w wywrotce objęło nawet ramę nośną w kolorze Scania Ghost White. Głównym motywem na nadwoziach stało się logo firmy, czyli czerwony lew. I jak już zapewne się domyślacie, mowa o dokładnie tym samym odcieniu czerwieni, który zastosowano na ciągniku. Do Scanii przypisano dwóch kierowców, Piotra i Ariela, a w momencie pisania tego artykułu mają oni już za sobą 18 tys. kilometrów przejechane po drogach Polski oraz zagranicy.
Czy na tym modyfikacje ciągnika się skończyły? W tym temacie państwo Spyra nie chcą niczego zdradzać. Podzielili się za to innym pomysłem na projekt, a właściwie na realizację wieloletniego marzenia. Szymon wraz z synami chcieliby odrestaurować dawnego Mercedesa SK, który niegdyś pojawił się w firmie jako chłodnicza solówka. Pomimo upływu lat, ciężarówka ta nadal nie została sprzedana, mogąc posłużyć za doskonałą bazę na klasyka. Biorąc zaś pod uwagę ginącą populację modelu SK w Europie i coraz bardziej kultowy charakter pojazdów z lat 90-tych, może się to zapowiadać jak naprawdę ciekawy pomysł.
Pełna sesja zdjęciowa: