Niedawno wspominałem, że przygotowuję pracę magisterską na temat transportu na Bliski Wschód, cytując fragmenty wykorzystywanych przeze mnie materiałów w artykule Jugosłowiańska droga Autoput i jej historia z gastarbeiterami oraz ciężarówkami w roli głównej. Dzisiaj natomiast chciałbym zaprezentować tłumaczenie fragmentu już samej pracy, gdyż wydaje mi się on idealnym wstępem do artykułu na temat pewnej wyjątkowej ciężarówki.
W latach 60-tych rozpoczął się okres szybkiego rozwoju krajów Bliskiego Wschodu. Państwa takie jak Irak, Iran, Afganistan, Kuwejt, czy Arabia Saudyjska nagle wyraźnie się wzbogaciły. Miało to przede wszystkim związek z wzrostem popytu na ropę naftową, głównie w Europie i Stanach Zjednoczonych. Firmy z Bliskiego Wschodu inwestowały więc masowo między innymi w różnego rodzaju maszyny, które były niezbędne dla przemysłu oraz branży budowlanej. W tej sytuacji ilość ładunków wysyłanych na Wschód była tak duża, że porty morskie oraz transport kolejowe nie były w stanie ich obsłużyć.
Powyższe zjawisko ekonomiczne zostało także z czasem wzmocnione przez sytuację polityczną na Bliskim Wschodzie. 6 września 1973 roku między Izraelem a Egiptem i Syrią wybuchła wojna Jom Kipur. Jednym z jej bezpośrednich następstw było wprowadzenie embarga na sprzedaż ropy naftowej, skierowanego przeciwko Stanom Zjednoczonym oraz Europie Zachodniej, czyli stronom wspierających Izrael. Sprawiło to, że ceny ropy naftowej poszybowały w górę, w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się kryzys paliwowy roku 1973, zaś wybrane państwa Wschodu dodatkowo się wzbogaciły, rozpoczynając kolejną fazę szybkiego rozwoju. Dzięki temu między innymi Irak, Iran, czy Arabia Saudyjska dodatkowo zwiększyły zapotrzebowanie na ładunki z Europy.
Wszystko to było szansą dla odważnych przedsiębiorców. Jako przykład można tutaj podać Brytyjczyków Mike’a Woodmana oraz Boba Paula. W 1964 roku postanowili się oni zająć się regularnym transportem między Europą a Bliskim Wschodem. Ich pierwsza trasa do Afganistanu była postrzegana jako szalony pomysł bez przyszłości. Nie bez powodu – ich planem było dotrzeć do Kabulu używaną ciężarówką bez kabiny sypialnej, będąc jednocześnie załadowanym ekstremalnie drogimi prasami drukarskimi. Firmę Linotype and Machinery Ltd, producenta pras, dwaj panowie zdołali jednak przekonać, że transport drogowy do Kabulu może być szybszy i bezpieczniejszy od kolejowego lub morskiego. I faktycznie, docierając do Afganistanu bez przeszkód udowodnili oni, że przewody drogowe na Wschód mogą być interesującą alternatywą. Mike Woodman oraz Bob Paul odnieśli sukces i założyli firmę transportową Asian Transport, z czasem zmieniając jej nazwę na Astran. Astran szybko stał się jednym z najbardziej znanych brytyjskich przedsiębiorstw transportowych. W latach 70-tych i 80-tych firma ta specjalizowała się w transporcie na Bliski Wschód, a jej ciężarówki jeździły przede wszystkim na Półwysep Arabski i do Afganistanu. W tamtych czasach Astran miał do dyspozycji 25 swoich pojazdów członowych oraz licznych podwykonawców z ich własnymi ciężarówkami. Firma stała się bardzo popularna i postrzegano ją niczym symbol prowadzonego na wielką skalę transportu drogowego między Europą a Bliskim Wschodem. Już w 1978 roku państwowa brytyjska telewizja BBC nagrała program dokumentalny o pracy kierowców w firmie Astran: „Destination Doha”. Powstała też książka o historii firmy Astran, „The Long Haul Pioneers”, którą nadal można oficjalnie kupić.
Tak, barwy właśnie tej legendarnej firmy nosi Scania 143 500 Steamline, którą mogliście dzisiaj zobaczyć na polskiej autostradzie A2 oraz w artykule Irlandzki konwój ciężarówek wiozący dary dla Białoruskich sierot – piękna inicjatywa wiodąca przez Polskę. Jest to samochód naprawdę wyjątkowy, gdyż swego czasu tworzył on jeden z ostatnich zestawów pracujących w barwach firmy Astran w trasach na Bliski Wschód. Wyprodukowano go w roku 1995 roku, czyli dobre kilka lat po całkowitym zakończeniu boomu na międzykontynentalny transport drogowy. W latach 90-tych na Bliskim Wschodzie było już nie tylko zbyt niebezpiecznie, lecz także przestano dostrzegać sens wysyłania w tak dalekie trasy ciężarówek. Transport lotniczy wyraźnie potaniał, a problemy z przeciążonymi portami morskimi odeszły do przeszłości. Co nie znaczy, że nie znajdywali się jeszcze wyjątkowi śmiałkowie.
Właśnie do takich śmiałków trzeba zaliczyć brytyjskiego przewoźnika, który w 1995 roku wyjechał opisywaną ciężarówką z salonu. Był to podwykonawca firmy Astran, zajmujący się przewozami na Półwysep Arabski, przede wszystkim do Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i Kataru. Zaraz po wyjechaniu z salonu „trójka” ruszyła więc w trasy liczące nawet 6 tys. kilometrów w jedną stronę, pokonując przy tym zarówno autostrady, jak i drogi wyjątkowo złej jakości, a nawet pustynie. Pracowała ona tak przez ponad dekadę, a zazwyczaj towarzyszyły jej przy tym inne ostatnie „Astrany”, czyli Volva FH12 pierwszej generacji, również będące ciężarówkami podwykonawców.
Co natomiast jeszcze ciekawsze, już z pierwszej trasy ciężarówka wróciła odmieniona. Z Wielkiej Brytanii wyjechała w niebieskim kolorze, niczym niewskazującym na podwykonawstwo dla Astranu, natomiast z powrotem przyjechała już taka, jak trzeba, czyli żółto-czerwona. Co więcej, żółto-czerwone stało się też wnętrze pojazdu, w całości obszyte skórą. Jak to się więc stało? Odpowiedź jest bardzo nietypowa – Arabowie naprawdę doskonale radzą sobie ze wszystkiego rodzaju materiałami, a do tego oferują usługi lakiernicze nieporównywalnie taniej niż Europejczycy, więc to właśnie im zlecono nadanie ciężarówce odpowiedniej kolorystyki. Co więcej, proceder ten nikogo wówczas nie dziwił, gdyż Astran w przeszłości regularnie zlecał prace specjalistom z Półwyspu Arabskiego, gdzie ciężarówki i tak często całymi tygodniami czekały na oclenie i rozładunek, mając czas na tego typu zabiegi.
Lakier to tutaj zresztą niejedyna pamiątka po kilku latach pracy na Bliskim Wschodzie. Oprócz niego na ciężarówce można znaleźć ogromne, 1500-litrowe zbiorniki paliwa, faktycznie wykorzystywany bagażnik dachowy, a także wzmocnione podwozie, orurowanie firmy Trux, czy oznaczenia wypisane w języku arabskim. Dzisiaj wszystko to elementy niemalże kultowe, podobnie jak kultowa jest już cała ciężarówka. W Wielkiej Brytanii barwy firmy Astran przyprawiają miłośników ciężkiej motoryzacji o szybsze bicie serca, zaś pojawienie się opisywanej Scanii na zlocie witane jest z ogólnym entuzjazmem. Żeby jednak było ciekawiej, ciężarówka ta nie „mieszka” na co dzień w Wielkiej Brytanii, lecz w Irlandii, gdzie jej właścicielem jest Eoin McGinnity. Eoin już jako nastoletni młodzieniec fascynował się żółto-czerwoną flotą i ogólnie transportem na Bliski Wschód, więc kiedy tylko w 2011 roku inny miłośnik wystawił „Astrana” na sprzedaż, nie miał wątpliwości, że nadszedł czas na realizację marzenia.
W rękach Eoina żółto-czerwony Steamline jest pojazdem raczej hobbistycznym, choć od czasu do czasu zdarzy mu się podpiąć naczepę-platformę i przewieźć jakiś lokalny ładunek. A poza tym co roku Scania rusza we wspomnianą trasę na Białoruś z pomocą humanitarną dla sierot, kontynuując swoje pełne nietypowych przygód życie…
Michał Miękiszak przekazał mi zdjęcia, ratując mnie w problemach z moim aparatem. Dziękuję!