Scania 141 odbudowana jako ciągnik na Arabię Saudyjską – Sesja Miesiąca 05/25

Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowywanej we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Staramy się tu prezentować samochody ciężarowe od jak najciekawszej strony, wyszukując egzemplarzy z interesującą historią lub po wyróżniających się modyfikacjach. Zwieńczeniem projektu są doroczne kalendarze ścienne, a wszystkie dotychczasowe sesje możecie przejrzeć tutaj. Jeśli natomiast macie swoją kandydaturę pojazdu do opisania, zachęcamy do przekazania jej mailowo, pod adresem [email protected].

Poniższy artykuł będzie stanowił wielką podróż do przeszłości. Cofniemy się do czasów, gdy nawet tak dalekie kraje, jak Arabia Saudyjska, były regularnym kierunkiem tras wielu europejskich kierowców. Jeździły tam zarówno małe firmy rodzinne, jak i branżowi giganci, a na ciężarówkach dało się spotkać rejestracje z najróżniejszych zakątków naszego kontynentu, włącznie z najbardziej północną częścią, czyli Skandynawią. Wtedy to na drogach pojawiły się widoki dzisiaj określane mianem prawdziwych legend, jak na przykład Scanie serii 0 lub 1 ze skrzyniami bocznymi i bagażnikami dachowymi pełnymi zapasów na międzykontynentalne trasy. I właśnie ten historyczny widok udało się odtworzyć w dzisiejszej sesji, z udziałem szwedzkiego zestawu, ale na polskich drogach.

Cała ta historia prowadzi nas do osoby Larsa Carlssona, Szweda z niewielkiej miejscowości Skillingaryd nieopodal Jönköping. Jego dzieciństwo przypadło na przełom lat 60-tych oraz 70-tych ubiegłego wieku, w dużej mierze rozgrywając się na bazie rodzinnej firmy transportowej, prowadzonej przez ojca Larsa, Williego Carlssona. Przedsiębiorstwo o nazwie Skillingaryds Åkeri początkowo zajmowało się transportem krajowym, głównie na rzecz branży budowlanej, ale kryzys lat 70-tych, odnotowany w kapitalistycznej części Europy, wymusił szukanie nowych rynków. Podobnie więc jak tysiące innych przewoźników z tego okresu, Carlsson i jego kierowcy zwrócili się w stronę Bliskiego Wschodu. Tamtejszy kierunek opiewał wówczas w lukratywne zlecenia, co wynikało z sytuacji międzynarodowej, na czele z blokadą Kanału Sueskiego oraz nagłym wzbogaceniem się państw eksportujących ropę naftową.

Pierwsze ciężarówki ze Skillingaryds Åkeri ruszyły na Bliski Wschód w 1975 roku. Po tej trasie szybko nadeszły kolejne, a nową specjalnością firmy stały się bardzo dalekie przewozy do Arabii Saudyjskiej. Nastoletni wówczas Lars mógł całymi godzinami słuchać opowieści kierowców jeżdżących w tym kierunku, prowadzących takie pojazdy, jak między innymi Scania Vabis 76 oraz Scania 140. Regularnie towarzyszył też tym kierowcom w krótszych, europejskich wyjazdach, ale nigdy nie było mu dane zabrać się aż do Arabii Saudyjskiej. Rodzice nie wyrazili na to zgody, czemu zresztą trudno się dziwić. Bo choć przewozy w tamtym kierunku były w latach 70-tych rzeczą naprawdę powszechną, to nadal nie można było odmówić im ryzykownego charakteru. Nigdy nie było wiadomo co wydarzy się na śmiertelnie niebezpiecznych drogach wschodniej i południowej Turcji oraz jak długo trzeba będzie czekać na łaskę arabskich celników.

Zanim Lars zdążył wyrobić prawo jazdy, w rodzinnej firmie znowu zaczęły zachodzić zmiany, a trasy na Bliski Wschód odeszły do przeszłości. Początkowo młody Szwed nie zdecydował się też na zawód kierowcy, zamiast tego skupiając się na pracy lokalnej, między innymi jako mechanik. Jak jednak przystało na osobę, która po raz pierwszy prowadziła ciężarówkę w wieku 16 lat, zasiadając wówczas za kierownicą Scanii 141, zamiłowanie do drogi cały czas gdzieś tkwiło. Gdy więc tylko nadarzyła się okazja rozpoczęcia pracy na dalekich trasach, wiodących między innymi na Bałkany, Lars szybko porzucił lokalne zatrudnienie i przesiadł się za kierownicę. Aż do początku lat dwutysięcznych można było spotkać go na międzynarodówce, za kierownicami Scanii serii 2 oraz 3. W końcowym okresie jeździł przede wszystkim do Niemiec, aż w końcu pozycja szwedzkich przewoźników w transporcie międzynarodowym znowu zaczęła prezentować się niezbyt dobrze. Wówczas Lars pożegnał się z życiem w trasie, wrócił do lokalnej pracy w warsztacie, a jednocześnie postanowił zrealizować pewne marzenie.

Pomysł był taki, by kupić Scanię z lat 70-tych, poddać ją remontowi i stworzyć replikę zestawu na bliskowschodnie trasy. Wszystko oczywiście miało opierać się na wspomnieniach z dzieciństwa, z rodzinnej firmy transportowej. Dlatego początkowo poszukiwania skupiały się na Scanii 140, modelu z 1969-1976, którym Skillingaryds Åkeri pokonywało pierwsze kilometry po arabskich drogach. Oryginalny plan został jednak zweryfikowany, gdy Szwed trafił na nieco nowszą Scanię 141, rocznik 1978, będącą w naprawdę wyjątkowym stanie. Był to pojazd wymagający remontu w zakresie podwozia i detali, ale za to miał on na pokładzie całkowicie nieużywany silnik, pochodzący z właściwej epoki. Takie oferty nie zdarzają się często, więc Lars zdecydował się na zakup. Tutaj od razu też podkreślę, że różnice między modelami 140 oraz 141 nie były zbyt duże. Obie generacje korzystały z tych samych nadwozi, obie miały też pod kabiną 14-litrowy silnik V8. Z tą tylko różnicą, że w modelu 140, będącym pierwszą „V-ką” w historii tej marki, jednostka ta rozwijała 350 KM, a w 141 wzmocniono ją do 375 KM.

Jako doświadczony mechanik, Lars osobiście zajął się mechaniczną oraz podwoziową stroną pojazdu. Najwięcej pracy było przy ramie, z uwagi na korozję typową dla tego modelu. Zadbał też o montaż oryginalnych detali, takich jak na przykład uchwyt na dwie szklane butelki z Coca-Colą, podwieszony przy lusterku bocznym. W ten nietypowy sposób dawni kierowcy chłodzili swoje napoje podczas tras wykonywanych w morderczych upałach. Część dodatków udało się też znaleźć wśród rodzinnych pamiątek. Dla przykładu, maskotki Michelin, które widzimy na dachu, jeździły na jednej z ciężarówek Skillingaryds Åkeri w latach 70-tych. Również malowanie pojazdu jest nieprzypadkowe, będąc wzorowanym na dawnych zdjęciach rodzinnej floty, a i obszycie wnętrza Lars zlecił według wspomnień z dzieciństwa. Tutaj od razu zaznaczę, że fotele nie są oryginalne, będąc przełożonym ze Scanii nowszej generacji. Wynika to z faktu, że fabryczne siedzenia z „jedynki” niestety nie należały do wygodnych.

Po tak przeprowadzonych pracach Scania stała się pomnikiem nie tylko historii rodzinnej, ale też wyjątkowego okresu w historii całego transportu. Tym bardziej, że udało się dla niej znaleźć naczepę fińskiej marki Närko, zgodnie z dawnymi zwyczajami mającą dwie osie na bliźniaczym ogumieniu. I co ważne, cały ten zestaw ma być w tak dobrym stanie, że nie boi się powrotu na trasy międzynarodowe, bez problemu nadążając za współczesnym ruchem. Dlatego na początku maja pojazd gościł w Polsce, w ramach hobbystycznego konwoju przez cztery kraje, zorganizowanego przez Larsa oraz grupę innych szwedzkich kierowców o podobnej pasji. Zielono-biała Scania przemierzała nasz kraj od Świnoujścia pod Kudowę Zdrój, omijając przy tym drogi ekspresowe i trzymając się starych, wąskich traktów. Klimatowi dawnego transportu stało się więc zadość. Towarzyszyły jej też inne ciężarówki z podobnej epoki, w tym piękny Ford Transcontinental, również będący repliką zestawu z tras na Bliski Wschód. To pojazd opisywany już kilka lat temu, pod następującym linkiem: Ford Transcontinental jako replika z tras na Półwysep Arabski – Sesja Miesiąca 12/22

Pełna sesja zdjęciowa: