Samochody na sam prąd nie interesują inwestorów – większość wybrałaby wodór

Powyżej: zasilana z samych baterii Tesla Semi, pod ładowarką

Elektryczne ciężarówki zasilane do akumulatorami? To może się okazać droga donikąd. Jak bowiem wykazało niemieckie, niezależne badanie, inwestorzy raczej nie będą chcieli w tę technologię inwestować.

Niemiecka platforma inwestycyjna „Investing.com” przeprowadziła badanie wśród swoich użytkowników. Łącznie ponad 1000 osób, obracających na co dzień firmowymi akcjami, miało wypowiedzieć się w sprawie napędów alternatywnych. Pytanie brzmiało, w co byliby gotowi zainteresować – samochody elektryczne zasilane z samych baterii, czy też w samochody elektryczne z ogniwami wodorowymi.

Poniżej: wodorowy Hyundai Xcient na szwajcarskiej stacji z wodorem

Przewaga tej drugi opcji okazała się ogromna. Aż 78 proc. inwestorów opowiedziało się za ogniwami wodorowymi, podczas gdy same baterie zainteresowały tylko 22 proc. z nich. Może to wynikać między innymi z faktu, że wodorowe pojazdy mają znacznie większy zasięg, a czas tankowania wodoru to ledwie kilkanaście minut.

Choć prawda jest też taka, że niemieccy inwestorzy raczej nie uznają „elektryków” za dojrzałą technologię, oferującą coś więcej niż silniki spalinowe. Zapytano ich też bowiem, jaką kwotę byliby w stanie przeznaczyć na elektryczny samochód osobowy. Ponad 40 proc. ankietowanych jako górną granicę wskazało 30 tys. euro, co wystarczyłoby na absolutnie najtańsze auta elektryczne na rynku. Za to wydatek przekraczający tę kwotę mogłoby ponieść tylko 34 proc. inwestorów.