Czytelnik Marcin przesłał mi kilka dni temu piękny zestaw kilkudziesięciu zdjęć aż z Filipin. Są to naturalnie fotografie przedstawiające samochody użytkowe, a jednocześnie ukazujące ich niesamowitą różnorodność. Z uwagi bowiem na bardzo ciekawe położenie Filipin, a także fakt, że jeszcze 60 lat temu kraj ten należał do Stanów Zjednoczonych, można zobaczyć tam zarówno pojazdy chińskie i japońskie, jak i konstrukcje rodem z USA oraz z Europy. Są to maszyny w naprawdę szerokim przekroju roczników, z najróżniejszymi zabudowami, a do tego większość z nich zwraca uwagę bardzo ładnym stanem wizualnym.
Zaczynamy od samochodów z japońskim znaczkiem, reprezentowanych przede wszystkim przez marki Isuzu, Fuso oraz Hino. Poniżej zobaczyć można zupełnie nowe egzemplarze tych pojazdów, takie jak Hino 700 opisywane przeze mnie niedawno TUTAJ, a do tego nie brakuje też pojazdów starszych, wyraźnie już wyeksploatowanych, ale mimo to nadal ciężko na siebie pracujących.
Reprezentacja pojazdów europejskiej produkcji oparta jest na maszynach trzech marek – Mercedes-Benz, MAN oraz Volvo Trucks. I co najciekawsze, również i tutaj mamy do czynienia z pełnym przekrojem maszyn, jako że na jednym zdjęciu widać klasycznego już Mercedesa „Kurzhaubera”, z silnikiem przed kabiną, zaś kilka zdjęć dalej możemy oglądać Volvo FM najnowszej generacji.
Dalej pojawiają się maszyny amerykańskie, wyglądające w azjatyckim otoczeniu doprawdy interesująco. Szczególnie licznie reprezentowane są woły robocze marki International, pochodzące z lat 90-tych i nierzadko mające silnik umieszczony pod kabiną. Oprócz tego trafił się jednak także świetny Freightliner z dzienną kabiną, a także kolejny produkt tej marki, będący ładnym egzemplarzem modelu Century.
Kategoria czwarta to ciężarówki rodem z Chin, stanowiące coraz bardziej popularny widok w Azji Południowo-Wschodniej. Od razu uwagę zwracają tutaj samochody marki Howo, szeroko opisywane przeze mnie TUTAJ, a w ubiegłym roku prezentowane także na targach w Europie. Wyglądają one naprawdę nowocześnie, a jednocześnie też po prostu względnie ładnie, nie wyróżniając się jakoś szczególnie na tle konkurentów z Europy. Tego samego nie można za to powiedzieć o takich wynalazkach jak przypominający Scanię ciągnik marki JAC, jadący z kontenerem-cysterną ciągnik marki C&C, czy też o kompletnie nieznany mi pojazd z żółtą kabiną, ciągnący kontener firmy Maersk. Znajomym widokiem jest zaś wywrotka marki Shacman, czyli nic innego, jak MAN F2000 w chińskim wykonaniu.
A na koniec zostaje nam ciekawostka specjalna, czyli lekki samochód użytkowy, który podbił filipińskie przedsiębiorstwa komunikacji publicznej. Nazywa się on Jeepney, miał w swojej historii naprawdę wiele producentów, a do tego wywodzi się bezpośrednio z Jeepa Willysa. Było to bowiem tak, że kiedy po II Wojnie Światowej amerykańskie wojsko zaczęło opuszczać Filipiny, a kraj ten zaczął cieszyć się niepodległością, na filipińskich wyspach zostały tysiące Willysów. Samochodów tych nie opłacało się ściągać z powrotem do USA, więc trafiły one do miejscowej ludności, zaś ta szybko zaczęła dostosowywać je do swoich potrzeb. Jedną z powstałych wówczas wariacji był właśnie Jeepney, czyli coś w rodzaju mikrobusu, wyposażonego w przód od Willysa, wydłużony rozstaw osi oraz kilka mniej lub bardziej prowizorycznych miejsc siedzących. Z czasem oczywiście Willysy zaczęły się kończyć, lecz to Filipińczykom w żaden sposób nie przeszkadzało – niczym grzyby po deszczu pojawiały się pojazdy typu Jeepney bazujące na maszynach innych marek, a jedynie upodabniane do swojego amerykańskiego pierwowzoru. Dzisiaj natomiast Jeepney jest w wielkim odwrocie, jako że państwo postanowiło usunąć te przestarzałe konstrukcje z dróg. Kierując się pobudkami ekologicznymi, egzemplarze mające więcej niż 15 lat muszą kończyć służbę, podczas gdy społeczeństwo oczywiście nie kryje zadowolenia. Powstała nawet specjalna organizacja o nazwie „No to Jeepney Phaseout”, czyli „Nie dla wycofywania Jeepneya”.