Już tylko niecałe cztery miesiące zostały na obowiązkową wymianę tachografów w starszych ciężarówkach obsługujących transport międzynarodowy. Tymczasem w Polsce pojawiła się już pewność, że rząd w żaden sposób nie dofinansuje tego procesu.
Jak donosi organizacja „Transport Logistyka Polska”, w komunikacie dostępnym pod tym linkiem, projekt dofinansowania wymiany tachografów nie uzyskał akceptacji w trakcie rozmów między poszczególnymi ministerstwami. Choć więc wstępnie przygotowano na to budżet i stworzono zarys odpowiednich przepisów, zakup nowych urządzeń będzie musiał odbyć się bez jakichkolwiek dopłat.
Jednoznaczne odrzucenie tego projektu można potraktować jako wyraźny sygnał dla przewoźników – nie czekajcie już dłużej z wymianą tachografów i jak najszybciej zamawiajcie urządzenia. Można się bowiem spodziewać, że w ostatnich tygodniach roku popyt na nowe tachografy będzie znacznie zwiększony, a kalendarze w warsztatach legalizujących szczelnie wypełnione. To natomiast może przynieść chwilowe wzrosty cen, a także uziemienie części pojazdów.
Przypomnę, że obowiązkowa wymiana urządzeń dotyczy tych ciężarówek, które dotychczas nie miały tak zwanego „inteligentnego tachografu” żadnej z dwóch generacji. W praktyce oznacza to pojazdy zarejestrowane po raz pierwszych przed 15 czerwca 2019 roku. Co też ważne, jest to wymóg wyłącznie dla pojazdów pracujących w transporcie międzynarodowym, obejmującym przekraczanie wewnątrzunijnych granic. Dlaczego natomiast narzucono tak wielką oraz kosztowną zmianę? Jedną z głównych przyczyn jest chęć spopularyzowania zdalnych kontroli tachografów, prowadzonych poprzez anteny DSRC. Szerzej wyjaśniałem to w następującym tekście: Obowiązkowa wymiana tacho: firmy zapłacą za to tysiące, a anteny ITD już czekają