Rynek ciężarówek podbije chińsko-włoski gigant? FAW coraz bliżej przejęcia Iveco

Chińczycy przejmą europejską sieć handlowo-serwisową, fabryki we Włoszech, Hiszpanii, Francji oraz Niemczech, całe zespoły europejskich inżynierów, dopracowane napędy na gaz ziemny oraz markę rozpoznawalną na całym świecie? Bardzo wiele na to wskazuje. Rozmowy między FAW-em oraz Iveco są bowiem coraz bardziej zaawansowane.

Według doniesień osób zaangażowanych w sprawę, FAW prowadzi obecnie badanie „due diligence”, a więc kompleksowo określa kondycję firmy Iveco. W jego ramach odbędą się między innymi wizyty specjalistów we wszystkich fabrykach. Następnie, w ciągu kilku najbliższych kilku miesięcy, FAW ma złożyć ostateczną i wiążącą ofertę biznesową. Na jej podstawie zostanie podjęta decyzja o ewentualnej sprzedaży firmy.

Wszystko to dzieje się mimo narastających kontrowersji. Włoski rząd już zapowiedział, że wyjątkowo dobrze przyjrzy się potencjalnej transakcji, analizując ją pod kątem bezpieczeństwa państwa. Swoich obaw nie kryją też związki zawodowe, działające między innymi w fabrykach we Włoszech (modele Daily oraz Eurocargo) oraz Francji (silniki z serii Cursor). Poza tym Iveco dysponuje własnym przedsiębiorstwem finansującym, więc transakcja może podlegać nadzorowi przez europejskie instytucje bankowe.

Większość tych kontrowersji odnosi się oczywiście do faktu, ze FAW jest firmą chińską, a dodatkowo spółką państwową, podlegającą kontroli chińskiego rządu. Z drugiej strony, nie jest to jednak „jakiś tam” producent z Chin, a oficjalnie największy dostawca ciężarówek na tamtejszy rynek, dysponujący coraz nowocześniejszą ofertą. Tylko w ubiegłym, na samym chińskim rynku ciężkich ciągników siodłowych, FAW dostarczył blisko ćwierć miliona pojazdów. Przejęcie przez takiego giganta może więc albo zupełnie wchłonąć Iveco i niewiele z niego zostawić, albo też otworzyć niespotykane dotąd możliwości, z ogromnymi budżetami i najnowszą technologią.