Rower wtargnął tuż przed ciężarówkę, kierowca odpowie przed sądem za 62 km/h

By oddać pełną powagę sprawy, zacznę od fragmentu prokuratorskiego komunikatu. Jeśli ktoś jednak nie chce dręczyć się urzędowym językiem, od razu może przejść pod ten komunikat, do mojego skróconego wyjaśnienia.


Prokuratura Rejonowa w Ropczycach prowadziła śledztwo przeciwko 36 letniemu Bartłomiejowi K., mieszkańcowi gminy Iwierzyce, podejrzanego o to że w dniu 1 czerwca 2022 r. w miejscowości Kozodrza woj. podkarpackiego, na drodze publicznej nr PI33IR umyślnie naruszył zasadny bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem marki Mercedes Actros, z prędkością 62 km/h na odcinku drogi, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h, w wyniku przekroczenia prędkości dozwolonej dla danego odcinka drogi o 12 km/h, stworzył zagrożenie bezpieczeństwa na drodze dla kierującej rowerem małoletniej Faustyny N., która wykonując manewr zmiany kierunku jazdy i pasa ruchu, nie ustępując pierwszeństwa przejazdu zajechała mu drogę, czym spowodował wypadek w wyniku którego doprowadził u niej do powstania obrażeń ciała w postaci urazu wielonarządowego, a w szczególności urazu głowy i kręgosłupa szyjnego ze złamaniem kości czaszki, stłuczeniem mózgu i krwawieniem śródczaszkowym, a także urazu klatki piersiowej, ze stłuczeniem płuc, co skutkowało jej śmiercią, tj. o przestępstwo z art. 177 § 1 i 2 k.k.

[…]

Przede wszystkim z treści opinii biegłego z zakresu badań wypadków drogowych wynika, iż co prawda bezpośrednią przyczyną wypadku był podjęty manewr przez Faustynę N., tak przekroczenie prędkości przez podejrzanego o 12 km/h miało bezpośredni związek przyczynowo – skutkowy z wypadkiem, gdzie zakładając poruszenie się przez podejrzanego z przepisową prędkością posiadał on fizyczne możliwości uniknięcia wypadku poprzez zatrzymanie się przed przecinającym torem jazdy pokrzywdzonej

Bartłomiej K. nie był dotychczas karany, a za zarzucane przestępstwo grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.


Dokładnie rok temu, gdy w miejscowości Kozodrza doszło do omawianego wypadku, policja pisała o zdarzeniu, w którym 10-latka prawdopodobnie wtargnęła rowerem wprost pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Taki przebieg wydarzeń został też potwierdzony w późniejszym dochodzeniu, więc to właśnie dziewczynka miała być główną sprawczynią zdarzenia. Niemniej, jak wiadomo, po każdym poważnym wypadku z udziałem ciężarówki można spodziewać się pobrania danych z tachografu i zweryfikowania z jaką prędkością poruszał się pojazd. W tym przypadku udało się więc uzyskać informację, że kierowca ciężarówki rozwijał 62 km/h, podczas gdy wokół panowało ograniczenie do 50 km/h, w związku z terenem zabudowanym.

Widząc ten wynik, prokuratura poprosiła biegłych o przeanalizowanie, czy przy prędkości 50 km/h również doszło by do zdarzenia. Biegli dokonali więc teoretycznych wyliczeń, a z tych wynikało, że przy prędkości 50 km/h ciężarówka miałaby szansę bezpiecznie zahamować i uniknąć uderzenia w rower. Dlatego też teraz, dokładnie rok po zdarzeniu, 37-letni kierowca ciężarówki usłyszał kryminalne zarzuty. Postawiono je z artykułu 177 § 1 i 2 k.k, co w praktyce oznacza, że prokuratura chce określić kierowcę współwinnym spowodowania wypadku drogowego, w którym ktoś poniósł śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Może za to grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, nakładana w trybie natychmiastowym lub w zawieszeniu.

Oczywiście nie jest przesądzone, że sąd przychyli się do opinii prokuratury. Czy więc kierowca zostanie faktycznie skazany, o tym zadecyduje dopiero proces. Teoretycznie istnieje taka możliwość, gdyż podobne przypadki są już znane. Za przykład może posłużyć zdarzenie z Miedzianej Góry, z 2018 roku, gdzie auto osobowe wymusiło pierwszeństwo na ciężarówce, która poruszała się z prędkością około 90 km/h w terenie zabudowanym. Po tym wypadku kierowca ciężarówki został skazany jako współwinny, otrzymując karę 12 miesięcy więzienia plus 2 lata zakazu kierowania. Z drugiej jednak strony, między 62 km/h a 90 km/h istnieje naprawdę olbrzymia różnica. W przeciwieństwie do sprawy z Miedzianej Góry, kierowca z Kozodrzy przekraczał dopuszczalną prędkość ledwie minimalnie. Jeśli więc sąd weźmie tę okoliczność pod uwagę, wyrok może być znacznie łagodniejszy.