W ciągu ostatniego roku polskie przepisy ruchu drogowego przeszły prawdziwą rewolucję. Szczególnie głośno jest o zmianach w zakresie pierwszeństwa pieszych, a także o towarzyszących temu mandatach i punktach karnych. W założeniu miało to znacznie poprawić bezpieczeństwo tak zwanych „niechronionych uczestników ruchu”, ale w praktyce może też skutkować bardzo niebezpiecznymi sytuacjami.
Oto przykład z 29 września, z drogi krajowej nr 9 w Łążku pod Sandomierzem. Na przejście dla pieszych, tuż przed rozpędzoną ciężarówkę, wtargnął tam rowerzysta, doprowadzając w ten sposób do wypadku. Kierowca ciągnika siodłowego z naczepą nie miał żadnych szans by wyhamować, natomiast sam rowerzysta został ranny i wymagał transportu do szpitala. Poza tym na miejsce wezwano patrol ITD, który pobrał dane z tachografu ciężarówki, by ustalić prędkość pojazdu w momencie wypadku, na potrzeby trwającego dochodzenia.
Według wstępnych ustaleń policji, to rowerzysta był osobą winną zaistniałemu zdarzeniu. Miał on bowiem dokonać wtargnięcia na jezdnię, co jest rzeczą zakazaną. Jak też wskazuje inspekcyjny wykres z kontroli tachografu, kierowca raczej nie będzie miał większych problemów w związku z osiąganą prędkością. W miejscu wypadku obowiązywało bowiem ograniczenie do 70 km/h, stwierdzone zapisy wskazywały między 76 a 79 km/h, a ustawowa tolerancja w przypadku odczytów z tachografu wynosi 6 km/h.
Skoro już jesteśmy w tym temacie, warto przypomnieć sobie kilka ważnych informacji. A już szczególnie istotne byłoby rozpropagowanie ich wśród osób niezwiązanych z transportem, wszak to one mogą być tutaj szczególnie narażone, w związku z nieznajomością przepisów.
Po pierwsze, art. 14 Prawa o ruchu drogowym zabrania wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Zabrania to więc tak zwanego wtargnięcia, o które oskarżono tutaj rowerzystę. Ten sam paragraf zabrania też wychodzenia na jezdnię spoza innego pojazdu lub przeszkody ograniczającej widoczność. Tak samo jak nie wolno przebiegać przez jezdnię, a także wchodzić na nią w czasie korzystania z urządzenia elektronicznego.
Po drugie, art. 26. Prawa o ruchu drogowym zabrania rowerzystom jazdy po przejściu dla pieszych. To zasada znana już od lat, choć nadal dosyć powszechnie ignorowana.
Po trzecie i najważniejsze, art. 27 Prawa o ruchu drogowym nadaje rowerzyście pierwszeństwo na przejeździe rowerowym, ale dopiero w momencie, gdy już się on na tym przejeździe znajduje. W przeciwieństwie więc do pieszego (który uzyskał takie prawo w 2021 roku), rower nie ma pierwszeństwa już w momencie czekania przed przejazdem. Takie zasady obowiązują rowerzystów już od lat, a ostatnie nowelizacje kodeksu drogowego absolutnie niczego w tym zakresie nie zmieniły. Szerzej wyjaśniałem to w następującym artykule: Rower nie ma takiego pierwszeństwa jak pieszy – wyjaśnienie zmiany z 2021 roku
Mówiąc więc krótko: pieszy lub rowerzysta nie mogą nagle wtargnąć na przejście lub przejazd, rowerzysta w ogóle nie może wjechać na przejście, a rowerzysta czekający przed przejazdem nie ma pierwszeństwa przed samochodem.