Policja z niemieckiego Euskirchen opublikowała nietypową historię z alkoholem w roli głównej. Opowiada ona o rosyjskim kierowcy ciężarówki, który przesadził z wysokoprocentowymi trunkami i w efekcie przez trzy dni tułał się po lesie.
W miniony piątek, 25 maja, komisariat w Euskirchen odwiedził 39-letni Rosjanin. Był to kierowca ciężarówki, który szukał swojego kolegi z firmy i chciał zgłosić jego zaginięcie. Jak twierdził, ciężarówkę zaginionego zastał na parkingu w Nettersheim-Buir, była ona zamknięta, przez szyby było widać prywatne rzeczy kierowcy, ale za to po nim samym nie było żadnego śladu.
Policja przeprowadziła poszukiwania, w których wykorzystano nawet helikopter oraz psy tropiące. Niemniej nie przyniosło to żadnego rezultatu. Natomiast trzy dni później, w poniedziałek, w komisariacie w Bad Münstereifel pojawił się inny Rosjanin. Był to 40-latek, który chciał zgłosić kradzież swojej ciężarówki. Jak twierdził, w piątek zostawił zestaw na parkingu w Nettersheim-Buir, natomiast w poniedziałek już go nie było.
Gdy policja połączyła wszystkie fakty i dokładnie przesłuchała 40-latka, na jaw wyszła następująca historia. Rosyjski kierowca nadużył w piątek alkoholu, w następstwie czego „źle się poczuł” i zabłądził w pobliskim lesie. Na parking udało mu się wrócić dopiero w poniedziałek, lecz tej już tam nie było. Ciężarówkę zabrała natomiast sama firma transportowa, krótko po tym jak zgłoszono zaginięcie jej kierowcy.