Rosjanie i Białorusini na kazachskich tablicach – 40 proc. firm dostrzega problemy

Zdjęcie z komunikatu WITD w Gorzowie Wielkopolskim

Upłynął już ponad miesiąc od kiedy rosyjskim przewoźnikom zakazano wykonywania transportu na unijnych drogach. To zaś wystarczyło, by sytuacja z kazachsko-europejskim transporcie stała się bardzo skomplikowana.

Jadąc przez Polskę, Niemcy lub Beneluks jak najbardziej można spotkać kazachskie ciągniki z rosyjskimi lub białoruskim naczepami. Często cały zestaw jest w tych samych barwach, więc pojazdy różnią się jedynie oddziałem zarejestrowania. Sam za siebie może też mówić ostatni komunikat lubuskiego ITD (dostępny tutaj), prezentujący Volvo FH z kazachskiego oddziału białoruskiej firmy transportowej. Pojazd ten obsługiwał przewóz z Belgii do Rosji i nie posiadał przy tym zezwolenia na przejazd tranzytowy przez Polskę. Trasa natychmiast została więc przerwana, a firmę transportową może spotkać 12 tys. zł kary. I trzeba tutaj podkreślić, że mowa o zestawie z naprawdę dużej, dotychczas rzadko występującej w komunikatach firmy.

Wschodnie media też wypowiadają się na ten temat. W połowie maja przeprowadzono ankietę wśród rodowicie kazachskich przewoźników, która potwierdziła rynkowe problemy. Ponad 40 procent firm przyznało, że odczuwa znaczny spadek ilości zleceń. Jednocześnie tylko 25 procent stwierdziło, że to są problemy umożliwiające pracę na dotychczasowych zasadach. 20 procent kazachskich firm też przyznaje, że trudno im konkurować w związku z posiadaniem  starego sprzętu. Wszystko zaś odnosi się do faktu, że swoje ciężarówki masowo rzucili na Kazachstan Białorusini i Rosjanie. Zarejestrowali je w tym kraju lub też obsługują w nim transport międzynarodowy, tworząc w ten sposób nową konkurencję dla Kazachów.