Rosjanie będą musieli rozbierać ciężarówki na części? Paraliż serwisów już się zaczyna

Na zdjęciu: DAF XF w limitowanej wersji na 10-lecie rosyjskiego importera

Dzisiaj upływa okrągły miesiąc, od kiedy koncernu Daimler Truck ogłosił wstrzymanie swojej działalności w Rosji. W ślad za tą decyzją pojawiły się też kolejne i w ciągu zaledwie kilku dni cała „wielka siódemka” odcięła Rosjanom dostęp do nowych ciężarówek. Co więcej, wstrzymano też dostawy nowych części zamiennych, a na liście wycofujących się firm znaleźli się tacy giganci podzespołów, jak na przykład Bosch. Rodzi się więc pytanie, jak dalej będą pracowały nowe rosyjskie ciężarówki?

Pewną odpowiedzią na to pytanie może być sytuacja w branży samochodów osobowych. Tam, z uwagi na niewielkie interwały serwisowe, praca autoryzowanych warsztatów bardzo szybko została sparaliżowana. Brakuje już nawet tak podstawowych elementów eksploatacyjnych, jak filtry oleju, klocki hamulcowe, czy oleje do skrzyń biegów. Jak więc dealerzy radzą sobie z tą sytuacją? W serwisach niemieckich koncernów, jak Volkswagen, Skoda, Porsche, BMW, czy Mercedes, miała zapaść decyzja o wyciąganiu części zamiennych ze świeżych samochodów używanych. Ford miał masowo przerzucić się nieoryginalne zamienniki, a na przykład Jaguar i Land Rover, otwarcie przyznały, że dwa lub trzy miesiące części nie będzie po prostu wcale.

Przy okazji rozpoczął się też prawdziwy boom na opony, oderwany od sezonowych zależności. Dla przykładu, rosyjski popyt na opony zimowe wzrósł w marcu o aż 56 procent (w stosunku do marca 2021). Przy tym najszybciej przybywa klientów na duże rozmiary, stosowane w nowych, kosztownych samochodów. Rosjanie najwyraźniej mają więc obawy, że jesienią kupienie opon zachodnich marek będzie już bardzo mocno utrudnione.

Drugi przykład dociera z branży lotniczej. Tam wszelkie problemy z częściami też odczuwa się bardzo szybko, z uwagi na skrajnie wyśrubowane normy bezpieczeństwa. I dlatego też rosyjska linia Pobieda, będąca budżetową odmianą Aeroflotu, postanowiła zmniejszyć eksploatowaną flotę o nawet 40 procent. Jak tłumaczy prezes Pobiedy, wycofane z użytku maszyny muszą posłużyć za dawców części zamiennych, gdyż nowych, oryginalnych podzespołów firma nie może już kupić. Prezes podkreślił też w liście do pracowników, że taka decyzja była konieczna z uwagi na bezpieczeństwo dalszych lotów.