Rok temu w Polsce zepsuł się International z Iranu – historia nadal bez „happy endu”

Dzisiaj mija dokładnie rok od artykułu zatytułowanego Ma ponad 30 lat, nadal jeździ między Iranem a Polską – International pod Częstochową. To właśnie od niego rozpoczęła się akcja z pomocą dla irańskiego kierowcy, głośna później na całą Polskę.

Pomarańczowy International 9670, pochodzący z 1988 roku, przyjechał do Polski z ładunkiem rodzynek. Za sprawą zaawansowanego wieku, amerykańskiego pochodzenia i irańskich rejestracji, ciężarówka przykuwała u nas ogromną uwagę. Nic więc dziwnego, że Czytelnik Krystian postanowił uwiecznić ją telefonem, przysyłając do mnie film oraz zdjęcie (powyżej). Dodam też, że nie był to pierwszy występ tej ciężarówki na 40tonach, jako że pokazywałem ją także w 2018 roku, z nieco dłuższym wyjaśnieniem.

Dzień po opublikowaniu zdjęć od Krystiana, pojawiły się kolejne informacje. Mnóstwo osób nadsyłało do mnie wiadomości, że International utknął pod Częstochową, na drodze krajowej nr 1, prawdopodobnie w związku z awarią. Samochód wzbudził wówczas jeszcze większe zainteresowanie, a wiele przypadkowych osób próbowało kierowcy pomóc. Początkowo podejrzewano, że to tylko niegroźne problemy z rozrusznikiem. Samochód udało się też uruchomić na tyle, by dojechał on do pobliskiej stacji Lotos.

Kolejne trzy dni później, właśnie na tej stacji, odbyła się większa akcja pomocy, z udziałem profesjonalnych mechaników, a nawet mobilnego warsztatu. Z tego wydarzenia zapisała się też obfita galeria zdjęć. W międzyczasie stworzyła się grupa osób udzielających kierowcy doraźnej pomocy. Mężczyźnie zapewniono posiłki oraz wodę, a krótko później International został ściągnięty do lokalnego warsztatu. Jak się jednak okazało, do układu chłodniczego dostał się olej, w samym oleju znaleziono metalowe opiłki, a układ elektryczny przypominał labirynt. Mówiąc więc krótko, ciągnik nie wymagał naprawy, a kompletnego remontu.

Osoby najbardziej zaangażowane w pomoc musiały wówczas podjąć decyzję co zrobić w tej sprawie dalej. Początkowo rozważali dwie możliwości – zbiórkę na naprawę ciężarówki lub zbiórkę na zupełnie inny pojazd. Ostatecznie wygrała ta druga opcja, z zamysłem, że uda się kupić niedrogi samochód za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nikt się bowiem nie spodziewał, by udało się zebrać budżet na coś lepszego.

Gdy jednak zbiórka już ruszyła, nadeszło poważne zaskoczenie. Okazało się, że ludzie wpłacają pieniądze w ogromnych ilościach, a wieść o zbiórce dotarła nawet do telewizji. Organizatorzy akcji nie musieli już myśleć o tanim, kilkunastoletnim ciągniku, zamiast tego myśląc o ciężarówce za sześciocyfrową kwotę. Z drugiej strony, sam plan zakupu pojazdu okazał się częściowo oderwany od realiów prawnych. Gdy bowiem organizatorzy brnęli przez listę irańskich wymagań, stanęli przed poważnymi barierami.

Jak się okazało, do Iranu nie można po prostu ot tak wwieźć ciężarówki. Zamiast tego całe listy marek, modeli, silników oraz roczników, które są tam dopuszczalne. To też sprawiło, że zebrane fundusze okazały się niewystarczające i zbiórka musiała zostać przedłużona. Ponadto okazało się, że zakup ciężarówki nie będzie łatwy. Sprzedający obawiali się, że zostaną oskarżeni o złamanie embarga na handel z Iranem, narzuconego przez Stany Zjednoczone. Z tego też powodu w ostatniej chwili musiał się wycofać dealer marki DAF.

Ostatecznie, po licznych konsultacjach ze stroną irańską, organizatorzy zbiórki znaleźli odpowiedzi pojazd. Okazała się to Scania R500 Topline z niewielkiego komisu, wyprodukowana w 2013 roku wyposażona w silnik V8, zgodna z normą emisji spalin Euro 5 i mająca 630 tys. kilometrów. Wydawało się więc, że sprawa zostanie doprowadzona do końca. Scania przeszła też w Polsce gruntowne przygotowania techniczne, kabina otrzymała pamiątkowe malunki, a z tyłu podpięto używaną naczepę. Nie brakowało przy tym wsparcia sponsorów, w postaci licznych firm z branży transportowej. Sprawą nadal interesowały się też media, na czele z telewizją.

Gdy wszystko było już gotowe, Irańczyk Fardin Kazemi mógł ruszyć do domu. Dotarł tam w pierwszej połowie lutego, a więc dwa miesiące po utknięciu pod Częstochową. Wówczas wydawało się, że cała przygoda kosztowała go mnóstwo czasu. Dzisiaj można jednak powiedzieć, że te dwa miesiące były dopiero początkiem nieprzyjemnych przygód…

Choć upłynęło kolejne 10 miesięcy, a łącznie już okrągły rok, Fardin Kazemi nadal nie ma czym jeździć i zarabiać na rodzinę. Podarowana przez Polaków Scania tkwi w Teheranie, na urzędzie celnym, a lokalne władze nie pozwalają jej ruszyć. Irańscy urzędnicy kwestionują okazywane im dokumenty, organizatorzy zbiórki regularnie kursują do ambasady Iranu, a mimo to problem pozostaje nierozwiązany. W pewnym momencie uruchomiono nawet nową zbiórkę na pokrycie kosztów prawnych.

Do tego dochodzi kwestia samego Internationala. Samochód ten nadal jest w Polsce i czeka na remont. Ma zostać odnowiony, doprowadzony do pełnej sprawności i odesłany do Iranu, do swojego właściciela. Niemniej i tutaj pojawiły się problemy, finansowe oraz organizacyjne. Podsumowując więc to wszystko – do szczęśliwego zakończenia nadal jest bardzo daleko.

Na koniec dodam, że organizatorzy zbiórki nadal prowadzą stronę na Facebooku, gdzie podają pewne aktualności w tym temacie. Znajdziecie ją pod następującym linkiem: Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy