Witam w kolejnym artykule z serii „Sesja Miesiąca”, przygotowanym we współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Heniek co miesiąc rusza w Polskę, wykonuje sesję wyjątkowej ciężarówki i zbiera na jej temat najciekawsze informacje. W ten sposób powstają opisy samochodów zmodyfikowanych lub zabytkowych, często łączące się z historiami ich użytkowników. Cały projekt realizowany jest już od dwóch lat, a wszystkie dotychczasowe teksty z tej serii znajdziecie pod tym linkiem. Tymczasem przechodzimy do kolejnego odcinka, który przeniesie nas do rodzinnego tartaku.
Jak wiele innych polskich historii transportowych, ta opowieść rozpoczyna się od Stara 200. Nie był to jednak zwyczajny egzemplarz, lecz samochód przystosowany do przewozu drewna, z systemem załadunku bazującym na linach. Następnie, przy zakupie drugiej ciężarówki, zrobiło się jeszcze ciekawiej. Była to bowiem klasyczna Tatra 148, której chłodzona powietrzem „V-ósemka” była zamontowana jeszcze przed kabiną. Gdy natomiast w firmie pojawił się pierwszy pojazd zachodniej produkcji, od razu był to model bardzo nowoczesny, mianowicie Mercedes-Benz Actros MP1. Po nim przyszła przesiadka na Scanie oraz Volva różnych generacji i to właśnie szwedzkie pojazdy dominują w firmie aż do dzisiaj. Niemniej nadal jest to niewielka flota o specjalistycznym charakterze i obecnie wymienimy tam pięć zestawów. Dwa wyposażone są w pełne zabudowy do wywozu drewna, a trzy pozostałe to ciągniki siodłowe z naczepami kurtynowymi lub o ruchomej podłodze.
Tak w dużym skrócie można opisać ciężarową historię panów Szóstak, którzy od 1994 roku prowadzą tartak o nazwie „Leszmar”, w miejscowości Gulcz pod Czarnkowem. Transport zaczął być tam rozwijany w ramach potrzeb własnych, by umożliwić zwożenie drewna do zakładu, a także dostarczanie produktów do odbiorców. Niemniej ciężkie pojazdy na tyle pochłonęły członków całej rodziny, że dzisiaj istnieje ogromne prawdopodobieństwo spotkania któregoś z nich w kabinie. Założyciel firmy, Leszek Szóstak, osobiście obsługuje trasy leśne, a więc dostarcza dłużycę do zakładu. Przy tej samej pracy, w drugim leśnym zestawie, spotkamy Marcina Szóstaka, czyli jednego z synów założyciela. Kolejny syn, Łukasz Szóstak, jest co prawda kierownikiem produkcji w tartaku, choć okazuje się też właścicielem floty, osobiście rozwijając ją od 2002 roku. Za to najmłodszy syn Leszka, Miłosz Szóstak, wraz z dwoma zatrudnionymi kierowcami obsadza ciągniki siodłowe, wywożąc z tartaku odpady oraz produkty końcowe. I właśnie tutaj dochodzimy do obiektu naszej dzisiejszej sesji, którym jest Volvo FH z 2018 roku.
Firmowa kariera Miłosza rozpoczęła się od Scanii R420, jeszcze w wersji Euro 4, pochodzącej z początku produkcji. Już ten samochód bardzo pozytywnie wyróżniał się na drodze, choć trudno było go jeszcze nazwać typowo tuningowym projektem. Na to nadszedł czas dopiero w 2018 roku, gdy miejsce Scanii zajął fabrycznie nowy ciągnik, mianowicie Volvo FH 500 Globetrotter. Pojazd ten już w momencie wyjeżdżania od dealera zaczął się wyróżniać, otrzymując lakier oraz oklejenie w stylu przywodzącym na myśl modyfikacje z Beneluksu. Tutaj trzeba zresztą przyznać, że taki efekt był nieprzypadkowy. Jak bowiem wspomina użytkownik ciężarówki, jego marzeniem był ciągnik utrzymany w podobnym stylu, jak flota charakterystycznej, holenderskiej firmy Geelhoed. Wybór padł więc na dokładnie tę samą, niebiesko-czarno-białą kolorystkę, choć oczywiście z założeniem, że pewna liczba detali wyróżni tartakowe Volvo od pierwowzoru.
Jak już wspomniałem, modyfikacje były przeprowadzone od nowości, ale stosowano przy tym metodę małych kroków. Można więc powiedzieć, że każdego roku Volvo wyglądało nieco inaczej. Miłosz zadbał między innymi o takie elementy, jak kontrastowo lakierowane koła, spojler pod przednim zderzakiem, przedłużenia osłon międzyosiowych, aluminiowe orurowanie, czy pełen zestaw pomarańczowego oświetlenia w holenderskim stylu. Gruntownej zmianie uległo także wnętrze, otrzymując piękną, brązową tapicerkę ze skóry, pikowane obicia sypialni i rozbudowane oświetlenie z oznaczeniami marki Volvo. Gdy natomiast ciągnik nabierał już kształtu, na warsztat trafiła także naczepa marki Stas z 2019 roku, wyposażona w system ruchomej podłogi. Pojazd ten otrzymał dopasowaną kolorystykę nadwozia i plandeki, a także osłony przeciwnajazdowe z wyciętym nazwiskiem właścicieli. W efekcie powstał więc bardzo spójny zestaw, stanowiący firmową i rodzinną wizytówkę.
Większość omawianych prac Miłosz starał się wykonywać osobiście, choć oczywiście zdarzało się korzystanie z pomocy specjalistów. Zdemontowane elementy nadwozia były odwożone do warsztatu lakierniczego, bezpiecznym montażem oświetlenia zajął się firmowy elektryk, natomiast wspomnianą tapicerkę wykonał kolega z Danii. A w międzyczasie Volvo i jego kierowca po prostu ciężko pracują, przewożąc trociny, zrębki, czy nawet produkty drewniane pakowane na paletach. W większości są to trasy jednodniowe, o zasięgu kilku województw, z częstą jazdą po drogach niższej kategorii, a nawet ze sporadycznymi wjazdami do lasu. Roboczogodzin ewidentnie przy tym nie brakuje, skoro czteroletni ciągnik przejechał „na lokalu” już 350 tys. kilometrów. Tylko pikowana sypialnia nieco się marnuje, gdyż większość nocy ciężarówka może spędzać na firmowej bazie.
Na koniec pojawia się pytanie, czy prezentowane modyfikacje nie są zbyt delikatne, by pojazd wykonywał pracę dla tartaku? Sam również ten temat poruszyłem, a Miłosz otwarcie przyznał, że zdarzało się już ponownie lakierować dokładki nadwozia, czy osłony międzyosiowe. Niższa kabina Globetrotter, bez przydomku „XL”, została też wybrana świadomie, gdyż krótkie trasy i tak nie wymagają dużej przestrzeni, a wyższy dach były bardziej narażony na uszkodzenie. Poza tym zimą nie brakuje tutaj „walki” z naczepą, gdyż przy bardzo niskich temperaturach towar potrafi przymarzać do ścian pojazdu. Niemniej, jak podkreśla kierowca, traktuje on ten pojazd nie tylko jako narzędzie pracy, ale też w kategorii spełnianego marzenia. Dlatego też są już kolejne plany na modyfikacje, w postaci pełnej obudowy tylnego podestu, pionowych kominów układu wydechowego, czy rozbudowy systemu audio.
Pełna sesja zdjęciowa: