Renault Trucks T440 Sleeper Cab Optifuel – test 40ton.net – to ma być najbardziej optymalna wersja

Przy okazji konferencji prasowej na początku 2018 roku (zapraszam tutaj), Renault Trucks sporo mówiło o modelu T440 Sleeper Cab. Samochód ten określono mianem „Easy Ride”, czyli z angielskiego „Łatwa Jazda”. Dlaczego? Miało to wynikać z charakterystyki układu napędowego, zapewniającej bardzo niskie zużycie paliwa także w wykonaniu niedoświadczonych lub niedbałych kierowców. Sprzyjać temu miał przede wszystkim maksymalny moment obrotowy w bardzo szerokim zakresie obrotów oraz odpowiednie skonfigurowanie inteligentnego tempomatu.

Jak natomiast Renault Trucks T440 Sleeper Cab wypada przy pierwszym kontakcie? Na to pytanie odpowie Wam Michał Jędrzejczyk, który kilka tygodni temu wykonał dla mnie krótki test właśnie tego modelu. Dodam tutaj, że Michał jest na co dzień zarówno kierowcą ciężarówki, jak i właścicielem niewielkiej firmy. Na zielone Renault patrzył więc z dwóch stron jednocześnie.

Oddaję więc głos Michałowi:

Stojący na parkingu serwisu w Pietrzykowicach k. Wrocławia, intensywnie zielony ciągnik na polerowanych felgach, spięty z aerodynamiczną naczepą o sztywnej zabudowie, od razu rzucał się w oczy. Sam kolor mocno wyróżniał go pośród typowo flotowych ciężarówek oczekujących na serwis lub wydanie klientom.
Trzeba przyznać, że za tak efektownym zestawem mało kto nie odwróci wzroku. Spora w tym zasługa także futurystycznej naczepy obudowanej dyfuzorami mającymi pomóc w uzyskiwaniu jak najlepszych wyników zużycia paliwa.

Sam ciągnik też został odpowiednio doposażony pod kątem ekonomii, więc napis Optifuel na tabliczce z oznaczeniem nie wziął się znikąd. Pod przednim zderzakiem ciągnika oraz na jego osłonach międzyosiowych dało się zauważyć gumowe dokładki odchylające strugi powietrza. Sama kabina pozbawiona została wszelkich dodatków, który mogły by zaburzać aerodynamikę, więc na próżno szukać na nim blendy przeciwsłonecznej, klaksonów pneumatycznych, czy górnego klimatyzatora postojowego. Ten ostatni umieszczono na tylnej ścianie.

Po otwarciu drzwi kierowcy w oczy rzuca się doskonale znany widok – trzy stopnie wejściowe i tunel silnika – transportowa klasyka. Zajęcie miejsca w kabinie nie stwarza żadnego problemu, podobnie jak zajęcie miejsca za kierownicą. Choć przyznać trzeba, że zakres regulacji kolumny, zwłaszcza w aspekcie możliwości jej położenia „na siebie” zostawia trochę do życzenia. Przez to, na przykład pokonując ronda, trzeba oderwać plecy od fotela kierowcy. Sama deska rozdzielcza jest bardzo ergonomiczna i zapewnia możliwość dowolnego ustawiania klawiszy.

Na duży plus zasługuje bardzo rozbudowany komputer pokładowy, który pomimo bogactwa opcji, jest dość czytelny. Jego obsługa wymaga jednak pewnego przyzwyczajenia, podobnie jak obsługa aktywnego tempomatu, połączonego z mapą topograficzną. Część funkcji obsługiwana jest bowiem z pozycji deski rozdzielczej, a część z kierownicy. Brawa należą się za to za pamięć dwóch ulubionych ustawień prędkości.

Na temat foteli nie będę się długo rozpisywał. Są po prostu dobre. Ich zakres regulacji w zupełności wystarcza, choć siedziska mogą być zbyt mało obszerne dla największych posturą kierowców.

Przestrzeń wypoczynkowa sprawia bardzo dobre wrażenie. Kolorystyka jest stonowana, materiały wydają się być dobre, a klasą w sobie jest rozwieszany leżak, mający dać oparcie plecom podczas oglądania telewizji czy czytania książek. To najlepszy dowód na to, że proste rozwiązania bywają doskonałe. Bardzo ciekawą opcją jest także łamana w połowie leżanka góra, dzięki której mamy dodatkową, bezpieczną przestrzeń bagażową.

Jazda

Po zajęciu miejsca w kabinie i uruchomieniu silnika od razu trzeba stwierdzić, że Renault serii T nie może konkurować z najcichszymi pojazdami konkurencji. Zapewne spora w tym zasługa solidnej wielkości tunelu wnikającego w głąb kabiny. Żeby jednak było jasne – Renault nie jest bardzo głośne, po prostu są ciężarówki, które wyciszono lepiej.

Na wielką pochwałę zasługuje widoczność z wnętrza. Jest naprawdę dobra! Same lusterka również należy pochwalić – są stabilne i mają dużą powierzchnię.

Zawieszenie testowanego pojazdu również należy do jego mocnych stron. Auto z mieszanym zawieszeniem – przód na resorach, tył na czterech poduszkach i kabina zawieszona pneumatycznie – naprawdę dobrze i cicho tłumiło nierówności, będąc przy okazji bardzo stabilnym. Układ kierowniczy także sprawował się dobrze, był wystarczająco bezpośredni i dawał dobre odczucie tego, co działo się z przednimi kołami.

Dobrze, przejdźmy zatem do kwestii najważniejszej – oceny najsłabszego wariantu 13-litrowego silnika. Czy warto wybrać tę jednostkę, zamiast 11-litrowej? Oserwując wykresy momentu oborotowego i mocy w dwóch silnikach – DTI 11 460 oraz DTI 13 440 – widać od razu zauważymy różnicę. 13-litrowa jednostka ma niższą moc nominalną, ale występuje ona „niżej”, niż w 11-litrowcu. Jazda z tym silnikiem powinna być więc przyjemniejsza i łatwiejsza, skutkująć wyższą śrędnią prędkością.

Ponadto, maksymalny moment obrotowy 13-litrowego silnika – wynoszący 2200 Nm – dostępny jest już przy 950 obr./min.. To przemawia za jazdą na niskich obrotach, pozwalając na szybką zmianę przełożeń przy rozpędzaniu, z jednoczesnym opóźnieniem redukcji. Powinno to więc skutkować niższym zużyciem paliwa oraz mniejszą ilością zmian przełożeń.

Papierowe dane zdają się mieć odzwierciedlenie na drodze. Niemal całkowicie załadowany zestaw chętnie wchodzi na obroty, a podczas pokonywania wzniesień motor zapewniał wystarczającą dynamikę. Do charakteru silnika dobrze dopasowuje się skrzynia biegów, która w większości przypadków niemal idealnie dobierała przełożenia. Spora w tym zasługa także tempomatu Optivision, wykorzystującego mapę topograficzną. System ten działa naprawdę sprawnie i jest to chyba jeden z najlepszych tego rodzaju tempomatów na rynku. Bardzo dobrze wykorzystuje on energię kinetyczną pojazdu i często korzysta z funkcji Optiroll.

Testówka nie posiadała hydraulicznego zwalniacza. Wyposażona była jedynie w hamulec silnikowy, co do którego mam nieco mieszane uczucia. Z jednej strony, na najwyższym stopniu działania generował naprawdę przyzwoitą moc hamowania, jednak zwłoka w jej osiągnięciu potrafiła być całkiem spora. Skłania to więc do jazdy z większymi odstępami i wcześniejszym planowaniem hamowania. W razie czego można zawsze polegać na hamulcach zasadniczych. Tutaj nie ma się do czego przyczepić – są świetne i bardzo szybko reagują na nacisk pedału hamulca.

Zużycie paliwa

Przejazd odbywał się na drogach krajowych nr 35 oraz 5, a także na autostradzie A4, które w dniu testu zostały sparaliżowe przez korki i remonty. Miarodanego pomiaru spalanie nie udało się więc wykonać. O spalaniu T440 Sleeper Cab z tempomatem Optivision pisał jednak rok temu Filip, w tym artykule.

Podsumowanie

Pomimo upływu lat Renault Gamy T ciągle wygląda dość futurystycznie, tak na zewnątrz, jak i w środku. Ma wiele ciekawych rozwiązań, za które na pewno można go polubić. Jest też kilka niedociągnieć, które raczej nie są w stanie przesłonić ogólnej pozytywnej opinii. Myślę więc, że stosunek ceny do jakości tego pojazdu jest jednym z najlepszych w klasie.

Czy warto wybrać silnik 13-litrowy w miejsce mniejszego 11-litrowego? Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. W większości zastosowań transportowych będzie to lepszy wybór pozwalający za kilka lat drożej i szybciej odsprzedać pojazd. Wszak 13-litrówki z koncernu Volvo od lat słyną z doskonałej opinii. Należy jednak pamiętać, że jest on o 200 kilogramy cięższy, niż jego mniejszy brat, a oferuje ciągle zbliżone osiągi.