Renault Trucks przerobi używane ciężarówki na elektryczne? To tani ekoscenariusz

Dotychczas o takich przedsięwzięciach mówiły tylko małe, niezależne firmy. Zamiast produkować zupełnie nowe ciężarówki na prąd, proponowały one przebudowę pojazdów już istniejących, z wyeksploatowanymi dieslami. Miało to być nie tylko znacznie tańsze, ale też dużo lepiej odpowiadać ekologicznym postulatom. Dla przykładu, niemiecka firma e-troFit mówiła o oszczędzeniu 37 ton CO2 na niewyprodukowaniu każdego całkowicie nowego ciągnika. Szerzej przedstawiałem to w następującym artykule: 10-letni Mercedes Actros MP3 wrócił jako elektryczna, wyjątkowo ekologiczna oferta

Teraz pojawia się jednak szansa, że taki projekt zostanie wdrożony także przez jedną z marek „wielkiej siódemki”. Ma to podobno rozważać Renault Trucks, wypowiadając się na ten temat przy ostatnim spotkaniu z dziennikarzami. Francuski producent chciałby ściągać używane ciężarówki spalinowe do swojej oficjalnej fabryki, poddawać je tam gruntownemu odnowieniu, a także wymieniać układy napędowe na elektryczne. W ten sposób powstałaby więc tańsza i bardziej ekologiczna alternatywa dla nowych pojazdów na prąd, ułatwiająca przejście elektryfikacji na przykład małym, mniej zamożnym przewoźnikom.

Podkreślam, że jak na razie to tylko rozważania i firma nie przedstawiła jeszcze żadnego konkretnego planu. Sądząc jednak po dotychczasowych pomysłach Renault Trucks, wydaje się to naprawdę możliwe. Firma już od kilku lat prowadzi bowiem „fabrykę ciężarówek używanych”, w której najzwyklejsze, szosowe ciągniki Euro 6 we flotowych konfiguracjach przechodzą przebudowę na sprzęt bardziej poszukiwany. Są to między innymi wzmocnione ciągniki pod wywrotki, uproszczone ciągniki dla Afryki i Bliskiego Wschodu, czy nawet na podwozia pod zabudowy. Przykładami mogą być pojazdy spod tekstu, prezentowane w w tym artykule: Renault T X-64 – niemal nowy ciągnik 6×4 Euro 3 z „fabryki samochodów używanych”

Choć jest też niestety słaba strona tej sytuacji. Można ją dostrzec z punktu widzenia kierowców, którzy w takim scenariuszu rzadziej otrzymywaliby nowy pojazd, z całkowicie nieużywanym wnętrzem oraz najnowszym wyposażeniem w zakresu komfortu. W sytuacji, gdy wiele dzisiejszych przewoźników ma średnią wieku floty na poziomie 2-3 lat (mówię zwłaszcza o największych firmach), byłby to wręcz dla kierowców duży krok wstecz. Chyba, że i w tym zakresie uda się znaleźć jakieś alternatywne, korzystne rozwiązanie…