Renault Trafic 1.6 dCi 140 oraz Mercedes-Benz Vito 114 CDI Mixto – podwójny test 40ton.net

Wszystko zaczęło się 3 lutego, kiedy pojechałem do Warszawy zwrócić testowego Mercedesa Vito 114 CDI Mixto, a jednocześnie odebrać Renault Trafic 1.6 dCi 140. Wówczas pomysł na opisanie obu tych maszyn w jednym tekście jeszcze istniał, z raczej oczywistych powodów – nawet kompletny laik mógłby stwierdzić, że osobowo-towarowego Mercedesa w wersji za 133 tys. złotych oraz typowo towarowe Renault za 91 tys. złotych trudno nazwać pojazdami porównywalnymi. Po spędzeniu tygodnia z każdym z opisywanych aut doszedłem jednak do wniosku, że przecież jeden tekst na temat dwóch maszyn nie musi być porównaniem połączonym z wyborem zwycięzcy, a może być po prostu podwójnym testem. A to dlatego, że oba auta okazały się mieć bardzo wyraziste charaktery, predestynujące je do zupełnie różnych zastosowań.

mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_02

Nowe, a jednak znajome

Gdyby samochody potrafiły rozmawiać, zarówno stary Trafic, jak i stare Vito mogłyby spojrzeć na nowe modele i stwierdzić „no po prostu wykapani rodzice!”. Trudno się bowiem nie zgodzić, że oba samochody pomimo otrzymania zupełnie nowych karoserii kontynuują designerskie tradycje poprzedników. Gdzie się nie pojawiłem Mercedesem, każdy z uznaniem kręcił głową na widok jego sportowej, a jednocześnie eleganckiej sylwetki, tylko podkreślanej przez krwistoczerwony lakier oraz aluminiowe felgi. Tymczasem Renault wszędzie wzbudzało po prostu uśmiech, tak samo zresztą jak jego poprzednik. Na każdym parkingu auto z daleka wyróżniało się nie tylko groszkowym kolorem, ale także po prostu wyjątkowym wyglądem, ogromnymi reflektorami przednimi, czy charakterystycznymi przetłoczeniami na ścianach bocznych.

Podobnie było we wnętrzu obu pojazdów. Poprzedni Trafic miał deskę rozdzielczą, która była kompletnie inna niż u konkurencji, zaprojektowana z fantazją, a jednocześnie nadspodziewanie praktyczna. I taki też okazał się być nowy model – nie brakowało w nim logicznie umiejscowionych schowków na drobiazgi, nie brakowało „pierdołek” przydatnych w codziennej pracy, składane oparcie środkowego pasażera wyposażono w cały zestaw dodatków do przechowywania dokumentów, a do tego oko cieszył futurystyczny zestaw wskaźników przypominający zegary osobowych Citroenów sprzed pół wieku. Na pokładzie obecny był ponadto wyjątkowo lubiany przez kierowców aut dostawczych schowek pod siedziskiem pasażerów, a także dwa elementy, które opisywałem już w teście Dacii Dokker (TUTAJ) – okropne pokrętła nawiewów przypominające starą kuchenkę gazową, a także wspaniale prosty w obsłudze ekran dotykowy z płynnie działającą się nawigacją.

Co zaś znalazłem w Mercedesie? Tam wnętrze było maksymalnie proste i eleganckie, a takie elementy jak wskaźniki, wyświetlacz komputera pokładowego, czy też chociażby pokrętła nawiewów wyglądały jak wyrwane żywcem z podręcznika dla rodowicie niemieckich projektantów. Szkoda tylko, że w tym tej całej dbałości o prostotę kompletnie zapomniano o praktyczności – schowki na desce rozdzielczej umieszczono za wysoko, przestrzeń wokół dużego radia kompletnie zmarnowano wgłębieniami, z których niestety wszystko wypadało, a do tego brakowało jakiejkolwiek rzeczy, która pozytywnie by mnie zaskoczyła. Ogromną sympatię odczuwałem tylko do kierownicy, przyjemnie małej, z grubym wieńcem i po prostu bardzo ładnej, a także do radia z dużym wyświetlaczem, które udowadniało, że obsługa klasycznymi zwykłymi klawiszami także może być prosta. Zapytacie o materiały? I w jednym, i w drugim aucie były one na moje oko podobne, reprezentowane przede wszystkim przez twardy, ale ładnie spasowany plastik.

renault_trafic_2015_40tonnet_test_03

Samochód sportowy i samochód dostawczy

Po wyjechaniu oboma autami na polskie drogi krajowe, która jakie są, każdy oczywiście wie, sytuacja uległa interesującej zmianie. Tutaj to Vito okazało się być bowiem tym samochodem, który pozytywnie zaskakiwał, podczas gdy na Traficu trochę się zawiodłem. Niemiecki samochód, wyposażony de facto w tylny napęd, prowadził się po prostu fantastycznie, idealnie zachowywał się w zakrętach, a jednocześnie świetnie łączył to wszystko z pewną porcją wygody, dobrą zwrotnością i lekko pracującym układem kierowniczym. Ogólnie rzecz biorąc podwozie tego samochodu sprawowało się świetnie w po prostu każdej sytuacji – od osiedlowych parkingów, poprzez trzycyfrowe drogi, aż po autostrady. To natomiast oznaczało, że czerwone Vito okazało się być propozycją samochodu nie tylko do pracy, ale też na co dzień. Wykorzystując go przez tydzień niczym prywatne auto i przejeżdżając w tym czasie ponad 1000 kilometrów w ogóle nie czułem, że poruszam się samochodem dostawczym. Niezależnie od prędkości nie czułem też, że jadę jakkolwiek szybko. Tylko wzmocniła to typowo osobowa pozycja za kierownicą z pionowo ustawioną kierownicą, świetnie wyprofilowanym fotelem i dużą ilością miejsca na nogi.

Co zaś z Renault Trafic? Miałem okazję przejechać się tym autem w typowo zimowych warunkach, pojeździłem trochę po drogach niższej kategorii, pokręciłem się po mieście, a następnie stwierdziłem: „groszek” prowadzi się do bólu średnio. Samochód ten nie był bowiem ani specjalnie wygodny, ani nie prowadził się zbyt pewnie. Do tego doszedł układ kierowniczy, któremu na trasie brakowało wyczucia, podczas gdy w mieście kierownica pracowała ze stanowczo zbyt dużym oporem. Oczywiście wszystko to mieściło się w granicach zdrowego rozsądku, co jednak nie zmienia faktu, że o jeździe niczym autem osobowym trzeba było tutaj zapomnieć. Również pozycja za kierownicą była kompletnie inna niż w Mercedesie. W Renault siedziało się jak w samochodzie dostawczym, wyżej, z kierownicą nieco bardziej poziomo, a także bliżej szyby. To jednak nie było akurat żadną wadą, bo przecież Trafic samochodem dostawczym bezwzględnie jest. Do bezsprzecznych plusów zaliczę zaś fakt, że w kabinie nie brakowało miejsca na przesunięcie fotela do tyłu, a i sam fotel był jak najbardziej ok. Gorzej z ilością miejsca na stopy – nosząc rozmiar 49,5 regularnie haczyłem prawą stopą o deskę rozdzielczą.

Na koniec tego rozdziału jeszcze dodam, że oba samochody były bardzo zwrotne, a poza tym oba miały pewne problemy z lusterkami. W Vito brakowało mi dużej części szerokokątnej, podczas gdy w Traficu był jakiś problem z aerodynamiką i w deszczową pogodę strumienie wody pokrywały nieotwieraną część szyb bocznych, właśnie zasłaniając lusterka.

renault_trafic_2015_40tonnet_test_18

Dwa litry na tle dwóch turbin

Osobom będącym nie do końca na bieżąco z motoryzacją może wydawać się to wprost nie do uwierzenia, ale oba opisywane samochody miały około 140 KM (Vito konkretnie 136 KM), w obu przepadkach moc tę generowała jednostka wysokoprężna, a jednocześnie miałem tutaj do czynienia z ogromną różnicą pojemności. Mercedes-Benz to klasyka, motor z jedną turbiną i pojemnością 2143 cm3, popularnie znany jako 2.2 CDI, podczas gdy Renault zaserwowało swoim klientom malutki silnik dCi o pojemności 1,6 litra, doposażony za to w aż dwie turbiny. Co więcej, Renault wygenerowało z tej pojemności nawet minimalnie więcej maksymalnego momentu obrotowego – 340 Nm w porównaniu do niemieckiego 330 Nm. Oczywiście wielu z Was pomyślało pewnie teraz, że tylko mercedesowski silnik miał prawo znaleźć się w aucie dostawczym, gdyż tylko duża pojemność może być gwarancją bezproblemowej eksploatacji przy dużych przebiegach. Fakty są jednak takie, że malutka jednostka rodem z Francji okazała się również mieć coś ciekawego do zaoferowania.

Silnik Mercedesa miał typowo dieslowski i niestety też raczej donośny dźwięk. Jadąc nim można było wyczuć wyraźną turbodziurę, więc oczywiście dynamiczna jazda musiała wiązać się z ciągłym sięganiem do drążka zmiany biegów. 6-biegowa skrzynia biegów działała na szczęście bardzo przyjemnie, a jej przełożenia idealnie dobrano do jazdy na trasie. Spalanie? CDI mogło spalić naprawdę niewiele, pod warunkiem delikatnego obchodzenia się z pedałem gazu. Gorzej jak chciałem pojechać trochę szybciej – wówczas wskazania komputera pokładowego bardzo szybko rosły. W efekcie wynik ze spokojnego, przepisowego przejazdu drogami krajowymi z półtonowym obciążeniem, dodatkowo w weekend, wyniósł 6,5 litra, ale jadąc szybko po autostradzie, 130-140 km/h, trzeba było liczyć się z 9,6 litra, zaś po Poznaniu, w zimowych warunkach, silnik wołał od 10 do 11 litrów.

Renault jeździło się kompletnie inaczej. Za sprawą dwóch turbin samochód oferował odpowiednią dynamikę w znacznie szerszym zakresie obrotów, natomiast po wyłączeniu trybu „eco” wręcz potrafił zrobić tą dynamiką piorunujące wrażenie. Niezależnie od obciążenia, czy wzniesień malutki silniczek zawsze był skory do współpracy i jednocześnie pracując wyjątkowo cicho pchał samochód do przodu z jakąś niesamowitą siłą. Co więcej, doszło do tego bardzo atrakcyjne spalanie. Na „krajówkach” Trafic palił podobnie jak Mercedes – 6,5 litra, ale już na autostradzie jadąc 130-140 km/h mogłem zejść do 8,5 litra, a w mieście, też w zimę, wystarczało około 9-9,5 l/100 km.

mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_14

Pokaż mi zabudowę, a powiem ci kim jesteś

Fakt, że na zdjęciach możecie zobaczyć Vito w wersji towarowo-osobowej i Trafica w wydaniu towarowym to tak naprawdę przypadek, bo oba auta umawiałem w sporym odstępie czasowym, początkowo nie planując opisywania ich razem. Niemniej po zapoznaniu się z każdym z nich szybko okazało się, że ich konfiguracje wprost idealnie odzwierciedlają charakter tych maszyn. Trafic, którym jeździło się jak typowym samochodem dostawczym, wyjechał z fabryki jako całkowicie blaszany furgon z DMC na poziomie 2980 kilogramów i 1,2-tonową ładownością. Z krótkim, 5-metrowym i niskim, 197-centymetrowym nadwoziem auto oferowało przestrzeń ładunkową o długości 2537 mm, szerokości 1268/1662 mm i wysokości 1387 mm. Drzwi boczne miały 1030 mm, natomiast tylne wrota dawały łącznie 1391 mm. Co ciekawe, wyniki to generalnie bardzo porównywalne do tego, co oferował poprzedni Trafic. Nowością był za to otwór do przewozu dłuższych ładunków, dający z ładowni dostęp do przestrzeni wygospodarowanej pod kanapą pasażerów.

Vito, auto, które jak się później okazało stoi jedną nogą w świecie samochodów dostawczych, zaś drugą w krainie aut osobowych, wybrałem sobie natomiast w wersji właśnie osobowo-dostawczej, czyli idealnie dopasowanej do jego charakteru. Samochód miał pięć miejsc siedzących, każde z wygodnym i regulowanym fotelem, a jednocześnie trzy ostatnie miejsca stały na podłodze rodem z typowej „blaszki”, a gdzieś obok nóg pasażerów ulokowano potężne uchwyty do ładunku. Fotele można było oczywiście składać lub wyjmować, a dostęp do nich dawały suwane drzwi na prawym boku pojazdu. Czy jednak podróżowanie w tylnej partii pojazdu było wygodne? Bezsprzecznie byłoby, gdyby testowy egzemplarz otrzymał odpowiednie wyciszenie na ścianach. Bez niego w środku panował straszny hałas.

Testowy Mercedes był dłuższym, choć nadal nie najdłuższym wariantem i miał 5,14 metra długości i 1,91 metra wysokości. Do tego doszły następujące wymiary wewnętrzne ładowni: długość bez foteli 2831 mm, szerokość 1270/1685 mm i wysokość 1392 mm. Tylne wrota dawały łącznie 1391 mm szerokości, 961-milimetrowa szerokość drzwi bocznych trochę rozczarowywała, zaś miłą niespodzianką była ładowność – pomimo pełnego przeszklenia, długiego nadwozia, dodatkowych foteli oraz sporej pojemności silnika cała konstrukcja oferowała aż tonę ładowności przy DMC na poziomie 2800 kilogramów.

renault_trafic_mercedes_vito_40tonnet

Podsumowanie

Jak już zapowiedziałem na wstępie, nowe Renault Trafic i nowy Mercedes-Benz Vito okazały się mieć kompletnie różne charaktery. Patrząc na to obiektywnie, Trafic to bardzo dobry samochód do pracy, jego silnik jest dynamiczny i wyjątkowo oszczędny, natomiast pozyskując samochód na przykład w oparciu o leasing mała pojemność jednostki napędowej może przestać być powodem do obaw. Oprócz tego francuskie auto miało bardzo praktyczne, choć bezsprzecznie typowo dostawcze wnętrze, a największą wadą wydawało mi się źle zestrojone zawieszenie i nieprzyjemnie działający układ kierowniczy. Jeśli zaś chodzi o Mercedesa to niemieckie auto bardzo spodobało mi się pod względem komfortu eksploatacji na poziomie znanym z pojazdów osobowych i świetnego prowadzenia, choć z drugiej strony muszę przyznać, że na krótką metę jego silnik robił gorsze wrażenie niż w Renault, a i do wnętrza miałem kilka uwag.

Prawdopodobnie to właśnie Mercedesa wybrałbym jednak szukając samochodu do eksploatacji zarówno zawodowej, jak i prywatnej, którym za dnia będę woził ładunki niezbędne dla mojej firmy, a wieczorem będę woził po prostu zakupy. A to dlatego, że można wykorzystywać go jako najzwyklejszy samochód osobowy, auto, którym pomimo pokaźnych rozmiarów Twoja żona z przyjemnością pojedzie do kosmetyczki, a Twoja córka uda się w odwiedziny do koleżanki. Który samochód wybrałbym zaś „do roboty”? Tutaj nie miałbym żadnych wątpliwości – Trafic byłby tutaj świetną propozycją, będąc właśnie takim przemyślanym, idealnie przygotowanym do swojej roli wołem roboczym, który sprawnie i do tego tanio przewiezie ładunek, a przy okazji posłuży za praktyczne, jeżdżące biuro.

Różnice w przeznaczeniu obu aut podkreśliły też cenniki. Kompletnie wyposażony Trafic kosztował w testowej wersji 91 tys. złotych netto, zaś za testowego Mercedesa, pozbawionego na przykład nawigacji i tempomatu, policzono już 133 tys. złotych netto.

Zdjęcia Renault Trafic:

renault_trafic_mercedes_vito_40tonnet renault_trafic_2015_40tonnet_test_01 renault_trafic_2015_40tonnet_test_02 renault_trafic_2015_40tonnet_test_03 renault_trafic_2015_40tonnet_test_04 renault_trafic_2015_40tonnet_test_05 renault_trafic_2015_40tonnet_test_06 renault_trafic_2015_40tonnet_test_08 renault_trafic_2015_40tonnet_test_07 renault_trafic_2015_40tonnet_test_09 renault_trafic_2015_40tonnet_test_10 renault_trafic_2015_40tonnet_test_20 renault_trafic_2015_40tonnet_test_11 renault_trafic_2015_40tonnet_test_12 renault_trafic_2015_40tonnet_test_13 renault_trafic_2015_40tonnet_test_14 renault_trafic_2015_40tonnet_test_15 renault_trafic_2015_40tonnet_test_16 renault_trafic_2015_40tonnet_test_17 renault_trafic_2015_40tonnet_test_18 renault_trafic_2015_40tonnet_test_19 renault_trafic_2015_40tonnet_test_21

Zdjęcia Mercedesa Vito:

mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_01 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_02 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_03 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_04 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_05 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_06 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_07 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_08 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_09 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_10 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_11 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_12 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_13 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_14 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_15 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_16 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_17 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_18 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_19 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_21 mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_20mercedes_vito_mixto_40tonnet_test_22