Renault AE Magnum z 16,4-litrowym V8 miało silnik stosowany w czołgach i nie dało się go dogonić

Ten film warto oglądać na słuchawkach, z podkręconą głośnością. Głównym bohaterem jest bowiem Renault AE 560 Magnum, wyposażone w 16,4-litrowy silnik V8 i pozbawione tłumika w układzie wydechowym.

Głównym autorem tego silnika była amerykańska marka Mack, całkowicie przejęta przez Renault w 1987 roku. Tę historię na pewno jednak znacie, jako że przez lata po polskich drogach jeździły tysiące „Magnumek” z amerykańskim logo na kabinie. Kierowcy tych pojazdów z dumą podkreślali pochodzenie napędu, a przy okazji jednostki Macka okazały się po prostu trwałe i bardzo mocne.

Nie zmienia to jednak faktu, że kult amerykańsko-francuskich V8 nigdy nie był aż tak duży, jak ma to miejsce w przypadku silników Scanii. Uznałem więc, że warto nieco poszerzyć wiedzę na ich temat, prezentując trochę ciekawostek i uzmysławiając jak wyjątkowa konstrukcją były Renault AE500, AE520 oraz AE560. Od razu tutaj też wyjaśnię – motor typu V8 zadebiutował w Renault AE właśnie w wersji „500” mającej 503 KM. W 1993 roku pojawiła się wersja „520” o mocy dokładnie 530 KM, a kolejne trzy lata zastąpił ją wariant „560”, o mocy 560 KM.

Mack Super Liner ze 170-tonowym ładunkiem i silnikiem E9:

Opisywany silnik wywodził się z rodziny Mack E9 i zrobił ogromną karierę na całym świecie. Główne jego zastosowanie to oczywiście ciężarówki marki Mack. Przez lata E9 trafiało do flagowych pojazdów tej firmy, jak chociażby australijskie modele Titan oraz Super Liner. W swojej ojczyźnie uchodzą one za prawdziwe symbole pociągów drogowych, z racji wytrzymałości oraz potężnej mocy. Australijczycy mogli też przy tym liczyć na wzmocnioną wersję, osiągającą 610 KM. To o 50 KM więcej niż najmocniejszy wariant przeznaczony dla Renault.

Wszystko to jednak nic w porównaniu z zastosowaniem wojskowym. Okazuje się bowiem, że Renault AE dzieli jednostkę napędową z czołgami z rodziny AMX-30, ważącymi około 36-38 ton. Konstrukcja ta przez niemal trzy dekady była podstawowym czołgiem francuskiej armii, a także trafiła do między innymi Arabii Saudyjskiej, Kataru, Iraku, Hiszpanii oraz Jugosławii. Choć trzeba też zaznaczyć, że w początkowym okresie otrzymywała ona silniki marki hiszpańskiej, a dopiero modernizacja wprowadziła jednostki znane z samochodów ciężarowych.

Rodzina czołgów AMX-30 zaczęła być produkowana w 1966 roku, będąc wyposażanym w 12-cylindrowy marki Hispano-Suiza, o mocy od 680 do 720 KM. W latach 90-tych rozpoczęto natomiast proces wymiany tych silników, z uwagi na wyeksploatowanie oraz przestarzałą konstrukcję. I tak, w 1998 roku, do francuskiej armii trafiły pierwsze czołgi z serii AMX-30 B2, do których wstawiono silniki Mack E9. Wywodziły się on w prostej linii z silników stosowanych w ciężarówkach, choć oczywiście przeszły pewne modyfikacje. Przede wszystkim zastosowano układ smarowania z suchą miską olejową, pozwalający na ustawienie pojazdu pod kątem 60 procent, bez obawy o zatarcie silnika. Druga sprawa to zastosowanie bezpośredniego wtrysku paliwa marki Bosch, połączonego z dwiema podwójnymi turbosprężarkami Garrett. Dzięki temu moc maksymalna weszła na poziom aż 750 KM. I to bez żadnych problemów z wytrzymałością, jako że konstruując silnik Mack E9 przewidziano możliwość osiągnięcia do 1000 KM. Co też ciekawe, same czołgi pasowały od silnika Mack E9 bez większego problemu, nie wymagając zmian konstrukcyjnych. Francuzi zamówili je więc do aż 500 remontowanych wozów, zdobywając przy tym certyfikat NATO.

AMX-30 B2 „Brennus” z silnikiem Mack E9:

amx_30_b2_brennus_mack_e9

Na tym jednak wojskowa kariera się nie kończy. Zanim bowiem Francuzi zaczęli montować Macka E9 w czołgach, Renault umieściło ten motor w wojskowych ciężarówkach. Były to ciągniki 700-100 do pracy z naczepami podczołgowymi, wyposażone w napęd 6×6, wzmocnione do 700 KM i mające charakterystyczne, prostokątne kabiny. Pojazdy te zaczęły trafiać do francuskiej armii już w 1995 roku, będąc przeznaczonym do przewozu czołgów typu Leclerc. Te natomiast są bezpośrednimi następcami opisanego powyżej AMX-30.

Ciągnik Renault 700-100 z czołgiem typu Leclerc:

Biorąc pod uwagę powyższe, trudno się dziwić, że Renault AE Magnum z silnikiem Mack E9 było prawdziwym drogowym potworem. Trudno się też dziwić jego parametrom, jak przyspieszenie, zużycie paliwa, czy masa własna. Dla przykładu, Renault wyposażone w ten 16,4-litrowy motor było o nawet pół tony cięższe od konkurentów. W przypadku ciągników siodłowych oznaczało to masę własną około 8 ton, z czego półtorej tony przypadało na sam silnik. Ponadto Mack E9 potrafił spalić bardzo duże ilości paliwa. Topowe wersje AE Magnum potrzebowały o nawet kilka litrów więcej niż konkurenci, tak samo w płaskim terenie, jak i w górzystym. Choć z drugiej strony, odwdzięczały się za to dynamiką, której naprawdę można było pozazdrościć.

Tutaj dla przykładu podam wyniki niemieckiego „Trans Euro Testu” z przełomu 1993 i 1994 roku. Porównywano wówczas pięć ciężarówek o mocy około 500 KM – Mercedesa SK 1850, Scanię 143 500, Iveco Eurostar 440e52, Volvo FH16 520, a także Renault AE 520, wyposażone właśnie w ośmiocylindrowy silnik marki Mack. Dokonano przy tym pomiarów rozpędzania, który wykazały, że od 60 km/h żadna ówczesna ciężarówka nie jest w stanie dogonić Renault. W miarę przyspieszania przewaga tylko rosła, a 90 km/h francusko-amerykański potwór osiągał w zaledwie 48 sekund 54 setne. Dla przykładu, 500-konna Scania osiągała ten wynik w niecałe 55 sekund, Iveco Eurostar z 17,2-litrowym V8 potrzebowało 56 sekund, u Volva zmierzono 56 sekund i 60 setnych, a Mercedes ledwie zmieścił się w 60 sekund. I to mówi samo za siebie.

Na zakończenie: AE 500 Magnum z samego początku produkcji: