Fotorelacja ze Zlotu Jelcza 2022, pełna krajowych klasyków – Polskie Ciężarówki 04/22

Wszystkie artykuły z serii „Sesja Miesiąca” oraz „Polskie Ciężarówki” znajdziecie pod tym linkiem.

Witam w kolejnym artykule z serii „Polskie Ciężarówki”, przygotowywanej przy współpracy z fotografem Heńkiem Anielskim (Ciężarówki w obiektywie spottera). Jest to już nasza druga wspólna seria, po realizowanych od 2020 roku „Sesjach Miesiąca”. W przypadku „Polskich Ciężarówek” skupiamy się wyłącznie na produktach polskiego przemysłu motoryzacyjnego lub na pojazdach bezpośrednio z nim związanych. Dzisiejszy odcinek będzie zaś szczególnie różnorodny, gdyż zobaczymy w nim większą ilość sprzętu. Będą to pojazdy zebrane na imprezie Zlot Jelcza 2022, będącej już czwartym wydarzeniem z tej serii, dorocznie organizowanej w Jelczu-Laskowicach.

Jak co roku, na imprezie pojawiły się samochody różnych kategorii, od ciężarówek cywilnych, przez wozy strażackie i pojazdy wojskowe, aż po wszelkiej maści autobusy, przeznaczone na miejskie oraz dalekobieżne trasy. Swojego reprezentanta miał między innymi bardzo wczesny Jelcz 315, jeszcze z dzieloną szybą przednią i zaokrąglonym nadwoziem. To ten zielony egzemplarz z przyczepą, tworzący ciężki zestaw z przełomu lat 60-tych i 70-tych. Wśród nowszych produktów były zaś te z oznaczeniami Zasada Group, jak chociażby żółty ciągnik siodłowy 422, mogący przywodzić na myśl drugą połowę lat 90-tych.

Dzisiaj śmiało można już powiedzieć, że większość Jelczy ma za sobą jakąś ciekawą przeszłość. W końcu średnia wieku pojazdów ze zdjęć może wynosić 30 lat, a może nawet i więcej. Niemniej były też egzemplarze o historii naprawdę szczególnej, jak na przykład Jelcz 325, który w ubiegłym roku wykonał trasę do Iranu i z powrotem. Pojazd ten stanowi replikę dawnych Jelczy towarzyszących polskim himalaistom i w założeniu miał dojechać aż do Pakistanu. Niemniej przez bliskowschodnią biurokrację i napiętą sytuację międzynarodową musiał przerwać swój przejazd przed pakistańską granicą. Więcej na ten temat pisałem w następującym artykule: Jelcz 325 dojechał tylko do Iranu – trasę do Nepalu przerwały lokalne konflikty i przepisy

Swoich replik doczekały się także Jelcze rajdowe, swego czasu tworzone z myślą o Rajdzie Paryż-Dakar. Również i takich pojazdów nie zabrakło na imprezie, a przy tym pojawił się też jeden odrestaurowany egzemplarz oryginalny. Ciężarówki takie jak ta wyróżniały się wzmocnionym napędem, z 350-konnym silnikiem Mielca oraz 16-biegową skrzynią ZF-a, przekazującą napęd oczywiście na obie osie Poza tym pojawiła się grupa wozów strażackich z zabudowami Jelcza, w tym egzemplarz z największym tego typu nadwoziem rodem z PRL-u. To klasyczny, austriacki Steyr z silnikiem V8, który do dzisiaj wozi na sobie czarne tablice oraz jelczańską zabudowę. To też pamiątka po czasach, gdy Steyr blisko współpracował z Jelczem, a nawet miał stworzyć polską gamę ciężarówek z „V-ósemkami” (więcej na ten temat tutaj). A skoro już o pojazdach innych marek mowa, to nie brakowało oczywiście Starów, pojawił się wojskowy Lublin 51 (licencyjna wersja GAZ-a), a do tego dało się spotkać strażackiego Żuka, czy wojskową sanitarkę na bazie UAZ-a.

Na koniec warto przedstawić jeszcze jeden pojazd, który wygląda jak skrzyżowanie samochodu dostawczego z miejskim autobusem. To unikalny „Oławski Jelcz”, którego skonstruował jeden z pracowników Jelczańskich Zakładów Samochodowych. Pojazd powstał w 1981 roku, w zamyśle miał być lekkim mikrobusem, ale jego produkcji seryjnej nigdy nie rozpoczęto, gdyż firma nie posiadała odpowiednich funduszy. Niewiele też brakowało, by ten jedyny egzemplarz został zupełnie zapomniany. Gdy bowiem córka jego twórcy rozpoczęła w sieci poszukiwania, Oławski Jelcz znalazł się w zaroślach pod Warszawą, będąc poważnie zaniedbanym. Na szczęście jednak pojazd udało się uratować, przeszedł on 14-miesięczny remont i od ubiegłego roku można oglądać go w praktycznie nowym stanie. Zainteresowani mogą obejrzeć go także na filmie, dostępny u niejakiego „Złomnika” (zapraszam tutaj).

Pełna sesja zdjęciowa: