Relacja ze zlotu ciężarówek w rolniczym stanie Ameryki – niesamowity sprzęt oraz klimat

Przy tekście znajduje się 91 zdjęć. Strona może się więc ładować z opóźnieniem.

Jak wygląda zlot ciężarówek w typowo rolniczym stanie Ameryki? Jakie zobaczymy tam samochody, kogo możemy spotkać i jakie usłyszymy tematy? O tym opowie nam teraz Artur Czajowski, kalifornijski kierowca i przewoźnik pochodzący z Polski, autor tekstów słynnego amerykańskiego magazynu branżowego „10-4”, a także twórca strony BigRigShots:

W ubiegłym roku Truckshow w Hubbard, Iowa nie odbył się więc wszyscy nie mogli się doczekać jak będzie. I…. wszyscy byli zaskoczeni tym co się wydarzyło! Ale po kolei – Iowa to stan typowo rolniczy i w jakiś sposób zbliżony do Polski wyglądem tych pól uprawnych i nieskończonych pagórków. Jest też potężna gospodarka na mapie USA, w tym potęga transportowa, co przekłada się zwyczajnie na… olbrzymią ilość custom trucks (ciężarówek po tuningu) jakie można tu spotkać każdego dnia. Drugi temat jest taki, ze to “red State” czyli anty-komunistyczny (w przeciwieństwie do sąsiadującego Illinois, czy rządzonej przez komunistów Kalifornii). To z kolei przekłada się na wydajność pracy. Iowa słynie z kultu ciężkiej pracy farmerowi, z których wywodzą się też trokerzy.

I tak dochodzimy to klimatu Hubbard. Ten mały zlot, organizowany przez firmę transportowo-spedycyjną, ściąga wyłącznie operatorów znanych z ciężkiej pracy, co buduje atmosferę i dyktuje tematy. Można tu wymienić się doświadczeniami z zakresu pękających od przeładowania ram, wyczyszczonych z niepotrzebnego osprzętu silników o podniesionej mocy, turbosprężarek o eksperymentalnych rozmiarach (small-hot/big-cold), wzmocnionych naczep na potrojonych poduszkach, super szybkiej pneumatyki do manewrowania, czy przejeżdżania przez wagi, których nie da się ominąć. Innymi słowy – to właśnie te małe, lokalne truckshows napędzają postęp technologiczny jaki później dokonuje się w małych, rodzinnych warsztatach, które nieustannie budują wszystko pod zamówienie tak zwanych “outlaws”- chłopaków z pasją do jazdy tak wielka, że potrafią latać z ładunkami bydła po 7000 mil/tydzień (11 tys. km, transport zwierząt jest w USA wyłączony ze stosowania tachografów) albo przejechać 225,000 mil (362 tys. km) w pierwszym roku i spłacić nowego Peterbilta, tak na przykład.

To co opisałem to nic nowego, ta scena zawsze tak wyglądała, pełna zwariowanych łobuzów o złotych sercach, zawsze gotowych wyciąć jakiś gruby numer. Jak zrobił to nasz nowy kolega David Jans – zamówił sobie custom plate (indywidualną rejestracje) na naczepę o treści FKBIDEN (j**** Bidena). Paniom urzędniczkom powiedział, że to jego przezwisko, a te się zgodziły. Co jeszcze było szczególnego w tym roku, to niesamowita atmosfera bliskości. Wszyscy byli jeszcze bardziej uprzejmi, tacy stęsknieni siebie. Widać to nawet na zdjęciach, ale rozmawiałem z wieloma osobami i wszyscy to potwierdzali.

No i mieliśmy też 2 Polskie custom trucks w Iowa – Budzik oraz Michał pokazali się z najlepszej strony, a cała nasza polska paczka była zaczepiana, zapraszana na piwko, sypały się w naszą stronę polskie dowcipy (tutaj to oznaka sympatii) a Budzik nawet dostał nawet gruszkę do radia, tak podbił serca tych drani z pól kukurydzianych. Było wspaniale!!!

Więcej o Peterbilcie 379 należącym do Budzika: “Customowy” Peterbilt jako spełnienie marzeń młodego, polskiego kierowcy-właściciela

Pełna galeria zdjęć: