Rekordowo nielegalny transport: braki, fałszerstwa, marihuana oraz odpady

Prowadząc 40ton.net od ponad 11 lat, nie przypominam sobie równie nielegalnego transportu, jak ten zatrzymany w miniony piątek na niemieckiej autostradzie A1 pod Osnabrückiem. 36-letni kierowca DAF-a XF złamał chyba wszelkie możliwe przepisy, a wszystko to okazało się mieć związek z eksportem używanego sprzętu z Europy.

Ciągnik siodłowy z naczepą typu mega przejeżdżał w ubiegły piątek przez okolice Osnabrücku. Tam też zwrócił uwagę przypadkowego świadka, który postanowił zgłosić ciężarówkę na policję w związku z ładunkiem wyraźnie napierającym na kurtyny. Na drogę wysłano więc patrol, który ściągnął DAF-a na parking i stwierdził przy okazji złamanie rekordowej ilości przepisów.

Kierowca pochodził spoza naszego kontynentu i posługiwał się międzynarodowym prawem jazdy. Problem jednak w tym, że był to dokument podrobiony. Całkowicie sfałszowana okazała się też licencja na przewóz, a ponadto mężczyzna okazał się posiadać nieważne krajowe prawo jazdy, będące podstawą dla dokumentu międzynarodowego. Nie miał też żadnego potwierdzenia kwalifikacji i nie uiszczał niemieckich opłat drogowych.

Dalszą częścią kontroli było sprawdzenie 36-latka pod kątem trzeźwości. Test wykazał ślady korzystania z marihuany, w związku z czym od kierowcy trzeba było pobrać krew do dalszych badań. Tutaj od razu wyjaśnię, że choć Niemcy zalegalizowali marihuanę w 2024 roku, nadal nie pozwalają łączyć jej z prowadzeniem pojazdów. Dopuszczalne jest tylko minimalne stężenie THC, a za przekroczenie limitu grozi grzywna oraz miesięczny zakaz prowadzenia.

Kolejne problemy okazały się dotyczyć stanu technicznego ciężarówki. Stwierdzono między innymi brak kilku nakrętek na osiach naczepy, poważne skorodowanie ramy nośnej w naczepie oraz niesprawność części elementów układu hamulcowego. Ponadto ciągnik i naczepa okazały się poruszać na tablicach tymczasowych, które nie tylko straciły już ważność, ale też zostały wydane dla dwóch zupełnie innych pojazdów. Mówiąc więc krótko, tablice nielegalnie przełożono z innego zestawu.

Jak wyjaśnił policjantom sam kierowca, tak duża liczba nieprawidłowości służyła wyeksportowaniu dwóch używanych ciężarówek oraz używanych opon. 36-latek miał osobiście zakupić dwa zestawy w Austrii, następnie załadować opony na południu Niemiec i po kolei odstawiać ciężarówki do portu morskiego w Wilhelmshaven, na północy Niemiec. Skoro już natomiast o używanych oponach mowa, to tutaj pojawił się jeszcze jeden problem, w postaci braku jakichkolwiek dokumentów przewozowych dla tego ładunku. Co więcej, było to ogumienie tak zużyte, że Niemcy wyszli z podejrzeniem nielegalnego obrotu odpadami.

Czym mogła zakończyć się kontrola o tak abstrakcyjnym przebiegu? Zacznijmy od tego, że kompletny zestaw wraz z naczepą i ładunkiem opon został poddany konfiskacie. Prokuratura poleciła również zabezpieczenie dokumentów, tym także formularzy, które zostały sfałszowane. W celu wystawienia kar finansowych o sprawie poinformowano transportową inspekcję BALM, urząd ds. handlu, urząd celny oraz urząd ds. odpadów. A gdy wszystkie te formalności zostały rozpoczęte, 36-latek został… wypuszczony na wolność.

No koniec mam jeszcze pewną dygresję. Oto mamy wymowny przykład na to, jak długo z nami są już ciężarówki Euro 6, jak bardzo zdążyły się napracować na naszym kontynencie i jak daleko trzeba szukać rynków zbytu na wczesne egzemplarze. W końcu przedmiotem tej transportowo-eksportowej operacji nie był DAF XF95 Euro 3, ani nawet XF105 Euro 5, lecz DAF XF Euro 6.