Rekordowa kara dla polskiej firmy w Norwegii – 124 tys. zł za nielegalny „gabaryt”

Fot. Statens Vegvesen

Do norweskich mediów trafiła informacji o nałożeniu jednej z najwyższych kar, jakie dotychczas odnotowały tamtejsze służby. Mowa tutaj o równowartości ponad 120 tys. złotych, którą będzie miał do zapłacenia polski przewoźnik.

Mercedes-Benz Actros w konfiguracji 6×4, ciągnący czteroosiową naczepę typu tiefbett, przewoził kruszarkę stożkową, czyli ciężką maszynę z branży wydobywczej. Zestaw wyruszył z okolic Oslo i wczoraj wieczorem dotarł już pod szwedzką granicę, gdy w ostatniej chwili został zatrzymany przez norweską inspekcję Statens Vegvesen. Ściągnięto go do granicznego punktu kontrolnego w Svinesund, przyglądając się tam głównie kwestiom tonażowym.

Jak podaje norweska telewizja państwowa „NRK”, zestaw poruszał się bez zezwolenia na ponadnormatywną masę lub wymiary. Tym samym mógł ważyć do 50 ton, gdyż właśnie tyle wynosi w Norwegii standardowa dopuszczalna masa całkowita (limit 60-tonowy przewidziano tylko dla wybranych konfiguracji, innych niż opisywana). Tymczasem masa rzeczywista omawianego pojazdu miała wynosić 82 tony, czyli 32 tony ponad miarę. Ponadto stwierdzono, że konfiguracja pojazdu nie odpowiadała tak wysokiemu tonażowi, z uwagi na zbyt duży nacisk przenoszony na ciągnik. Tym samym nawet z zezwoleniem zestaw nie mógłby pojechać dalej, wymagając podpięcia innego ciągnika lub na przykład wózka dolly.

Kara za powyższe wykroczenia, sklasyfikowane po prostu jako 32-tonowe przeładowanie, okazała się wyjątkowo wysoka. Określono ją na dokładnie 338 200 koron norweskich, co nawet w tamtejszych warunkach może robić spore wrażenie. W przeliczeniu na naszą walutę okazuje się to 124 tys. złotych, a trzeba podkreślić, że korona norweska ma obecnie jeden z najniższych kursów, jakie odnotowywano w ostatnich latach (jeszcze w 2022 roku trzeba by tutaj doliczyć około 40 tys. złotych).

Dalszy przejazd omawianego transportu ma być możliwy dopiero po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia, poprawieniu konfiguracji zestawu, a także pokryciu pełnej wysokości kary. Do tego czasu pojazd pozostanie w Svinesund, mając tam założoną blokadę na koło. Sami Norwegowie przewidują, że czekanie na tak wysoką kwotę będzie kwestią nie tyle dni, co wręcz całych tygodni.